Bez porozumienia z prezydium klubu i wbrew oficjalnemu stanowisku PiS Kazimierz Ujazdowski zaproponował kompromisowe rozwiązanie. Zanim opozycja zdążyła się nad nim poważniej zastanowić inni członkowie PiS na wyścigi zaczęli się odcinać od propozycji europosła. Został ze swoimi pomysłami sam, bez wsparcia, okrążony ze wszystkich stron. Samotny wojownik.
Na czym miał polegać ów kompromis? – Proponuję, by sędziowie wybrani przez ten parlament, trzej sędziowie: Mariusz Muszyński, Lech Morawski i Henryk Cioch byli dopuszczeni do sędziowania przez pana prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego – wyjaśniał reporterowi TVN24 Kazimierz Ujazdowski. W sumie nic nowego, PiS od miesięcy o tym mówi. Ale uwaga, zaraz pada rozwinięcie koncepcji: „Jednocześnie pada wiarygodna deklaracja, że sędziowie wybrani poprzez poprzedni parlament, trzech sędziów, począwszy od sędziego Romana Hausera, obejmują wakaty po tych sędziach, których kadencja będzie się kończyć w kwietniu tego roku, w grudniu tego roku i w kwietniu przeszłego roku.” Oho – czyli prędzej czy później do Trybunału Konstytucyjnego wejdą sędziowie wybierani jeszcze za czasów koalicji PO-PSL.
Choć Kazimierz Ujazdowski twierdził, że przedstawił plan porozumienia Jarosławowi Kaczyńskiemu i ma przekonanie, że Prezes zgadza się jego propozycją, to już kilka godzin później zderzył się ze ścianą. Pozostał sam. – Jest to osobista inicjatywa eurodeputowanego Ujazdowskiego – mówi Przemysław Czarnecki, poseł PiS. – Osobiście nie zgadzam się z jego propozycją, moim zdaniem propozycja pani Premier Beaty Szydło jest o wiele bardziej wartościowa – dodaje.
Kim jest Kazimierz Ujazdowski?
Absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Łódzkiego wystawia całkiem niezłe świadectwo swojej Alma Mater. Nie zacietrzewia się w sporze o Trybunał jak większość posłów PiS i wyraźnie widać, że słucha argumentów opozycji. Nie forsuje rozwiązań stojących w jawnej niezgodzie z zapisami konstytucji, próbuje znaleźć rozwiązanie kompromisowe, takie, które w zgodzie z zapisami ustawy zasadniczej będzie do zaakceptowania przez wszystkie strony sporu.
Polską scenę polityczną obserwuje z Brukseli, dzięki czemu może się zdystansować od oficjalnej linii partii PiS. Trzeba jednak pamiętać, że spór wokół Trybunału nie jest pierwszym wydarzeniem, które by mogło zachwiać przekonaniem Ujazdowskiego o nieomylności prezesa Kaczyńskiego i kierownictwa PiS.
Był prezesem Przymierza Prawicy, gdy w roku 2002 jego partia przyłączyła się do PiS. Do roku 2007 piastował funkcję wiceprezesa PiS, odpowiadając w partii za sprawy zagraniczne. Wówczas zbuntował się przeciwko temu, jak prezes Kaczyński kieruje partią i wraz z Ludwikiem Dornem i Pawłem Zalewskim odeszli. Zostaje członkiem klubu parlamentarnego Polska Plus. Po kilku latach wraca do PiS, w 2011 roku zostaje posłem z ramienia tej partii, w 2014 jako europoseł wyjeżdża do Brukseli.
Jego wpisy na twitterze są o wiele bardziej wyważone niż innych działaczy partyjnych. "Wałęsa skompromitowany. Jednocześnie ludzie, którzy mogli działać w Solidarności, ale nie mieli odwagi tego czynić powinni wyciszyć głos". Trochę to inne od pisowskiej narracji o ubeku, wąsatym zdrajcy narodu.
Przy okazji sporu o Trybunał Konstytucyjny od tygodni pisze, że trzeba studzić emocje i rozmawiać. Słowo kompromis rozumie jako próbę wypracowania takiego rozwiązania, które będzie do zaakceptowania dla wszystkich. Mówi, że wszystkie środowiska w Polsce muszą prowadzić ten spór w możliwie cywilizowany sposób, bo inaczej wystawiamy sobie jak najgorsze świadectwo za granicą.
Dialog, porozumienie, Polska
Poseł Czarnecki też mówi o dialogu. O potrzebie porozumienia mówi Premier Beata Szydło. Jednak gdy przechodzi do konkretów, to większość parlamentarna wydaje się być mocno okopana na swoich stanowiskach. Posłowie jak mantrę powtarzają, że Trybunał Konstytucyjny nie orzekał tylko spotkał się i pogadał, a zaproszenie Komisji Weneckiej było błędem, już nie mówiąc o tym, że kompromitującym jest wyciek raportu. Te szańce na Wiejskiej szturmuje opozycja z hasłami walki o prawo i demokrację na sztandarach. Walka trwa, a szanse na porozumienie zdają się oddalać.
Co ciekawe, propozycja Ujazdowskiego w szczegółach niewiele się różni od propozycji, jaką jeszcze niedawno zgłaszał Prezes Trybunału Konstytucyjnego Andrzej Rzepliński. Podobnie jak Ujazdowski wskazywał, by w miejsce sędziego Mirosława Granata, którego kadencja kończy się 27 kwietnia powołać jednego z „trójki PO-PLS”, a następnych dwóch w następnej kolejności. – Akurat taki jest kalendarz kończenia kadencji przez trzech sędziów jeszcze orzekających, że w dość krótkim czasie można byłoby doprowadzić do tej piętnastki – mówił w studiu TVN24 Rzepliński.
Można się więc spierać o to, na ile pomysł Kazimierza Ujazdowskiego jest autorski, ale w tym sporze nie chodzi o to, kto ma patent i pierwszeństwo, tylko o wygaszenie konfliktu wokół Trybunału.
– Spór wokół trybunału to sprawa polityczna – mówi poseł Czarnecki. – Przeciętnego obywatela nie interesuje ten problem, zajmują się nim głównie politycy i media – dodaje. Trudno się zgodzić z tym sądem patrząc na tłumy demonstrantów KOD, ale być może w PiS wciąż panuje przekonanie, że uczestniczą w nich nieliczni sfrustrowani obywatele drugiego sortu oderwani od koryta. Oraz wegetarianie.
Wszyscy mówią o Polsce. Po obu stronach barykady padają argumenty o łamaniu prawa. Żadna ze stron nie chce ustąpić a Kazimierz Ujazdowski walczy dalej.
Polska perspektywa
– Są takie momenty, w których trzeba podnieść z ziemi skarb w postaci dobra RP, upuszczony w konflikcie, i powiedzieć na czym on polega. Zachęcam do opublikowania orzeczenia TK – powiedział europoseł w trakcie wywiadu udzielonego w RMF FM. Zaraz zaraz, czyż o dobru Polski nie mówią też inni posłowie PiS? Dlaczego zatem propozycja Ujazdowskiego nie spotkała się ze zrozumieniem.
– Kazimierz Ujazdowski jest europosłem. Być może z zagranicy trochę inaczej widać ten spór. Ma inne tło – mówi Przemysław Czarnecki. Cóż z tego jednak, że europoseł ma inną, być może szerszą perspektywę. – Premier Beata Szydło ma rację nie publikując opinii sędziów Trybunału – dodaje Czarnecki. I tyle w temacie kompromisu, opozycja nie pozostawia tu żadnych wątpliwości, wszyscy posłowie niezwiązani z PiS mówią o konieczności opublikowania wyroku zanim przystąpią do rozmów o Trybunale.
Według Ujazdowskiego kompromis w sprawie Trybunału Konstytucyjnego popiera więcej polityków PiS niż się wydaje. Próżno ich jednak szukać, a dyscyplina partyjna w PiS jest żelazna. - Polacy powinni być zadowoleni, że jest partia, która robi tak jak obiecywała w kampanii, gdzie jest duża jednomyślność i wspólna wola naprawy państwa – mówi poseł Czarnecki. Jeśli poseł ma rację, to europosłowi trudno będzie uzyskać publiczne poparcie dla swoich pomysłów. Dziś wszystko wskazuje na to, że jest sam. Jeszcze nie wyklęty, ale już osamotniony. A może nie "już", tylko "jeszcze"? Publikowaliśmy niedawno list do posłów PiS. Czy to możliwe, by pierwszym adresatem był Kazimierz Ujazdowski? Tego niestety nie udało nam się dowiedzieć, europoseł nie odpowiadał dziś na telefony.
– Porozumienie jest konieczne nie z uwagi na takie czy inne zalecenie Komisji Weneckiej, ale z uwagi na „dobre funkcjonowanie państwa, na nasz wizerunek na zewnątrz, na to, co obywatel traktuje jako polską rację stanu” – mówił dla RMF FM Kazimierz Ujazdowski. Choć chwilę później podkreśla, że w żadnym wypadku nie należy w tym co robi doszukiwać się konfliktów wewnątrzpartyjnych, to nie da się ukryć, że jego słowa nie są spójne z linią partii. Nie ma się co dziwić, Jarosław Kaczyński zwykł wszelkie bunty ucinać w zarodku a dla buntowników nie ma litości. Kazimierz Ujazdowski stąpa po kruchym lodzie. Jarosław Kaczyński jeńców nie bierze.