To był pierwszy z trzech następujących dzień po dniu klasyków na Euro 2012. Niemcy grali z Portugalią i wszystko wskazywało na to, że zobaczymy wiele goli. Niestety – zobaczyliśmy jeden. To był też pierwszy mecz na turnieju, o którym można by powiedzieć, że sprawił wielki zawód. Miejmy nadzieję, że już ostatni.
Naprawdę ciekawie zrobiło się na stadionie we Lwowie po raz pierwszy dopiero w 45. minucie. Wrzutka z rożnego, przyjęcie i strzał Pepe. Poprzeczka, a potem wszyscy zastanawiają się, czy piłka minęła linię bramkową. Nie minęła, Michel Platini odetchnął chyba z ulgą, bo w przeciwnym razie znów byłaby afera i znów mówiłoby się o konieczności wprowadzenia powtórek wideo.
Dziennikarzy walka ze snem
Co działo się wcześniej? Na boisku niemal nic. W centrum prasowym dziennikarze walczyli ze snem, nie pomagał im w tym na pewno komentujący w TVP mecz Michał Zawacki, który zachowywał się tak, jakby relacjonował czyjś pogrzeb. Przy sytuacji bramkowej dla jednej ze stron był tak głośny, jak Dariusz Szpakowski w momencie, gdy greccy obrońcy podawali sobie wczoraj piłkę. W 58. minucie pokazano Jose Mourinho, najlepszego trenera świata. Z ironicznym uśmieszkiem, w otoczeniu syna, bawił się telefonem. To mówi wiele.
We Lwowie, przynajmniej do bramki, nie działo się nic. I te dryblingi jakieś marne, i te akcje obu drużyn w jakimś zwolnionym tempie. A przecież mogli wziąć przykład chociażby z Rosjan i Czechów. Iwan Kałasznikow, dziennikarz z Rosji, napisał na swoim twitterze: „Grupa z Rosją>grupa z Niemcami, Holandią i Portugalią”.
Jednym słowem było tak jak w tej scenie z kultowego polskiego filmu:
Schematyczny Ronaldo, schematyczny Nani
Gol, choć nie należał się żadnej ze stron, padł na kilkanaście minut przed końcem. Do siatki portugalskiej trafił Mario Gomez. Potem ożywili się Potugalczycy, ale nie dali rady wyrównać. Świetną sytuację zmarnował Varela.
Wydaje się, że ten mecz przegrali już wcześniej, bo faworyzowani Niemcy od samego początku nic nadzwyczajnego nie grali. Było kilka sytuacji, gdy Portugalia wychodziła z ciekawą akcją, wystarczyło zagrać kilka szybkich podań. Tyle że schemat był jeden – piłka na skrzydło, do Ronaldo albo Naniego, a ten kiwa. Przecież jest dobry, niech zagra indywidualnie. W końcu się uda, no nie? Nie, nie udało się.
Gwiazdor Realu Madryt wczoraj nie błyszczał. Ile miał świetnych akcji? Dwie, może trzy. Kibice rywala, chcąc go zdekoncentrować, często skandują; "Messi, Messi". W meczu z Niemcami błyszczał tylko żel na jego włosach, gdy wychodził na murawę stadionu we Lwowie.
Reklama.
Udostępnij: 35
Mateusz Januszewski
Tak było ciekawie, że przysnąłem pod koniec 1. połowy :D
Michał Okoński
dziennikarz
Gdyby Portugalczycy mieli napastników ... (klisza)