
Reklama.
– My, ludzie XXI wieku nie jesteśmy barbarzyńcami (…). Powinniśmy szukać innych rozwiązań – Terlikowska tak sprzeciwia się usuwaniu ciąży. Jeśli ta pochodzi z gwałtu, dziecko można przecież oddać do adopcji. Konserwatystka nazywa to "przekazaniem daru z siebie". – Aborcja wzmaga traumę, kolejny gwałt został zadany naturze kobiety – podkreśla. – Połowa tych, które zdecydowały się na aborcję mówi, że zrobiła to pod presją lekarzy, położnych, bliskich – twierdzi.
Terlikowska jest też zwolenniczką kar dla matek, które dokonują zgoła innego, "złego" wyboru. W jej opinii, nie wystarcza "boska jurysdykcja", przerwanie ciąży porównuje do kradzieży. – Nie wszyscy są wierzący – wyjaśnia. – Mamy prawo pokazywać, że są sytuacje, gdzie kobieta decyduje się rodzić – dodaje. Karą, zgodnie z narracją publicystki, jest też nowotwór piersi. Kilka tygodni temu przekonywała, że częściej zapadają na niego kobiety dokonujące aborcji.
źródło: wp.tv
Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl