W najnowszym "Tygodniku Powszechnym" ukazał się jego ostatni wywiad, który gazeta przeprowadziła z ks. Janem Kaczkowskim przed jego śmiercią. Duchowny zmarł 28 marca, wywiad przeprowadzono w lutym. – Ja generalnie przez całe życie lubiłem dawać się wykorzystywać – stwierdził w nim umierający duchowny. I ocenił, że najlepiej sprawdzał się w prowokacjach, bo to dodawało jego życiu dynamizmu i przynosiło niestandardowe odpowiedzi na niewygodne pytania.
Zdaniem ks. Jana Kaczkowskiego, warto żyć w imię przyzwoitości, czyli zwykłego człowieczeństwa. W rozmowie z "Tygodnikiem Powszechnym" duchowny mówi, że poznał w życiu kilka osób ciężko chorych, które prosiły o eutanazję, jednak starał się nie komentować tych próśb. Wspomina też, iż w związku ze swoją chorobą bał się, że nie zdąży uzyskać przebaczenia i przebaczyć tym, którym powinien.
Ksiądz Kaczkowski wyznał, że nie boi się śmierci jako takiej. Jednak szczerze przyznał, że w chorobie brakuje mu "jakiegoś delikatnego wsparcia ze strony Kościoła". – Nikt nie pyta – stwierdził. I przyznał, że jego biskup kontaktuje się z nim rzadko. Podobnie, jak koledzy z seminarium. Na pytanie o to, czy go odwiedzają odpowiedział, że "nie chce wymagać za dużo".
W ostatnim wywiadzie dla "Tygodnika Powszechnego" duchowny przyznał, iż męczy go to, że jest tak osłabiony chorobą, bo musi o wszystko prosić innych. – Chcesz, żeby się skończyło? – zapytał dziennikarz "Tygodnika Powszechnego". – Chcę – odpowiedział ks. Jan Kaczkowski.
Jak pisaliśmy w naTemat, śmierć księdza Kaczkowskiego była szeroko komentowana przez hierarchów Kościoła rzymskokatolickiego. Emerytowany metropolita gdański abp Tadeusz Gocłowski nazwał go "prawdziwym chrześcijaninem".