
Ostatni odcinek programu "Państwo w państwie" miał niespodziewany przebieg. Podczas nadawanej na żywo rozmowy prowadzącego z rodzicami dzieci, zabitych przez nieznanych sprawców niemal 30 lat temu, na scenę programu wtargnęła kobieta. Zanim ją wyprowadzono powiedziała, że Jan Kulczyk żyje.
REKLAMA
Kobietą okazała się Edyta Sieczkowska. Utrzymuje, że Jan Kulczyk ją oszukał. Według kobiety biznesmen nadal żyje, a sprawą nie udało jej się zainteresować Donalda Tuska. Prowadzący zapewnił Sieczkowską, którą że będzie mogła przedstawić sprawę i przyniesione materiały w następnej części programu. Później jednak zmienił zdanie i oświadczył, że nie udzieli jej głosu.
To nie spodobało się części telewidzów, którzy uważają, że dziennikarz powinien udzielić kobiecie głosu, zwłaszcza, że się do tego zobowiązał. Twórcy programu zamieścili wyjaśnienie na Facebooku.
Poświęcili też incydentowi krótki materiał informacyjny. Tłumaczą, że z kobietą porozmawiano po programie, a na antenie można prezentować tylko zweryfikowane informacje.
O tym, że zmarły w lipcu 2015 r. Jan Kulczyk tak naprawdę nadal żyje, mówił kilka miesięcy temu w mediach prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy. Tłumaczył potem, że były to tylko żartobliwe spekulacje.
