Krystyna Pawłowicz rozpętała karczemną awanturę na posiedzeniu Komisji sprawiedliwości.
Krystyna Pawłowicz rozpętała karczemną awanturę na posiedzeniu Komisji sprawiedliwości. Fot. Sławomir Kamiński / AG
Reklama.
Bohaterem posiedzenia sejmowej Komisji sprawiedliwości miał być profesor Zbigniew Jędrzejewski, kandydat PiS do Trybunału Konstytucyjnego. Ale szybko jego występ przyćmiła Krystyna Pawłowicz, która postanowiła wziąć profesora w obronę przed pytaniami polityków opozycji. I może słusznie, że odciągnęła uwagę, bo Jędrzejewski przyznał, że nie przeczytał wyroku Trybunału ws. ustawy naprawczej. – Trudno było przez to przebrnąć – stwierdził.
Po kolejnym pytaniu Kamili Gasiuk-Pihowicz z Nowoczesnej do głosu doszła Pawłowicz. – Ja nie wierzę, że pani kończyła prawo – stwierdziła posłanka PiS. – Pani nie ma prawa tu swoich lewackich frustracji wylewać, pani Myszko-Agresorko – kontynuowała Pawłowicz.
Na koniec stwierdziła, że opozycja jest gotowa atakować "ad mortem defecatum". Po polsku ta maksyma brzmi mniej szlachetnie niż po łacinie i oznacza po prostu "do us***ej śmierci".
Politycy PiS nie reagowali na apele Gasiuk-Pihowicz, by przywołać Pawłowicz do porządku. Zresztą sama posłanka Nowoczesnej nie pozostała dłużna i nazwała Pawłowicz "Słoniem-Agresorem". W obronie Pawłowicz wystąpił poseł PiS Marek Ast, który stwierdził, że wypowiedź jego koleżanki może była nieco emocjonalna, ale na pewno była kulturalna.

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl