Premier dała jasno do zrozumienia, że pod uwagę będzie brała wyłącznie opinię Polaków, a nie Unii Europejskiej. Nie będzie mowy o negocjacjach – jak zaznaczyła, jesteśmy jej równie potrzebni jak ona nam.
Zdaniem Beaty Szydło, to nie rząd PiS ma dziś problem z reputacją, ale Komisja Europejska. W taki sposób odniosła się do nakazu rozwiązania konfliktu wokół TK. Winą za tak ostrą reakcję obwiniła opozycję. – Mówicie, że Polska toczy spór z UE. Nie ma nic bardziej niemądrego niż takie stwierdzenia. Polska jest członkiem UE, jest pełnoprawnym członkiem wspólnoty i ma takie same prawa i obowiązki jak pozostałe państwa – zaznaczyła.
Uznała, że działania KE opozycja przyjmowała z radością, co jest niemal równoznaczne ze zdradą. Prawie krzyczała, pytając czy na tym polega rola polskiego parlamentarzysty. – Polacy widzieli już, jak polityczny spór wynosiliście za granicę – słyszeli. Sala odpowiadała skandując: "Opublikuj!", posłowie PiS wołali za to: "Targowica!". Szydło przypomniała, że każdy poseł ślubował, że będzie rzetelnie i sumiennie wykonywał obowiązki wobec narodu i będzie strzec suwerenności państwa.
Rząd, jak podkreślała, jest otwarty na dialog, pod warunkiem, że UE będzie nas traktować jak inne niezależne kraje. – Jesteśmy zdeterminowani do rozwiązania kryzysu wokół TK – tłumaczyła. – Zależy nam na uzdrowieniu sytuacji tej instytucji, która została wmieszana w politykę i gorszące gry opozycji – przekonywała. To będzie możliwe tylko dzięki współpracy, a nie "szczuciu na Polskę".
Odpowiedział jej m.in. Sławomir Neumann z PO. – Mówicie o "kompromisach" – nie ma mowy o kompromisie, który doprowadzi do usankcjonowania łamania przez PiS prawa – stwierdził. Wtórował mu Grzegorz Schetyna. – Polska się za panią wstydzi, sprofanowała pani Konstytucję – powiedział do premier.
Przypomnijmy, KE uważa, że w Polsce zagrożone są standardy demokracji. Opinia zostanie przyjęta 23 maja.