Ruch turystyczny pojawił się tu dopiero kilka lat temu, dlatego w samej osadzie jest nie więcej niż trzy knajpki i dwa pensjonaty. Po obejściu wioski warto zajrzeć do jednej z nich, nie zrażając się nie najlepszym ich wyglądem. Przyznam, że w takiej właśnie zjadłam najlepsze kubdari (w karcie nazywane potocznie chaczapuri). Robione tradycyjnie, na oczach gości, bez półproduktów, wypiekane na gorącym, blaszanym blacie, genialne placki z mięsem. Na miejscu można również kupić sól wymieszaną z przyprawami, która jest świetna do przyprawienia mięsa i zwykłej sałaty z pomidorów i ogórków.