Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Posłanka Prawa i Sprawiedliwości to czarna owca partii. Na takie miano zapracowała sobie komentarzami w social mediach. Szydzi, grozi, grzmi - funkcjonuje więc jako ta "zła" i wyśmiewana twarz prawicy. Nie wiadomo czy to dostrzega, ale zebrało się jej na osobiste wyznania. Krystyna Pawłowicz przyznała, że w młodości była docenianą lekkoatletką.

REKLAMA
Polityk, która chętnie wytyka przeszłość innym, jako nastolatka uwielbiała sport. Gdyby nie śmierć trenera i oczekiwania rodziny, mogłaby słynąć z takiej działalności. – Za młodu uprawiałam lekką atletykę, biegałam z Ireną Szewińską, gdy miałam 14 lat – mówiła w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Pawłowicz. – Byłam w pierwszej setce polskich sprinterek. Rzucałam oszczepem i dyskiem – chwaliła się. Gdzie indziej dodała, że była mistrzynią Mazowsza i miała jechać na olimpiadę.
Wielką sportową pasję zastąpiło prawo, a później polityka. Większości kojarzy się ze szczerością poniżej pasa i lojalnością względem swojej formacji. Za pośrednictwem Facebooka komentuje rzeczywistość, a tę pragnie widzieć tylko w PiS-owskich barwach. – Zazdroszczę. W Pani Krysi malutkim rozumku to wszystko takie proste – skomentował jej myślenie Kamil Durczok. Sprowokowała go apelem do "prawdziwych Polaków", by ci 10 kwietnia "pokazali Targowicy", że kraj "ma swych obrońców".
źródło: fakt.pl

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl