MON ogłosił, że już nie będzie można sobie ot tak chodzić po ulicach w mundurze. W planie jest także zakaz wykorzystywania w codziennym stroju elementów umundurowania nowego typu. Żandarmeria wojskowa będzie teraz zwracać baczną uwagę na ludzi chodzących w wojskowych spodniach czy kurtkach, bez znaczenia, czy będą łowić ryby, jechać na zajęcia do szkoły, czy bawić się w wojsko gdzieś w opuszczonej fabryce.
Jak informuje rzecznik MON, zakaz będzie obejmował mundury galowe, wyjściowe, wieczorowe, polowe, ćwiczebne, jak również ich elementy, jak czapka rogatywka, sznur galowy, furażerka, beret, pas żołnierski, kombinezon czołgisty i pilota. – Zakaz ten dotyczy także noszenia przez osoby nieuprawnione orłów wojskowych oraz oznak wojskowych (np. korpusów), a także stopni. Co istotne, obejmuje także mundury pozbawione oznaczeń wojskowych, a także ich części – wyjaśniał w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Bartłomiej Misiewicz, rzecznik MON.
Według ministerstwa, zmiany mają pomóc w budowaniu szacunku do munduru i służby wojskowej. Na całe szczęście przepisy będą obejmować tylko mundury i elementy wyposażenia nowego wzoru z 2010 roku. Choć trudno tu mówić o jakiejś powszechnej uldze, bo owe mundury od lat są już w „obrocie cywilnym”, a miłośnicy militariów zdążyli je polubić. Są wygodniejsze i wykonane z lepszych, nowocześniejszych materiałów niż mundury starego typu wprowadzone na początku lat dziewięćdziesiątych.
Sam przepis o ochronie munduru nie jest nowy. Od lat ten, kto przywłaszcza sobie stanowisko, tytuł lub stopień albo publicznie używa lub nosi odznaczenie, odznakę, strój lub mundur, do których nie ma prawa, podlegał karze grzywny do tysiąca złotych albo karze nagany. Tyle że ostatnimi czasy nikt za to nie karał, a żandarmeria wojskowa zwykle przymykała oko na to, że ktoś ma na sobie wojskową kurtkę, spodnie czy buty.
Ważnym było, żeby nie przesadzić. Jeśli ktoś paradował w mundurze z dystynkcjami, obszyciami, oznaczeniami jednostki, to ryzykował, że prędzej czy później patrol żandarmerii go złapie i skieruje sprawę do sądu. Ale zwykłe spodnie czy kurtki pozbawione elementów charakterystycznych dla danego oddziału Wojska Polskiego, były używane dość powszechnie przez osoby niezwiązane z wojskiem.
– Z tego co wiem, żandarmeria nie ma uprawnień do ścigania i karania cywilów – mówi pracownik sklepu z militariami w Warszawie, do którego dzwonię po komentarz w tej sprawie. – Przepisy o ochronie munduru funkcjonują już od wielu lat, ale nie ma ich kto egzekwować – dodaje.
No i właśnie tu jest haczyk, bo od teraz ma być inaczej. MON przygotowuje projekt nowelizacji ustawy, ministerstwo chce dać żandarmerii dodatkowe uprawnienia. Lista wykroczeń, które będą mogli karać jest całkiem długa, obejmuje takie przewinienia jak żebractwo, picie alkoholu w miejscu publicznym, naruszanie przepisów o zgromadzeniach, niszczenie zasiewów czy lasów, a także – co w przypadku ustawy o ochronie mundurów wydaje się być najistotniejsze – za nieuprawnione publiczne noszenie odznaczeń lub munduru.
Nie wiadomo, czy teraz żandarmeria będzie wyszukiwać w tłumie ludzi ubranych w mundury, ale ich znalezienie nie powinno być trudne. W końcu wyróżniają się na tle innych. Czas pokaże, czy mandaty i grzywny będą stosowane powszechnie, w każdym razie w MON kładą duży nacisk na ochronę munduru. – Mundur nie służy do tego, aby się w niego ubierać, np. idąc z wędką na ryby – mówi nam anonimowo oficer Wojska Polskiego.
– Nowe mundury miały z założenia być tylko dla wojska i niedostępne na rynku cywilnym – podkreśla z kolei sprzedawca w sklepie z demobilem. – Praktyka jednak wykazała, że nawet dzieci chodzą do szkoły w oryginalnych lub przerabianych kurtkach i nikomu to nie przeszkadzało – dodaje.
–Mam nadzieję, że rozporządzenie ministra obrony narodowej, wskazujące kto ma prawo nosić mundur, zakończy modę na przebieranie się w wojsko i paradowanie w mundurze polowym przez budowlańców czy rolników – twierdzi w rozmowie z naTemat major Burzyński, były oficer JWK w Lublińcu.
W wielu krajach demobil to prosty sposób na "recykling" używanego sprzętu czy wyposażenia. Mundury po kilku miesiącach noszenia lub kilku latach leżenia w magazynie trafiają do "drugiego obiegu". Dzięki temu zwracają się częściowo koszty, jakie państwo ponosi z tytułu zakupu nowego umundurowania dla rekrutów, a plus jest tego taki, że żołnierze częściej mają wymienianą garderobę. Tymczasem w Polsce można kupić na wyprzedażach z Agencji Mienia Wojskowego stare menażki i niezbędniki, czasem na trafia się tam nawet... czołg. A mundury nowego wzoru się chroni. – Ten przepis jest martwy, ilość sprzętu jaki można kupić na Allegro wystarczyłby do wyposażenia kilku dywizji piechoty – podkreślają handlujący demobilem.
Już od lat domorośli interpretatorzy prawa sugerują, że nie jest mundurem kurtka, z której wypruje się polskie flagi. Albo że spodnie po odcięciu patki do mocowania noża już nie są regulaminowe. Ustawa mówi jednak jasno – zabronione jest noszenie munduru lub części munduru, choćby przedmioty te zostały pozbawione oznak wojskowych. Do niedawna były to jednak rozważania czysto teoretyczne, nikt przepisów nie egzekwował, można było iść na ryby ubranym jak na wojnę. Nadal można będzie, pod warunkiem, że nie będzie to element munduru najnowszego wzoru.
Nowe mundury wprowadzono w 2010 roku są wykonane z tkanin bardziej odpornych na zniszczenie. Zmienił się też krój, nie ma dolnych kieszeni w kurtkach, są specjalne kieszenie na wkładki ochronne na łokciach i kolanach, kieszenie na piersiach są umieszczone pod kątem. Zniknęły też naramienniki, szelki i pasy, które zastąpił nylonowy pasek z plastikową zapinką. Jako pierwsi nowe mundury dostali żołnierze polscy stacjonujący w Afganistanie, Kosowie i Iraku oraz żołnierze oddziałów specjalnych. Później sukcesywnie przebierano żołnierzy pozostałych jednostek.
Tylko w roku 2014 MON zakupiło ponad 100 tysięcy mundurów polowych. Część z nich po pewnym okresie użytkowania trafi na rynek wtórny do sklepów z demobilem. Nowych i używany mundurów, butów czy pasków jest mnóstwo na serwisach aukcyjnych. Na rynku jest też wiele firm, które nie szyją co prawda dla wojska, ale wykorzystując materiały łudząco przypominające materiał "kontraktowy" MON, oferują odzież paramilitarną, także w nowych wzorach z 2010 roku. Ktoś zatrzymany przez żandarmerię będzie musiał wykazać, że jego kurtka nigdy nie leżała w wojskowym magazynie, bo została uszyta przez firmę X na cywilny rynek. Pół biedy latem, ale demonstrowanie metki zimą w szalejącej śnieżycy może być mało przyjemne.
Taka zabawa była popularna już w czasach komuny, kiedy służby ganiały młodych ludzi w kurtkach moro, niektórzy wmawiali żołnierzom, że to kurtki wojsk czechosłowackich lub NRD. Czasem to działało, choć i tak lepiej było przed patrolem po prostu … uciec.
Komentarze internautów dla zapowiedzi ministra Macierewicza są bezlitosne - Wracamy do czasów PRL, gdzie WSW (Wojskowa Służba Wewnętrzna) ściągała mundury. – Szanowny Antku. Z wyrazami ubolewania wzywam do samo-ukarania i zgłoszenia się do żandarmerii, gdyż nosiłeś mundur z oznaczeniami wojsk specjalnych nie będąc żołnierzem. Malo to miejsce w Afganistanie – to tylko niektóre z wypowiedzi.
– Mam nadzieję, że rozporządzenie MON spowoduje, że widok wymiętego umundurowania, które przez niektórych jest używane jako ubranie robocze, odejdzie do lamusa – podkreśla major Burzyński. Sęk w tym, że wiele grup paramilitarnych dba o mundur często bardziej niż żołnierze służby czynnej...
Czy wszyscy ci, którzy w szafie mają elementy umundurowania nowego wzoru mają problem? Prawie. Zapowiedź MON nie pozostawia złudzeń, co do tych, którzy w nowej „panterce” idą na grzyby, ryby czy na polowanie. Trochę inaczej jest jednak w przypadku grup paramilitarnych, ustawa dopuszcza, by mogły starać się o uzyskanie z MON zgody na wykorzystywanie mundurów. O ile jednak oficjalne stowarzyszenia strzeleckie mają szansę na uzyskanie takiego zezwolenia, to raczej nie obejmie to licznych grup miłośników ASG czy paintballa. Sympatycy tej formy zabawy będą za to mogli z powodzeniem i bez ryzyka używać mundurów starszego wzoru albo wykorzystać mundury innych armii.
Reszcie pozostaje raczej schować mundur głęboko do szafy i czekać, aż MON wprowadzi nowy wzór umundurowania, co ma miejsce raz na kilkanaście lat. – Mundur żołnierza WP nie może być traktowany jako zamiennik ubrania roboczego – podkreśla major Burzyński.