Kolejka w punkcie Lotto w dniu losowania, gdy stawką była wygrana 60 mln złotych
Kolejka w punkcie Lotto w dniu losowania, gdy stawką była wygrana 60 mln złotych naTemat.pl

– To już nie taki biznes jak kiedyś – zwierza pan Roman, właściciel kolektury Lotto, w której padła szóstka. Co z tego, że w jego punkcie ktoś został milionerem skoro on sam ledwo wiąże koniec z końcem.

REKLAMA
Tuż przed ostatnią kumulacją Lotto sprzedano 12 mln losów. O tych pieniądzach mówi, że to podatek od marzeń. Bo przecież na wielką wygraną trzech osób zrzucają się miliony innych graczy marzących o milionach.
– Kiedyś jak nadchodziła wielka wygrana to widać było i te kolejki i to jak spore pieniądze przepływają przez kasę. Dziś lottomaty są na każdym rogu, w kiosku z listami, stacjach benzynowych, obok kas sklepów spożywczych. Tacy Pod odliczeniu wszystkich kosztów zarabiam miesięcznie może ze dwa tysiące na rękę. Rzuciłbym to, ale trudno zostawić mi stałych klientów - zwierza się ajent kolektury.
Wbrew opiniom internetowych poradników własna kolektura przestała być już gwarantowanym pomysłem na własny biznes. Zainteresowanie tą grą Polaków spada, bo można przecież grać choćby w internetowych kasynach (choć są nielegalne, to ich polskojęzyczne strony nie są blokowane). W dodatku profity z Lotto dzielone niegdyś pomiędzy prowadzących kolektury rozwodnił sam Totalizator Sportowy. Sieć sprzedaży Lotto ma już ponad 15 tysięcy punktów.
Człowiek z Lotto
Kolektur prowadzonych przez indywidualnych przedsiębiorców jest 10,6 tys. Ci jednak muszą dzielić rynek i wpływy z kuponów z 3,6 tys. punktów w sieciach handlowych (Żabka, Społem) oraz punktami w stacjach benzynowych. Do tego sam Totalizator spija z rynku śmietankę otwierając własne punkty w ruchliwych centrach handlowych (takie jak na zdjęciu) - jest ich ponad 800.
– Najbardziej liczy się lokalizacja punktu zapewniająca duży ruch. Najwięcej losów sprzedaję kiedy w radio mówią o kumulacji. Potem klienci widząc 3-4 osoby w kolejce kojarzą informację i decydują się zagrać sami – mówi dalej ajent. Prowadzi punkt przy ruchliwym przystanku autobusowym. Jeszcze 10 lat temu w okolicy był jedynym takim biznesem. Miesięcznie wyciągał średnią krajową. Ale po sąsiedzku otworzyła się Żabka z lotto, stacja paliw mająca lotto, a obok jest jeszcze galeria handlowa również z wyspą lotto na korytarzu. Teraz nasz rozmówca zarabia znacznie mniej, około 2,5 tys. miesięcznie, o ile w dużym lotku zdarzają kumulacje wygranych.
Ile prowizji od totka
Punkt lotto w miasteczku liczącym 7 tys. mieszkańców przynosi 400 złotych miesięcznie dodatkowego zysku. W kiosku z prasą Kolportera mniej niż tysiąc złotych miesięcznie.
Ajenci z lotto skarżą się, że spadły ich prowizje. Teraz to niespełna 7 procent od przychodu. To informacja nieoficjalna.
Jarosław Tomaszewski z biura Totalizatora Sportowego wyjaśnia, że prowizja jaką mogą otrzymać agenci uzależniona jest od obrotu uzyskiwanego w danym punkcie. – Przy średniej sprzedaży miesięcznej na poziomie 20 000 zł roczna prowizja wyniesie 16 800 zł
Cóż, nawet na pensję minimalną się nie uzbiera. Dlatego sam Totalizator rekomenduje, aby kuponowy interes łączyć z innym biznesem. Sklepem spożywczym, kioskiem z prasą, kawiarnią, pralnią, serwisem smartfonów sprzedającym także doładowania do telefonów pre-paid. Oferta Lotto do raczej uzupełnienie wpływów niż główna działalność.
opinia z Forum Franchising.pl

Jako dodatkowe zajęcie kolektura lotto się nadaje ale pod warunkiem, że masz pracowników i pracujesz do późnych godzin (18-20). Jeżeli chcesz pracować sam bądź np. z żoną/mężem to można zapomnieć o wspólnych urlopach. W moim przypadku nie chciano mi dać zgody nawet na 2 dni wolnego na własny ślub, bo pracowałem sam. Kolektura musi pracować non stop włącznie ze świętami tzn. wigilią, sylwestrem. Jeżeli masz dużo pracowników i poza tym inne zajęcie to może być, w każdym innym wypadku odradzam!

Według Tomaszewskiego, Totalizator Sportowy zainteresowany jest uruchamianiem nowych kolektur w lokalizacjach o wysokim potencjalne sprzedażowym oraz prowadzonych przez profesjonalnych sprzedawców. Oznacza to, że sam totek wybiera sobie z kim podpisuje umowę. Wcześniej analizuje czy dzięki nowemu punktowi z lokalnej społeczności mieszkańców wsi, miasta czy dzielnicy da się jeszcze coś wycisnąć. Jeśli w okolicy kolektur jest wystarczająco dużo nie podpiszą umowy.
Pasowanie na kolektora
Przyszły "Kolektor" najpierw przechodzi szkolenie sprzedażowe, z obsługi terminala oraz poznania przepisów ustawy o grach hazardowych, regulującej sprzedaż produktów Lotto. Przeprowadzane jest na koszt Totalizatora Sportowego. Nowy agent jest zobowiązany wykupić za 1500 zł pakiet startowy - to stojaki, plakaty, i inne elementy wizualizacji Lotto. Z kolei terminal, drukarka, monitor Keno, scanner do odczytywania kuponów ) jest użyczany na czas trwania umowy nieodpłatnie.
Jednocześnie centrala Lotto zapewnia, że wprowadza wiele nowości zachęcających Polaków do gry. W 2014 roku wprowadzono do oferty grę typu „Win for Life”. Wygrana jest wypłacana w formie comiesięcznych pensji 5 tys. zł przez 20 lat, co w pewien sposób zabezpiecza przyszłość wygranego. Wprowadzili też dodatkowe losowania w Mini Lotto, które odbywają się od poniedziałku do soboty. Teoretycznie zarabiać można więc przez cały tydzień , także na zdrapkach „Wielka Czwórka”, która po raz pierwszy w historii loterii narodowych pojawiła się jednocześnie w czterech krajach: w Polsce, Czechach, Słowacji i na Węgrzech. Ponadto w grze Keno zwiększono wypłacalność nagród.
– I tak aby dobrze zarobić trzeba mieć równie dużo szczęścia co ci, którzy trafiają wygrane. Największe pieniądze jakie widziałem to 2 tys. złotych, które osobiście wypłaciłem zwycięzcy. Wyższe wygrane wypłacają już kasy w biurach Totalizatora - mówi jeden z ajentów.

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl