Ks. Jan Kaczkowski nie był wdzięczny za chorobę, ale dostrzegał dobre rzeczy, które z niej wynikły.
Ks. Jan Kaczkowski nie był wdzięczny za chorobę, ale dostrzegał dobre rzeczy, które z niej wynikły. fot. Paweł Małecki / Agencja Gazeta

Zmarły ks. Jan Kaczkowski, mimo ciężkiej choroby, dostrzegał piękno świata. Do swojego szpitalnego życia podchodził z dystansem - sam nazywał się onkocelebrytą. Jednak nadal pisał o rzeczach, za które warto być wdzięcznym. Przypominamy jego wypowiedzi, które zamieszczał w swoim blogu na stronie naTemat.pl

REKLAMA
Ksiądz Kaczkowski otwarcie mówił, że nie jest wdzięczny za swoją chorobę. Dostrzegał jednak,że oprócz cierpienia, związane są z nią również pozytywne następstwa.
ks. Jan Kaczkowski
Wdzięczny... za co? | blog naTemat.pl

Byłoby efekciarskie i banalne, gdybym stwierdził, że jestem wdzięczny za chorobę. Bo nie jestem. Ale jestem za to wszystko, co przed nią i podczas niej się zadziało. Czytaj więcej

Jego dystans do choroby można - tak jak on - nazwać hardkorowym. Cieszył się z tego, że ma ten rodzaj raka, który nie odbiera mu możliwości rozkoszowania się jedzeniem.
ks. Jan Kaczkowski
był wdzięczny za to, że mimo choroby może jeść

Jeśli mówimy o wdzięczności, to jakby to hardkorowo nie zabrzmiało: jestem wdzięczny za glejaka a nie np. nowotwór trzustki, bo mogę jeść i rozkoszować się smakami.

Był zachwycony szwajcarską kulturą medyczną i ubolewał nad tym, że większość polskich pacjentów nie doświadczy godnego traktowania.
ks. Jan Kaczkowski
o swojej terapii w Szwajcarii i przepaści dzielącej szwajcarskie i polskie standardy medyczne

Jestem wdzięczny, że mogę się tu leczyć. Że nikt nie poniża mojej godności. Profesor po prostu jest ze mną umówiony na konkretną godzinę, traktuje mnie poważnie i tego samego wymaga ode mnie. Myślę, że to Boża Opatrzność posłużyła się moimi przyjaciółmi, którzy finansują tę, jak sądzę nietanią terapię (z wielką klasą ukryto przede mną jej koszty). A jednocześnie jest mi przykro, że jako jeden z niewielu z Polski mam taką możliwość. Czytaj więcej

Chciał, by jego choroba mogła przełożyć się na dobro, którego doświadczą inni ludzie - dlatego mimo choroby prowadził hospicjum.
ks. Jan Kaczkowski
o hospicjum, którem założył

W ostatni czwartek dwa wielkie sukcesy. Kupno działki pod rozbudowę hospicjum oraz dopuszczenie do pracy na stanowisku "prezes hospicjum" przez lekarza orzecznika ważne do 15 stycznia 2017. No trudno, muszę dożyć! Taki los, służbie zdrowia jak papieżowi - się nie odmawia. Czytaj więcej

Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl