Już po chwili oglądania TVP INFO czy "Wiadomości" widać kto tu rządzi. Zmiany słychać też na antenach radiowej Jedynki i Trójki. Teraz na celowniku jest Polskie Radio 24. Dzisiaj to niszowe internetowe radio skupione na informacjach. Wkrótce będzie nadawane analogowo i stanie się przeciwwagą dla należącego do Agory TOK FM.
Władza potrzebuje medialnej osłony. Dlatego błyskawicznie przejęto media publiczne: zwolniono szefów TVP i Polskiego Radia, po czym zastąpiono ich zaufanymi. Ci wyrzucili część dziennikarzy i zastąpili ich (często) wiernymi wyznawcami PiS.
Nie tylko TVP
Widać to chociażby, gdy ogląda się "Wiadomości", o czym często piszemy. Jednak to tylko pół godziny dziennie. Co innego TVP INFO, które nadaje od świtu do późnego wieczora. O tym, jak wygląda praca w stacji po przejęciu jej przez PiS opowiedziały wydawczynie zwolnione za to, że chciały pokazać na żywo demonstrację KOD.
Zmiany słychać także na antenach Polskiego Radia, które aż zaroiły się od dawnych gwiazd Telewizji Republika. Wydawcą i prowadzącym rozmowy polityczne w południe został z kolei Samuel Pereira, jeden z najbardziej aktywnych obrońców PiS. Z kolei w Trójce od prowadzenia "Salonu Politycznego" odsunięty został Marcin Zaborski, który równie ostro obnażał głupotę polityków PiS i PO. Można się raczej było spodziewać, że awansuje za wywiad z Bronisławem Komorowskim, który przeprowadził tuż przed pierwszą turą wyborów prezydenckich. Tymczasem jego miejsce zajął Paweł Lisicki, naczelny "Do Rzeczy".
Radio nadaje w sieci i cyfrowo, przez co nie trafia do dużej grupy słuchaczy. Dziennikarze pewnie woleliby trafiać do szerszego audytorium. Ale wydaje się, że to właśnie ta niszowość uratowała Polskie Radio 24. Zmienił się tam Redaktor Naczelny, ale to tyle. A i Anna Godzwon, która wcześniej pełniła tę funkcję została w redakcji i jest wydawcą.
Poniżej radarów
Wszystko dzięki temu, że Polskie Radio 24 pozostaje poniżej radarów polityków. Albo go nie znają, albo uważają, że można je ignorować. To się zmieni, bo już w maju kanał ma zastąpić Czwórkę na falach analogowych. Mówi o tym prezes Polskiego Radia Barbara Stanisławczyk w wywiadzie dla tygodnika braci Karnowskich.
A wypłynięcie na szersze wody może oznaczać, że na ten statek będą chcieli wsiąść politycy. Na razie jednak radio ma zachować swój charakter. – W tej chwili nie ma nacisków. Ani ja ich nie odczuwam, ani moi koledzy. Obawiam się, że to się może zmienić – mówi nam jeden z dziennikarzy Polskiego Radia 24.
Nowa koncepcja
Zapewnia, że dotychczas nikt nie zabraniał ani nie nakazywał zapraszać konkretnych gości. – Był i jest nacisk na równowagę i różnorodność. Kiedy w danym paśmie jest komentator o jasnych poglądach lewicowych, dobrze, aby kolejnego dnia o tej porze pojawił się ktoś z prawicy – relacjonuje nasz rozmówca.
To ma się nie zmieniać. Jedyną zmianą są prace nad rozszerzeniem ramówki na pełne 24 godziny, bo dzisiaj radio nadaje od 6 rano do północy. – Na razie pracujemy nad koncepcją 24-godzinnego radia. To pewnie oznacza, że zespół będzie się powiększał. Nie wiadomo jeszcze, czy to będą ludzie z Czwórki czy z zewnątrz – dodaje dziennikarz.
Krótka ławka
Dzisiaj wyraźnie już widać, że Prawo i Sprawiedliwość ma krótką ławkę. Duża część dziennikarzy pracuje jednocześnie w TVP i Polskim Radiu, a w Telewizji Republika już prawie nikt nie został. Zapełnienie jeszcze jednej anteny swoimi wydaje się więc ponad siły partii rządzącej.
Ale przecież za kilka miesięcy kolejny rocznik opuści mury Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Gwiazdor "Wiadomości" już udowodnił, jak zdolni (i do czego zdolni) są absolwenci tej uczelni. Oby nie zasiedlili Polskiego Radia 24.
Jeśli chodzi o Polskie Radio, na razie zamroziłam proces rozwoju cyfryzacji, starając się jak najbardziej zracjonalizować budżet radia cyfrowego, łącząc redakcje, przebudowując anteny. W ten sposób na bazie cyfrowego PR 24 powstaje Polskie Radio 24, które będzie radiem informacyjnym, tzw. radiem mówionym. Zachowując przekaz cyfrowy i multimedialny, będzie ono także nadawane w wersji analogowej.