
Przepływ wiadomości z komunistycznej Polski na Zachód był znacznie ułatwiony niż zwykle - pod koniec czerwca w stolicy Wielkopolski odbywały się przecież Międzynarodowe Targi, w których uczestniczyły setki zagranicznych gości. Robotniczy strajk i wyprowadzenie w jego efekcie wojska na ulice nie mogło umknąć uwadze wystawców z różnych państw Europy. W obliczu tego, co zastali w stolicy Wielkopolski, musieli odnaleźć się w zupełnie nowej roli.
Zachodnia opinia publiczna, mająca na ogół niewystarczającą świadomość na temat sytuacji w tzw. bloku wschodnim, była wstrząśnięta tym, co wydarzyło się w Poznaniu. Nie dziwi więc zdecydowana reakcja ówczesnej prasy, choć ta – opisując przebieg dramatycznych zajść – często zawyżała liczbę ofiar po stronie strajkujących. Według amerykańskich gazet na ulicach Poznania ginęły setki, a nawet tysiące demonstrantów.
Przynajmniej na razie bunt robotników poznańskich został zdławiony przez czołgi i armaty rządu, który mieni się rządem ludowym. Ale bohaterstwo robotników Poznania nie będzie zapomniane. Hasło rzucone przez nich: »chleba i wolności« – jest hasłem rewolucyjnym i znalazło głęboki oddźwięk wśród robotników i chłopów tej części Europy. Wśród komunistów wywołało ono dreszcz strachu. Nie mniej znamienne jest drugie hasło robotników poznańskich: »precz z Rosjanami«. W oczach robotnika i chłopa polskiego komuniści są agentami rosyjskiej tyranii, która przez dwa wieki gnębiła Polskę.
Innym stale obecnym w zachodniej prasie wątkiem był fakt przekształcenia się robotniczego pochodu w antykomunistyczną i antysowiecką demonstrację. Zagraniczni dziennikarze cytowali wrogie wobec Kremla okrzyki, jakie 28 czerwca padały na poznańskich ulicach, zwracając uwagę, że problem w przypadku protestujących leży dużo głębiej, aniżeli w apelach o spełnienie pracowniczych postulatów.
Nie chodzi tu w rzeczywistości o żądania materialne, o poprawę zaopatrzenia czy podwyżkę płac. Strajkujący robotnicy sformułowali również żądania polityczne. Słyszano ich okrzyki takie jak »Precz z Rosjanami«. Manifestowali oni w ten sposób, że stara wrogość narodu polskiego do Rosjan nie może być całkowicie usunięta.
Nazajutrz po feralnym 28 czerwca o jego doniosłości, a także możliwych reperkusjach, które – jak się spodziewano – miały wpłynąć na kulejące relacje między odgraniczonymi „żelazną kurtyną” Wschodem i Zachodem, dyskutowano także w gabinetach zachodnich dyplomatów i polityków. Wszyscy mieli świadomość absurdu głoszonych przez komunistyczną propagandę haseł o swych domniemanych imperialnych zakusach i ich rzekomo sprawczej roli w wypadkach poznańskich.
Zdaniem Stanów Zjednoczonych rozruchy w Poznaniu były wyrazem ogólnonarodowego niezadowolenia z rządu, który służy przede wszystkim interesom ZSRR. Wyrażamy współczucie rodzinom tych ludzi, którzy ujawnili jedynie swe głębokie niezadowolenie. Wydarzenia te w sposób dramatyczny potwierdzają to, co powiedział prezydent Eisenhower przywódcom radzieckim w Genewie, a mianowicie, że powinniśmy spełnić przyrzeczenie dane w czasie wojny narodom Europy Wschodniej, z których wiele posiada długoletnią i pełną chwały historię, i będą miały prawo same wybrać ustrój, w jakim chcą żyć i że przyznane im będą z powrotem prawa suwerenne. Jesteśmy pewni, że wszystkie wolne narody śledzić będą z uwagą rozwój sytuacji, aby przekonać się, czy naród polski otrzyma rząd, który usunie niezadowolenie, jakie doprowadziło naród do ostateczności.
Reakcje władz brytyjskich i francuskich były bardziej stonowane, a rządy tych państw zajęły stanowisko wyczekiwania i obserwacji.
Naród polski nie żyje dziś w wolności. Nigdy totalitarny, nielegalny wewnątrz kraju i nie posiadający swobody działania na zewnątrz rząd, który jeszcze w tych dniach występuje z karabinami maszynowymi i czołgami przeciw własnym robotnikom, nie będzie w stanie dążyć do sprawiedliwego rozwiązania.
Przyjęliśmy z ubolewaniem oficjalną wiadomość podaną przez rozgłośnie warszawską o znacznych ofiarach w ludziach, jakie poniósł naród polski, dla którego żywimy jak najbardziej przyjazne uczucia, pomni jego ofiarności dla wspólnej sprawy jako naszego sojusznika w latach wojny.
O wiele bardziej praktyczny wymiar miały działania podejmowane m.in. przez związki zawodowe i zachodnie elity, ochoczo podpisujące się pod apelami do władz PRL, aby zwolnić represjonowanych i w pełni uznać wolę strajkującego ludu. Znane osobistości kultury nierzadko wykazywały się znajomością polskich realiów, jak choćby laureat Nobla i autor głośnej „Dżumy” Albert Camus, nawiązujący do przemówienia premiera PRL Józefa Cyrankiewicza.
Jeżeli rzeczywiście stosować się będzie tę karę, jak zapewnia polski premier, wkrótce rządzić będą jedynie jednoręcy. Gdyż rządy te i ich biurokraci nie tylko podnieśli rękę na lud, lecz zadali mu cios, powalili w kałużę krwi.
Krwawe wydarzenia były rzecz jasna szeroko komentowane przez rozsianą po świecie Polonię. Na antenie Radia Wolna Europa, kierowanego przez legendarnego „kuriera z Warszawy” Jana Nowaka-Jeziorańskiego, wydarzeniom poznańskim poświęcano wiele miejsca. O protestach tysięcy robotników poinformowano słuchaczy jeszcze późnym wieczorem 28 czerwca, ok. godziny 23. Jeszcze długo temat walk ulicznych w Poznaniu nie schodził z ramówki.
Nasz trudny dylemat polegał na tym, by rozpowszechnione przez nas wiadomości i echa ze świata nie stały się iskrami, które rozniosą pożar na cały kraj. Najprawdopodobniej skończyłoby się to katastrofą. W komentarzach musieliśmy więc wskazywać na konsekwencje eksplozji w skali całego kraju i niebezpieczeństwa powrotu do terroru, który przeciąłby proces liberalizacji.
Patronem cyklu Czerwiec '56 jest Miasto Poznań
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl