Premiera nowej płyty Łony i Webbera za dwa dni. Od kilku dni artyści związani z wytwórnią Dobrzewiesz Nagrania raczą swoich fanów teledyskami. Prawnik Andrzej Zieliński na swój nowy materiał kazał trochę czekać, ale można mu to wybaczyć.
O tym, że Łona jest prawnikiem pewnie mało kto wie, chociaż od zawsze uważa się, że jest to raper, który na każdym albumie popisuje się błyskotliwością. Jego teksty są uniwersalne. Jako nastolatka puszczałam płyty „Koniec żartów” i „Nic dziwnego” dorosłym sceptycznym w stosunku do kultury młodzieżowej hip-hop, którzy zawsze przyznawali mi rację, że ten chłopak wart jest uwagi. Co więcej, prawie zawsze kończyło się na tym, że sami słuchali Łony i zaśmiewali się z „Rozmowy”, „Biznesmena”, czy „Nie ufajcie Jarząbkowi”.
Nie będę opisywała jego życiorysu, kto jest ciekawy, niech sam sobie wejdzie na Wikipedię. Fanom nie trzeba go przedstawiać, tak samo jak jego wiernego kompana Andrzeja Mikosza – czyli producenta i kompozytora Webbera. Ważne jest to, co stanie się w piątek. Będziemy mogli posłuchać albumu „Nawiasem mówiąc”. I chociaż na chwilę zapomnijmy panom Łonie i Webberowi to, że zwykle każą na siebie tak długo czekać (chciałoby się, żeby nowe LP wychodziły częściej niż średnio co 3 lata, ale nad jakością trzeba przecież popracować).
Czego możemy spodziewać się po „Nawiasem mówiąc”? Narzekania, zabawnych porównań, satyry. Łona jest już dorosły i dorośli są jego znajomi. „Nie mam pojęcia” to właśnie utwór o tym, z czym musi się zmagać "dopiero co dorosły". „Nie mam pojęcia, jak ono ma na imię” – rapuje Łona. „ Baby boom tak daleko zaszedł, że kiedy tłum, to nie wiem które to wasze. (…) I boli mnie trochę ta rola, że mogę pogłaskać, ale nie mogę zawołać.”. Premiera teledysku miała miejsce w połowie lutego, i zanim jego popularność zdążyła ucichnąć – w poniedziałek pojawił się kolejny.
„To jest jakaś większa klika, Ludzi co mnie nachodzą, Gdy cokolwiek czytam, I szyją podwójnym ściegiem, Nie dość że pytają mnie, To jeszcze o sprawy o których nic nie wiem. Plener, trawa, czy beton, Niech tylko sięgnę po książkę lub mignę gazetą, Już się nieuchronnie chmara zrywa, I sunie tu do mnie, Żeby mnie po nagabywać” – żali się Łona w „Błędzie”. Bo jest mistrzem opisywania zjawisk i zachowań pozornie błahych, które potrafią porządnie zirytować.
Teledyski do utworów Łony i Webbera to temat na osobny, duży artykuł. Są zawsze świetnie zrealizowane, dowcipne i dopełniają rapowany tekst. Podkreślają go, nadają mu bardziej wyraziste znaczenie. To dzięki talentowi Łony – to zwykle on jest autorem scenariuszy. Tak było też w przypadku „Błędu”, raper odpowiada również za reżyserię. W teledysku pojawiają się znani szczecinianie, bo Łona jest patriotą lokalnym – na przykład aktorzy z Teatru Współczesnego w Szczecinie i Teatru Kana oraz szczeciński jazzman – Marek Kazana. Za zdjęcia do klipu Sebastian Mucha (Blacksolid Pictures).
Kto jest fanem stylu Łony wie, że warto czekać na piątek, a kto jego twórczości nie zna – ma dwa dni na zapoznanie się z nią i wybuch zachwytu.