W tym samym czasie, gdy Ministerstwo Zdrowia ogranicza kobietom dostęp do antykoncepcji awaryjnej, którą mimo zaporowej ceny rzekomo zażywają bez opamiętania, na rynek farmaceutyczny trafia odpowiednik Viagry. Mężczyźni będą go mogli kupić bez recepty, choć w ciągu ostatnich 5 lat Viagra wywołała w Polsce więcej działań niepożądanych niż EllaOne. Jakimi kryteriami kieruje się Ministerstwo Zdrowia?
– Moim zadaniem jest przywrócenie normalności – tak minister rządu PiS, Konstanty Radziwiłł, zwolennik zakazu aborcji, uzasadniał ograniczenie dostępu do antykoncepcji awaryjnej poprzez wprowadzenie recepty. To osobliwe tłumaczenie, bo europejska normalność polega na tym, że antykoncepcja awaryjna, dla której skuteczności liczy się każda godzina, która upłynie od niezabezpieczonego stosunku lub gwałtu do jej zażycia, jest sprzedawana bez recepty.
Za to Viagra i jej odpowiedniki przeciwnie, są sprzedawane w Europie na receptę, bo – zażywane w niewłaściwy sposób – mogą mieć bardzo groźne działania niepożądane dla męskiego organizmu.
Używanie mózgu
– Czy stosujesz leki używane do łagodzenia objawów choroby wieńcowej (dławicy piersiowej, bólu w klatce piersiowej), których przyjmowanie wraz z lekiem Maxon Active może zagrażać twojemu życiu? – to jedno z szeregu pytań w ankiecie producenta leku, którą będą otrzymywali w aptece mężczyźni chcący kupić odpowiednik Viagry.
Jeśli mężczyzna udzieli na wszystkie pytania odpowiedzi "nie", to znaczy, że może zażywać odpowiednik Viagry bez konsultacji z lekarzem. Przy czym nikt w aptece nie będzie nad nim stał z wykrywaczem kłamstw i sprawdzał, czy wypełnia ankietę zgodnie ze stanem faktycznym.
– Ludzie powinni używać mózgu. Jeśli chcą sobie zrobić krzywdę, to ją sobie zrobią w ten, czy inny sposób – mówi dr Leszek Borkowski. Osobiście jest zwolennikiem obowiązywania recept zarówno na antykoncepcję awaryjną, jak i leki na zaburzenia erekcji, jednak rozumie względy praktyczne (kolejki do lekarzy itp.), które stoją za tym, by te środki były dostępne bez recepty.
A gdyby był ministrem zdrowia i to on miał zdecydować, że jeden z tych leków jest dostępny na receptę, to który by wybrał? – Spojrzałbym na liczbę działań niepożądanych i wprowadziłbym receptę na ten lek, który wywołał ich więcej – mówi dr Borkowski.
Według danych Europejskiej Agencji Leków przez niemal 5,5 roku, od 1 stycznia 2011 do 10 maja 2016, zarejestrowano w Polsce 20 (dwadzieścia) działań niepożądanych związanych z antykoncepcją awaryjną i 24 (dwadzieścia cztery) działania niepożądane związane z zażyciem Viagry.
Dr Łukasz Borkowski wprowadziłby więc receptę na Viagrę, bo to ona wywołała w Polsce więcej działań niepożądanych. Według statystyk Urzędu Rejestracji Leków działań niepożądanych EllaOne i Viagry jest niewiele, są one nieciężkie (np. wysypka lub ból głowy) i przemijające. A jednak tylko lek na zaburzenia erekcji będzie decyzją Ministerstwa Zdrowia dostępny bez recepty. Dlaczego?
Mieszanie leków z ideologią
Prof. Zbigniew Lew-Starowicz nie ma wątpliwości. – Przecież tu chodzi o konserwatywną ideologię – mówi bez ogródek. – Antykoncepcja awaryjna zapobiega zapłodnieniu, a lek na zaburzenia erekcji mu sprzyja – mówi seksuolog.
Profesor cieszy się z tego, że odpowiednik Viagry będzie dostępny do recepty, bo to ograniczy czarny rynek. – Mężczyźni zdobywają leki różnymi nielegalnymi sposobami, a część z nich kupuje zagraniczne podróbki, które niczego nie leczą, a mogą zaszkodzić – mówi prof. Lew-Starowicz.
Zgodnie z polityką ministra Radziwiłła mężczyźni mają zapładniać, a kobiety zachodzić w ciążę, nawet jeśli jest niechciana. Dobra zmiana wprowadzana przez Ministerstwo Zdrowia polega na tym, że mężczyźni będą mieli dostęp do antykoncepcji na każdej stacji benzynowej i w każdym kiosku (prezerwatywy), a zaburzenia erekcji leczyć zwykłą wycieczką do apteki, natomiast kobiety będą musiały pielgrzymować do lekarzy (często do prywatnych gabinetów) zarówno po zwykłą antykoncepcję, jak i antykoncepcję awaryjną.
Brak recept na EllaOne przyniósł bowiem jeszcze jeden skutek niepożądany, którego nie rejestruje Europejska Agencja Leków – polskim lekarzom wyschło źródło dochodów związane z wypisywaniem recept. Dzięki ministrowi Radziwiłłowi pieniądze zdesperowanych kobiet, które chcą uniknąć niechcianej ciąży, znowu zaczną płynąć wartkim strumieniem do lekarskich portfeli.