W kościele św. Anny doszło do przepychanek między wiernymi, gdy ksiądz czytał list o aborcji.
W kościele św. Anny doszło do przepychanek między wiernymi, gdy ksiądz czytał list o aborcji. Fot. Screen/Facebook/Gazeta Wyborcza
Reklama.
Uczestnicy mszy św., głównie kobiety, zaczęli się podnosić z ławek, gdy ksiądz zaczął mówić "nie zabijaj". Nagle podniosły się głośne okrzyki. Słychać, jak jedna z kobiet krzyczy: "Skandal!". Słychać też inne głosy: "Chodźcie dziewczyny, to jest przeciwko naszym prawom. Nie popierajcie tego". Albo: "Tego nie da się słuchać!"
W pewnym momencie mężczyźni zaczynają się szarpać z jedną z kobiet, która krzyczy o pedofilii. "Ja nie mogę na to patrzeć. Chcę wyjść! Proszę mnie nie szarpać" – mówi. Kobieta wychodzi, grają organy, msza trwa dalej.
Na portalu gazeta.pl pojawiła się wypowiedź tej kobiety, jak się okazało, feministki, która specjalnie przyszła do kościoła, by zamanifestować sprzeciw wobec zakazu aborcji.
Anna Zawadzka dla gazeta.pl

To moje jednorazowe wystąpienie i jest sprzeciwem wobec tego, co dzieje się na każdej mszy w kościołach w Polsce. Wierni słuchają opinii, które mnie bulwersują. Powiedziałem też, że ustawa, którą proponuje rząd, będzie obowiązywać wszystkie kobiety. To dla mnie skandal. Moralnością powinni zajmować się ludzie z czystym sumieniem. Księża mają problem z pedofilią. Czytaj więcej

Internauci komentują, niektórzy dobrze usłyszeli słowa księdza, który w pewnym momencie schodzi z ambony. "Ksiądz po prostu uroczy: "skończyła Pani swoje polityczne oświadczenie?" No tak, bo przecież w kościele o polityce może mówić jedynie ksiądz z ambony". Albo: "Zgadzam się, wystarczyło wyjść z kościoła a krzyki były zdecydowanie niepotrzebne. Niemniej jednak, krytyka innych za wygłaszanie oświadczeń politycznych w kościele w ustach księdza jest po prostu przezabawna".
Ale okazało się, że protest był zaplanowany. Dlatego pojawiły się też takie głosy, jak ten:

źródło:Gazeta Wyborcza