Kilka warszawskich szpitali boryka się z problemem zakażeń superbakterią New Dehli. Patogen jest oporny na antybiotyki, więc lekarze nie mają czym leczyć chorych. Bakteria potrafi wywołać zapalenie płuc a nawet sepsę. Problem jest poważny a tymczasem „naczelny znachor” Polski twierdzi, że wyleczy tych wszystkich chorych… witaminą C.
Można ich uleczyć
Inż. Jerzy Zięba, bo o nim mowa pisze na swoim Fp na Facebooku: „Trzeba coś zrobić z tym problemem !!! Ludzie niepotrzebnie umierają !!” i oczywiście podaje receptę dla pacjentów z sepsą wywołaną superbakterią New Delhi. Ma ich uleczyć witamina C. Umieścił też treść pisma dotyczącego leczenia sepsy, które skierował do dr. Marka Posobkiewicza, Głównego Inspektora Sanitarnego.
– Informuję również Marka Posobkiewicza, że „metoda ta jest już w Polsce stosowana w przypadkach sepsy (niestety nielegalnie) gdzie pacjenci nie utracili życia pomimo tego że metoda ta była zastosowana, kiedy byli oni już w stanie agonalnym”.
Co ciekawe, tu należy skomentować, witamina C musi więc działać na różne patogeny, bo sepsa sama w sobie nie jest chorobą, to określenie na uogólnione zakażenie organizmu, które może być wywołane przez różne wirusy, bakterie i grzyby a na różne patogeny działają różne leki. Więc stąd mój wniosek, że według znachora witamina C „wybije” wszystko.
Zdaniem inż. Zięby ta metodologia (leczenie witaminą C sepsy wywołanej przez bakterię New Delhi – przyp. red.) nie jest znana w Polsce, jednak w obecnej sytuacji, jakiekolwiek zwlekanie ze zrobieniem czegoś bardzo konkretnego, spowoduje niepotrzebną śmierć wielu pacjentów zwłaszcza, że standardowe podejście się nie sprawdza.
To są brednie
Pytamy co na to Główny Inspektorat Sanitarny. Rzecznik tej instytucji Jan Bondar milczy przez chwilę. Po czym mówi, że właściwie można krótko odpowiedzieć: – Kiedy rozum śpi, budzą się demony.
Dodaje, że gdybyśmy leczyli zakażenia szpitalne, takim jest również zakażenie bakterią New Delhi, witaminą C to polskie państwo zbankrutowałoby z powodu wypłaty odszkodowań, które trzeba byłoby wypłacać chorym lub ich rodzinom za błąd medyczny.
– Taka działalność znachorska jest okrutnym naciąganiem ludzi. To jest wyzwanie dla samorządu lekarskiego i medycznych towarzystw naukowych, bo mamy coraz więcej ludzi, którzy szukają cudu i są podatni na sugestie znachorów – uważa Jan Bondar.
Jednak Jerzy Zięba, który trzeba przyznać umie korzystać nie tylko z ludzkiej naiwności, lecz także z mediów społecznościowych, nagrał na YouTubie filmik, w który opowiada jak jeden z lekarzy wyleczył swojego pacjenta z sepsy, do której doszło w wyniku zakażenia szpitalnego, witaminą C, stosując się do znachorskich zaleceń.
Apeluje do swoich słuchaczy, by walczyli jeśli ktoś z ich bliskich ma sepsę. – Nie wiem jak. Może na prokuraturę, może na policję. Przecież takie przypadki zdarzały się na świecie, gdzie sąd w trybie natychmiastowym nakazał lekarzom podanie witaminy C i uratowano ludziom zdrowie i życie. Tutaj w tym przypadku jest to samo – mówi inż. Zięba. I od razu dodaje, że w żadnym przypadku nie krytykuje lekarzy, bo się starają itd.
Uważny słuchacz wyłapie, że inż. Zięba jedynie zabezpiecza się przed atakiem środowiska lekarskiego. Hymn pochwalny na cześć lekarzy nie ma tu nic wspólnego z tym co myśli i do czego dąży ten człowiek.
Superbakteria w natarciu
Jednak wróćmy do kwestii poważnych, czyli zakażeń szpitalnych bakteriami opornymi na antybiotyki. Co do ognisk bakterii New Delhi, które były ostatnio w warszawskich szpitalach a wcześniej pojawiły się w poznańskich lecznicach, sytuacja jest opanowana. Trzeba też powiedzieć, że większość zakażonych nią osób jest nosicielami tej bakterii, co nie powoduje u nich objawów chorobowych i nie zagraża ich życiu. Sytuacja staje się groźna gdy bakteria trafi z przewodu pokarmowego, gdzie bytuje, do krwiobiegu np. podczas operacji. To wtedy można zachorować i wówczas pojawi się problem braku leku.
Takich bakterii, opornych na wszystkie antybiotyki, w szpitalach jest więcej. To cała grupa pałeczek jelitowych, które wytwarzają enzym zdolny do niszczenia karbapenemów, czyli antybiotyków ostatniej szansy. Bakterie te potrafią przekazywać pomiędzy szczepami materiał genetyczny odpowiadający np. za oporność na antybiotyki.
Co się dzieje gdy dojdzie do zakażenia krwi taką bakterią, przeciwko której nie ma leku? Specjaliści tłumaczą, że albo organizm sam sobie z nią poradzi, albo zakażenie przybiera postać przewlekłą lub, co najgorsze, zagrożone jest życie chorego. Jeśli pojawia się ostatni scenariusz, lekarze mogą skorzystać tylko z terapii eksperymentalnych, skojarzenia kilku leków lub podania dużo większej dawki leków niż jest to normalnie zalecane.
To nie tylko polski problem
Jak tłumaczy Maria Pawlak, Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Warszawie w całej Europie stwierdza się narastanie różnych wieloopornych drobnoustrojów. W niektórych szpitalach warszawskich oraz w kilku szpitali województwa mazowieckiego od pół roku odnotowuje się zwiększone rozprzestrzenianie pałeczek jelitowych Enterobacteriaceae produkujących karbapenemazy (CPE – ang. Carbapenemase Producing Enterobacteriaceae), w tym szczepów Klebsiella pneumoniae wytwarzających karbapenemazy typu NDM.
Występowanie Klebsiella pneumoniae wytwarzających karbapenemazy typu NDM na całym świecie stanowi obecnie istotny problem epidemiologiczny, w związku z którym organy inspekcji sanitarnej oraz dyrektorzy szpitali i Zespoły Kontroli Zakażeń Szpitalnych w województwie mazowieckim podjęły szczególne działania. Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Warszawie oraz Państwowi Powiatowi Inspektorzy Sanitarni na bieżącą monitorują sytuację.
W maju planowane jest spotkanie Zespołu ds. ograniczania rozprzestrzeniania się NDM na Mazowszu oraz narada epidemiologów z całego kraju, podczas której jednym z wiodących tematów będzie sytuacja w warszawskich szpitalach.
New Delhi
Po raz pierwszy bakterie z genem NDM opisali w grudniu 2009 r. brytyjscy naukowcy. Wykryto je u szwedzkiego turysty, który przeszedł leczenie w szpitalu w New Delhi (stąd potoczna nazwa).
Krajowy Ośrodek Referencyjny ds. Lekowrażliwości Drobnoustrojów podaje, że w 2013 roku w całym kraju zdiagnozowano 105 zakażonych i nosicieli, a obecnie mamy w Polsce ok. 1100 potwierdzonych laboratoryjnie przypadków.
Bakterie NDM są świetnie przystosowane do życia w układzie pokarmowym człowieka. Mają zdolność długotrwałego przebywania w organizmie, nawet przez kilka lat. Kiedy przebywają w układzie pokarmowym, stajemy się jedynie ich nosicielami i możemy być źródłem zakażeń dla innych np. z obniżoną odpornością.
Do groźnych zakażeń dochodzi, kiedy New Delhi przedostaje się do układu moczowego, oddechowego, a zwłaszcza do krwi chorego. Najbardziej narażone są osoby w podeszłym wieku, przewlekle chore, z osłabioną odpornością, poddawane zabiegom operacyjnym.
Nie wiadomo, ile osób do tej pory umarło w Polsce z powodu zakażenia NDM. Do Mazowieckiej Inspekcji Sanitarnej w roku 2015 i 2016 nie zgłoszono żadnych przypadków zgonów spowodowanych tym zakażeniem.
Inspekcja Sanitarna zauważa, że w walce z NDM występują głównie problemy natury finansowej i organizacyjnej: zbyt mała liczba izolatek w szpitalach, wysokie koszty badań przesiewowych wykrywających nosicielstwo (w Warszawie badanie kosztuje 20-40 zł), a nawet – tak z pozoru prozaiczna sprawa jak niewystarczająca higiena rąk u szpitalnego personelu.
Witamina C na przeziębienie
Sami jesteśmy winni temu, że pojawiły się bakterie oporne na antybiotyki, to przez nadużywanie tych leków. Niestety, choć to kusząca perspektywa, problemu nie rozwiąże inż. Zięba i jego przekonanie o mocy witaminy C. Nie jest ona lekiem przeciwko New Delhi tak jak inż. Zięba nie jest filmowym znachorem – profesorem Wilczurem, który skutecznie leczył bo tak naprawdę był znakomitym chirurgiem wykształconym przez uczelnię medyczną.
Istnieje bardzo wysokie prawdopodobieństwo opanowania, zredukowania czy nawet całkowitego zlikwidowania tego problemu we wszystkich szpitalach w Polsce. Wiąże się to z podaniem dożylnym dużej ilości tzn. ok. 100 do 200 g askorbinianu sodu (co w pewnym zakresie opisałem w mojej książce). Bezpieczeństwo tej metody, jest tak wysokie, że niniejszym oświadczam, iż zgłaszam się ochotniczo na podanie mi askorbinianu sodu w wyżej wymienionej ilości, z zachowaniem wszelkich obwarowań prawnych, jakich byście Państwo ode mnie wymagali.
Jan Bondar
Rzecznik prasowy Głównego Inspektora Sanitarnego
To, jak mówił już onkolog prof. Jacek Jassem, który odnosił się do teorii leczniczych Jerzego Zięby, pseudonakukowe brednie stwarzające zagrożenie dla tych, którzy dadzą się na nie nabrać.
Państwowa Wojewódzka Inspekcja Sanitarna
Bakteria New Delhi
Co to jest CPE/NDM?
Pałeczki jelitowe są to bakterie, które bytują w przewodzie pokarmowym każdego człowieka. Karbapenemy są to antybiotyki, które stosowane są w leczeniu ciężkich zakażeń.
Szczepy CPE oznaczają grupę pałeczek jelitowych, które nabyły oporność na większość antybiotyków, w tym na karbapenemy. Rozprzestrzenianie się szczepów CPE wynika m.in. z nadmiernego stosowania antybiotyków, zarówno w leczeniu szpitalnym, jak i w leczeniu prowadzonym przez lekarza rodzinnego.
Czy obecność szczepu CPE/NDM naraża pacjenta na zakażenie?
W zdecydowanej większości przypadków szczepy CPE bytują w przewodzie pokarmowym nie stanowiąc zagrożenia i nie powodując powstania objawów zakażenia – jest to tzw. nosicielstwo w przewodzie pokarmowym. W niektórych sytuacjach szczep CPE może spowodować zakażenie, np. gdy pacjent poddany jest chemioterapii przeciwnowotworowej, gdy ma założony cewnik do pęcherza moczowego lub gdy leczony jest w oddziale intensywnej terapii.
W jaki sposób można zakazić się szczepem CPE/NDM?
Bakteria może łatwo rozprzestrzeniać się w środowisku szpitalnym lub w domach opieki, najczęściej poprzez bezpośredni kontakt z innym chorym, który jest nosicielem szczepu CPE.
Klebsiella pneumoniae typu NDM jest oporna niemal na wszystkie antybiotyki, łatwo się przenosi z człowieka na człowieka i może przekazywać geny oporności innym bakteriom, w tym powszechnie występującej Escherichia coli.
NDM, czyli New Delhi metallo-beta-lactamase, to pewna cecha oporności - rodzaj genu, plazmid - przekazywany między bakteriami. To on powoduje, że drobnoustroje, często niegroźne, stają się lekooporne i nie do pokonania przez żadne znane w tej chwili antybiotyki. Na razie lekarze nie są w stanie zablokować tej cechy, która uwolniła bakterie spod medycznej kontroli.
Maria Pawlak
Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Warszawie, przewodnicząca Zespołu ds. ograniczania rozprzestrzeniania się NDM na Mazowszu
Obserwowany na początku 2016 r. wzrost liczby pojedynczych przypadków jak i zgłaszanych ognisk epidemicznych może sugerować nie tylko zwiększenie rozmiarów problemu, ale także wzmożoną czułość prowadzonego obecnie nadzoru, min. z powodu wykonywania zwiększonej liczby badań mikrobiologicznych i rejestrowanie zarówno przypadków bezobjawowej kolonizacji jak i objawowych zakażeń. Dalszą analizę umożliwi prowadzony w sposób ciągły monitoring sytuacji oraz współpraca z dyrektorami szpitali i kontynuowanie działań zgodnych z wytycznymi.