Tuż przed premierą na swoim Twitterze Timberlake odpalił odliczanie. Poinformował tym samym, że po trzech latach od płyty "The 20/20 Experience" fani mogą spodziewać się kolejnej petardy. Kiedy w piątek licznik pokazał zero, świat usłyszał "Can't Stop The Feeling", piosenkę napisaną do filmu "Trolls".
W teledysku dostępnym na YouTube widzimy Justina z przyjaciółmi i z ekipą Dream Works, która odpowiada za produkcję filmu "Trolls". Bawią się, tańczą, śmieją się, po prostu kochają ten utwór.
Aktorka Anna Kendrick tańczy radośnie w garderobie, piosenkarka Gwen Stefani śpiewa "Can't Stop The Feeling" w samochodzie, a komik James Corden tańczy i śpiewa na ulicy. Kto widział najnowszy odcinek jego cyklu "Carpool Karaoke" wie, że komik i piosenkarka świetnie sobie radzą z "wykrzykiwaniem" cudzych utworów.
Nowa piosenka Timberlake'a jest inna niż te, którymi artysta raczył nas do tej pory. Nie jest hip-hopowa, nie ma w niej tłustych bitów. To radosny, trochę funkowy pop. Coś w stylu "Happy" Pharella Williamsa. Amerykańskie media prześcigają się w domysłach. Czy będzie to wielki hit tych wakacji? Czy rozgłośnie radiowe będą go puszczały aż do znużenia?
Wiele na to wskazuje. Tylko czekać, aż powstaną fanowskie wersje oryginalnego teledysku, w których ludzie zatańczą na stole, na schodach, będą udawali ruchy Justina. Utwór jest bardzo pozytywny i "słoneczny", jak określił go magazyn "The Rolling Stones". I jest piątkowym hitem sieci. Trzeba przyznać, że wpada w ucho.
Piosenka jest nie lada wydarzeniem. Justin jest przecież jednym z najbardziej ukochanych artystów na świecie. Chcą z nim współpracować najlepsi artyści, a w przeciwieństwie do twórców ze środowiska, z którego się piosenkarz wywodzi, nigdy nie spadł z podium.
Wręcz przeciwnie - wydaje się, że z wiekiem jest artystą coraz bardziej świadomym. I wszystko czego dotknie zamienia się w złoto. Nie bez powodu księżniczka Fiona z bajki "Shrek" miała w swojej komnacie plakat z jego wizerunkiem z podpisem "Sir Justin".