Tylko nie dajcie się nabrać na tę ogorzałą twarz, zmęczone oczy i spracowane dłonie. Uliczni sprzedawcy truskawek oferujący towar wprost z obdrapanego samochodu, ale to żadni tam skromni plantatorzy tylko cwaniaki podbijający ceny owoców.
– Prawdy w tej branży nie ma! – mówi Andrzej Bozowski, plantator i szef stowarzyszenia producentów Truskawka Bielińska denerwuje się bo właśnie ujawnił paskudne oszustwo. – Idę do Biedronki w Kielcach, a na parkingu facet truskawki sprzedaje. Pierwsze w sezonie. Pytam czy polskie? Coś kręci. Zaciekawiony płacę 15 zł za kilogram. Znam się na uprawie, więc zawsze kupuję pierwsze truskawki, aby spróbować czy się udały. Zjadam pierwszą, a to ten marokański kartofel! tfu! – przeklina
Bozowski tłumaczy, że w tym sezonie hiszpańskie i marokańskie truskawki były wyjątkowo tanie. Kiedy więc z początkiem maja nastała gorączka na pierwsze polskie owoce, opłacało się przepakować importowany towar z plastykowych pudełek do charakterystycznych polskich drewnianych koszyków i jazda w miasto. – Owszem importowana z południa truskawka ma wygląd, ale jest twarda, że można nią z procy strzelać, smaku nie ma – ocenia plantator.
Truskawkowi spekulanci
Pierwsze truskawki na rynku to te dojrzewające w tunelach foliowych. Owoców jest mało, dlatego ceny biją rekordy. Na hurtowej giełdzie w Broniszach dziś trzeba zapłacić 6-9 złotych na kilogram truskawek popularnej odmiany Honey i nawet 16 złotych za delikatesowe, duże owoce Alba. W tym samym czasie uliczny handlarz truskawkami na Żoliborzu życzył sobie 18 zł za kilogram, drobnych truskawek najgorszego sortu, ale już właściciel straganu pod kościołem, nawet 20 zł. Podobnie w sklepie warzywnym na osiedlu apartamentowców.
Według Bozowskiego takie marże to wyraz pazerności, bo przyzwoitość i profesjonalizm sprzedawcy nakazywałby zarabiać nie więcej jak 2-3 złote na kilogramie. – Klienci czekają jednak na owoce. Co roku mam handlarzy, którzy przyjeżdżają do mnie po 50 koszyków. Potem wyprzedają je na ulicy licząc na szybki zysk. Jednocześnie sam się dziwię i wstydzę, widząc owoce sprzedawane po 15 zł za kg. Koszt truskawek dobrej jakości, to dla plantatora 3 zł za kilogram. To ilu nabija sobie kabzę? – pyta rozmówca naTemat.pl
Właśnie teraz bazarowy biznes na truskawkach najszybciej się kręci. Duże sieci handlowe świeżych truskawek jeszcze nie mają. Biedronka promuje mrożone owoce marki Zielone Wzgórza – to polskie truskawki, ale jeszcze z zeszłego roku. W Lidlu wypychają w promocji ostatnie kilogramy importowanych owoców. – Uprawa truskawek jest rozproszona i nie ma jednej firmy, która posiada zasoby, aby zaopatrywać wielkie sieci handlowe. Najpierw odpowiednie ilości muszą uzbierać się w hurcie. A na półki towar trafia z kilkutygodniowym opóźnieniem – tłumaczy dalej Andrzej Bozowski.
100 procent marży
Dlatego handel truskawkami w maju jest wyjątkowo zyskowny. To zachęca różnych cwaniaków do kombinacji. Typowa dyskusja na rolniczym portalu Agrofoto.pl. – W tym roku postanowiłem zarabiać na truskawkach. Mam umówionego plantatora. Wiem, że cena z dnia na dzień nagle może się zmieniać, ale chciałbym mniej więcej wiedzieć, że np: cena na targu wynosi 16 zł za 1 kg, a ja kupuję je od plantatora po 50 czy 60 proc. tej ceny. Na ile mogę liczyć waszym zdaniem?
Odpowiedź plantatora: – Nie lubimy handlarzy. To dziki naród, który próbuje za wszelką cenę się dorobić. Piszesz że chcesz kupować za 50-60 proc ceny detalicznej. My sprzedajemy własne truskawki na giełdzie hurtowej i na takich handlarzy nazywamy hienami, bo chcą tylko wyłapać ładny towar za jak najmniejszą cenę. Nie narobić się i mieć kasę.
Czy wierzyć w legendy ulicznych sprzedawców, że dziś o świcie zerwali owoce z pola?
– Prędzej kupili na rynku hurtowym w podwarszawskich Broniszach i udają rolników. Ja mam 5 hektarów truskawek i teraz kiedy nadchodzą zbiory, nie mam czasu obsługiwać handlu. To wymaga zatrudnienia ludzi, wynajęcia straganów itd. Przyjeżdża do mnie hurtownik i u mnie w domu płaci za towar gotówką. To decyzja klienta czy chce pozwolić dorobić komuś, kto liczy na szybki zysk – mówi szef plantatorów
Wiem, co kupuję
Jak kupować truskawki? Tu plantator zdradza swoje sposób. – Nie kupiłbym jeśli nie można obejrzeć czy wybrać sobie owoców. To pierwszy trik sprzedawcy, pokazuje najpiękniejsze koszyki na straganie, a klientowi sypie do torby „czerwone błoto” spod lady. Kiedy sprzedawca podaje dwa kosze mówiąc „niech pan sobie wybierze” oglądam drugą warstwę owoców czy ani nie ma tam poukrywanych zgniłków. Kupowałbym tam, gdzie można się potargować, bo profesjonalny sprzedawca wie, że truskawek nie da się długo przechowywać na straganie.
Normalne ceny w truskawkach zaczynają się na początku czerwca. Wtedy owocować zaczną największe w Polsce uprawy w Goławinie, Warce i Zakroczymiu. Nieco później sypią się truskawki w woj. świętokrzyskim. Ceny spadają poniżej 10 złotych w hurcie i nikomu nie opłaca się zarabiać na truskawkowej spekulacji.