Widziałaś je na okładce jednego z azjatyckich Vogue'ów i na ustach nowej dziewczyny z działu HR. Niby ci się podobają, ale hmm...sama nie wiesz. Ani tego czy matowe usta będą ci pasowały, ani tego gdzie kupuje się produkty niezbędne do ich zrobienia. Czas na inicjację w świecie matowych pomadek.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Szminkę tego typu wypuścił już w 89. Dior. Mocne, pudrowe pigmenty miały zapewnić nie tyle charakterystyczne wykończenie, co przedłużoną trwałość kosmetyku. – Pierwsze matowe pomadki mocno ściągały i wysuszały usta, tworząc niepożądany efekt spierzchniętych warg. Współczesne formuły sprawdzają się znacznie lepiej, zawierają dużo polimerów, które dają trwały, matowy efekt, jednocześnie nawilżając – mówi w rozmowie z naTemat Sergiusz Osmański, główny makijażysta Sephora Polska.
Co ciekawe, modę na matowe usta zapoczątkowali nie tyle makijażyści czołowych domów mody, co Rihanna. Laura Arellano pomalowała usta Riri aksamitnym burgundem, niepomna, że kilkoma pociągnięciami rozpocznie prawdziwy szał na matowienie warg. Nie pierwszy i nie ostatni raz domy mody zainspirowały się popkulturą. W sezonie wiosna-lato 2014 wargi pozbawione połysku (ale nie koloru!) oglądaliśmy choćby na pokazach DKNY, Rag&Bone czy (nieco bardziej stonowane) u Fendi.
Wylęganie trendu , który swoje apogeum na forach i grupach osiągnął dopiero w tym sezonie było spowolnione poprzez problem z realizacją projektu „matowe usta”, a konkretniej z dostępnością szminek tego typu w popularnych drogeriach. Jako pierwszy wśród ogólnodostępnych marek wprowadził je w Polsce, już ponad trzy lata, temu Inglot. Cena nie onieśmielała (30 zł), kolory były modne, ale nie przesadnie ekstrawaganckie, sztuką była natomiast aplikacja, wymagająca dociskania suchawego (w porównaniu do standardowej szminki z połyskiem) kosmetyku do ust. Pomadki Inglota są za to bezwzględnie matowe, w porównaniu do jedynie „matowawych”, ale znacznie łatwiejszych w aplikacji i o ponad połowę tańszych produktów marki Golden Rose, dostępnych aż w 34 kolorach.
Sergiusz Osmański mówi, że nie ma żadnej konkretnej grupy, której matowe usta pasują szczególnie, zaznaczając jednak, że aksamitne śliwki i głębokie bordo na co dzień obronią tylko kobiety o bardzo ciemnej karnacji. Makijażysta doradza, żeby pamiętać o brwiach, jeśli już decydujemy się na makijaż, gdzie pierwsze skrzypce grają usta bez połysku – Niezależnie od koloru matowa pomadka mocno zaakcentuje kontur naszych warg. Dobrą przeciwwagą i niejako ramą dla ust będą starannie podkreślone łuki brwiowe, które pozwolą nadać naszej twarzy harmonijny wygląd. Podkreślenie np. znajdujących się bliżej ust kości policzkowych, mogłoby zaburzyć proporcje – mówi Sergiusz.
Jeśli chodzi o makijaż oka lepiej unikać eyelinera, który w duecie z matowymi ustami może zamienić nas w postać z komiksu. Sprawdzą się za to między innymi mocno rozpędzlowane smokey eyes czy naturalne powieki i przedłużająca rzęsy maskara. Matowe usta wspaniale sprawdzą się do tonowania stylu który z klasycznego glamour niebezpiecznie zaczął grawitować w stronę czerwonego dywanu, czyli np. kiedy czujemy, że mamy wokół twarzy za dużo błyskotek biżuterii, czy ozdobną suknię.
Do stosowania matowych pomadek musimy mieć gładkie, nawilżone wargi. Jeśli wasze usta pokrywają łuszczące się skórki, powinna pomóc trójka wspaniałych – witamina B w tabletkach, będąca częstą przyczyną pękających warg (około 6 zł w każdej aptece), nakładanie grubszej, niż to konieczne warstwy pomadki nawilżającej na noc i peeling cukrowy. Oczywiście można znaleźć gotowe produkty tego typu, ale z równym powodzeniem (i dziesięciokrotnie taniej) wykonacie je w domu łącząc cukier z dowolnym olejem (polecam niezawodny kokos).
Nieomal kopernikańskim przewrotem w historii mody na matowe usta było wprowadzenie na rynek płynnych pomadek. Nakłada się je przy pomocy aplikatora, a następnie czeka aż zaschną matowiejąc. Ich powstanie rozwiązało wspomniany już problem aplikacji, powszechny przy matowych szminkach w sztyftach. Najbardziej kultowym produktem tego typu jest Lip Kit firmowany imieniem Kylie Jenner, siostry Kim Kardashian, do którego dołączona jest konturówka. Sergiusz Osmański zapytany o to, czy jest elementem niezbędnym, zaprzecza. – Podobnie jak w klasycznym makijażu ust, konturówka przedłuża trwałość i ma za zadanie pomóc w wymodelowaniu linii nie zawsze symetrycznych ust. Poza tym ułatwia aplikację pomadki bez wychodzenia poza kształt, który chcemy nadać wargom. To bardzo przydatne, jeśli pomadka nie ma precyzyjnego aplikatora, lub nie mamy doświadczenia w malowaniu ust – wyjaśnia makijażysta.
Matowe konturówki w płynie produkuje między innymi Bourjois (Velvet Rouge Edition około 55 zł), Max Factor (Lipfinity 60 zł), Paese (Silky Matt, około 35 zł), a od niedawna także Golden Rose (około 20 zł). Najtrwalsza z powyższych jest pomadka Max Factora, która zgodnie z obietnicą producenta trzyma się na ustach do 12 godzin. Lipfinity jest produktem dwufazowym, w którym najpierw nakładamy matowy kolor, a potem możemy dodać do niego transparentny nabłyszczacz, więc, jeśli mat nie okaże się strzałem w dziesiątkę, wystarczy dodać natłuszczający filtr i mamy efekt klasycznej szminki (tyle, że bardzo trwały). Velvet Rouge Bourjois i produkt od Golden Rose to lekkie, piankowe, nawilżające formuły, łatwe i przyjemne w aplikacji, a także mocno napigmentowane. Pomadka Longstay Liquid Matte Golden Rose jest do tego mocno kryjąca, choć nawet po zaschnięciu trochę lepka.
Nadal nie do końca przekonane? Pierwsze podejście do tematu nie wymaga nawet zakupów, wystarczy obficie pomalować ulubioną szminką usta i delikatnie dotknąć je puszkiem opruszonym transparentnym pudrem. Niech mat będzie z wami!