W sobotę odbył się 61. Konkurs Piosenki Eurowizji w Sztokholmie. Najlepszą piosenką jest według widzów i słuchaczy z całego kontynentu utwór „1944” tatarskiej piosenkarki Jamali, która reprezentowała Ukrainę. Jak można się domyślić, informacja o triumfie wywołała euforię w kraju, który od kilku lat nie ma powodów do radości.
Zwyciężczyni pochodzi z Krymu. Piosenka „1944”, której jest autorką, opowiada o stalinowskiej deportacji jej narodu. Nic więc dziwnego, że Rosja domagała się dyskwalifikacji tego utworu ze względu na jej wydźwięk polityczny. W odpowiedzi, po odebraniu nagrody - diamentowego mikrofonu, artystka krzyknęła ze sceny „Pokój i miłość dla wszystkich”. Jamala zdobyła aż 534 głosy od jury i od widzów. „Brawo, Jamala jest najlepsza! Gratuluję zwycięstwa! Chwała Ukrainie” - zachwycał się premier Wołodymyr Hrojsman na Twitterze.
Drugie miejsce na podium zajęła reprezentanta Australii Dami In - ponieważ jej kraj jest członkiem Europejskiej Unii Nadawców, trzecie zajął Rosjanin Sirgiej Łazariew. Gościem specjalnym tegorocznej edycji był Justin Timberlake. Po raz pierwszy w historii
Eurowizji oddzielnie podano liczbę głosów przyznanych przez jury i przez widzów. Konkurs skupił przed ekranami telewizorów aż 200 milionów widzów - emisję mogli oglądać mieszkańcy Australii, Chin i po raz pierwszy w historii - USA.