Wkrótce Telewizję Polską czeka kolejne trzęsienie ziemi. Jednym z głównych znaków zapytania było to, czy przetrwa je Jacek Kurski. Nowa ustawa zakłada, że obecni szefowie mediów stracą posady, a Rada Mediów Narodowych wybierze nowych. Oczywiście partyjni nominaci (dwóch wskaże Sejm, dwóch Senat, dwóch prezydent) wybiorą tego, kogo wskaże Jarosław Kaczyński. Walka będzie ostra, bo nowy szef będzie rządził instytucją z 2,5-miliardowym budżetem.
Słabe wyniki
I teraz trwa walka o względy prezesa PiS. Oczywiście najwięcej do stracenia ma Jacek Kurski. Jak sam mówi w wywiadach TVP to jego życiowa misja, spełnienie marzeń. Polityk opowiada, że realizuje się w tej roli, że czuje ciężar zadania.
Ale efekty tej pracy trudno uznać za dobre. Programy informacyjne zmieniły się w ordynarną propagandówkę i tracą widzów. Podobnie jak pozostałe programy, w których także często próbuje się przemycać treści polityczne. Efekt: w ostatnim tygodniu TVP 1 zanotowała najniższy wynik w 20-letniej historii badań.
To jednak nic. PiS krytyką się nie przejmuje, a niższe zyski zostaną uzupełnione podatkiem, który władza narzuci na odbiorców energii elektrycznej. Tym, co (a właściwie kto) może zagrozić Kurskiemu jest Krzysztof Czabański. Do niedawna był kolegą Kurskiego z kierownictwa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Rada Czabańskiego
Kiedy Kurski odszedł na Woronicza, Czabański został przy Krakowskim Przedmieściu i zajął się pisaniem tzw. dużej ustawy medialnej. Teraz projekt trafił do Sejmu (choć jako inicjatywa poselska, a nie rządowa – wszystko by ominąć obowiązek konsultacji) misja Czabańskiego dobiega końca. W czwartek odbędzie się pierwsze czytanie, później komisja, głosowanie, Senat i podpis Andrzeja Dudy.
Nieoficjalnie mówi się, że po przeprowadzeniu projektu Czabański widzi się na czele Rady Mediów Narodowych, o której kształcie będzie decydowała parlamentarna większość oraz prezydent, czyli w istocie Jarosław Kaczyński. Jeśli wygra Czabański, nowym szefem TVP mógłby zostać Romuald Orzeł, który już raz pełnił tę funkcję.
Zaufany Prezesa
Czabański to zaufany człowiek Prezesa. W czasach IV RP był prezesem Polskiego Radia, którym rządził tak bezkompromisowo, że został nazwany "Czabanesku". W ostatnich wyborach były dziennikarz dostał jedynkę w Toruniu – trudno o lepszy dowód zaufania. Kurski tymczasem w ogóle nie wszedł na listy PiS. Była żona Czabańskiego Barbara jest z kolei prezesem Instytutu Lecha Kaczyńskiego, czapy finansowego imperium Prawa i Sprawiedliwości.
Dlatego w PiS kiełkuje pomysł, by poświęcić Kurskiego. Przyznać, że jego TVP nie była do końca obiektywna i dlatego potrzebne są Rada Mediów Narodowych i głębokie zmiany w systemie.
Wojna Kurskiego
Ale przecież Kurski to doświadczony polityk, który może nie zna Prezesa tak długo, jak Czabański, ale na pewno zna go dobrze. Dlatego próbuje wychodzić sobie przedłużenie misji. Zamierza też pomóc losowi publikując raporty: otwarcia i podsumowujący jego rządy przy Woronicza – poinformowała WP.
Widać więc, że żadna ze stron nie chce odpuścić. Czeka nas więc walka buldogów pod dywanem. Stawka jest ogromna. Zgodnie z planem nowa opłata audiowizualna da 2 miliardy złotych przychodów, z czego lwią część dostanie TVP. To sporo pieniędzy na produkcję programów, także informacyjnych.
"w Sieci" vs "GaPol"
Dzisiaj ta część TVP jest zdominowana przez środowisko "Gazety Polskiej", a zupełnie na marginesie zostali ludzie z "w Sieci". To wpływowa grupa w środowisku PiS, której patronem jest senator Grzegorz Bierecki. Jeśli przegra, niepokorni z jego stajni nadal będą się pojawiać w TVP w roli komentatorów. Jeśli przegra Kurski, czeka nas kolejna masowa wymiana kadr.
Gra toczy się o wielką stawkę i dopiero zacznie nabierać rumieńców. Bo staje do niej dwóch facetów o twardych łokciach. A na końcu i tak zdecyduje Prezes.