Jeszcze niespełna rok temu media emocjonowały się rzekomym odkryciem pod Wałbrzychem podziemnego tunelu, w którym - jak sądzili co bardziej optymistyczni komentatorzy - miały znajdować się skarby zrabowane przez Niemców. A wszystko ponoć w "Złotym Pociągu", dzięki któremu jeszcze niedawno o Dolnym Śląsku było głośno na całym świecie. Wygląda na to, że teraz czas na... Mazury i poszukiwania Bursztynowej Komnaty.
Do urzędu miejskiego w Mamerkach pod Węgorzewem wpłynęło właśnie zgłoszenie o odkryciu nieznanego, zamurowanego pomieszczenia w fundamencie jednego ze schronów. Człowiek, który dokonał znaleziska - Bartłomiej Plebańczyk mówi w rozmowie z TVP Info, że informacja o pomieszczenia została potwierdzona badaniem georadarowym.
Odkrywca bardzo dobrze zna okolicę i stanowiące lokalną atrakcję poniemieckie schrony - jest bowiem przewodnikiem, a zarazem pracownikiem muzeum w Mamerkach. Jak tłumaczy, jeden z obiektów najwyraźniej skrywa w sobie jakąś tajemnicę, widać po nim bowiem, że wielokrotnie próbowano go wysadzać. – Widać, że saperzy czegoś tam szukali – podkreśla Plebańczyk.
Przypomina też historię nazistowskiego zbrodniarza Ericha Kocha, który jako jeden z nielicznych miał znać tajemnicę Bursztynowej Komnaty. Wiadomo, że sądzony po wojnie Koch odwiedzał mazurską miejscowość, gdzie miał wskazać miejsce ukrycia skarbu. Nigdy jednak tego nie uczynił.
Przypomnijmy: w czasie wojny Niemcy zrabowali tę bogato zdobioną, nazywaną ósmym cudem świata XVIII-wieczną komnatę, z carskiej rezydencji w Carskim Siole. Trafiła tam wcześniej z Prus, jako dar tamtejszego króla Fryderyka I dla władcy Rosji Piotra I. Po kradzieży tego cennego zabytku i przewiezieniu go do Królewca, ślad po niej zaginął.