W Polsce hiszpańscy kibice czuja się świetnie
W Polsce hiszpańscy kibice czuja się świetnie Fot. Michał Łepecki / Agencja Gazeta

Już wczoraj z Doniecka - jednego z miast-gospodarzy Euro 2012 napłynęły tragiczne wieści o zamordowaniu tam pewnego hiszpańskiego kibica. Ludzie twierdzący, że przyznanie organizacji mistrzostw Polsce i Ukrainie było było błędem szybko zdążyli stwierdzić więc, że to dowód potwierdzający ich tezę. Dziś okazuje się, że historia Hiszpana może być jednak nieco bardziej skomplikowana.

REKLAMA
Skoro Hiszpanie grają w Gdańsku i rezydują niedaleko tego miasta, to co hiszpański kibic robił w oddalonym o setki kilometrów Doniecku na Ukrainie, pytano już wczoraj. Według lokalnych ukraińskich mediów, Hiszpan taki miał właśnie plan na wakacje, by spędzić miesiąc na Ukrainie, a później wybrać się nad Bałtyk oglądać mecze swojej ukochanej reprezentacji. Dziś miał podobno cieszyć się pierwszy meczem między Hiszpanią a Włochami na gdańskim stadionie. Niestety wcześniej zginął.
Donieck
To m.in. tu rozgrywane są mecze Euro 2012

Czy oprócz rzekomych planów hiszpańskiego kibica, cała sprawa jego śmierci ma jednak jakikolwiek związek z Euro 2012? Dzisiaj media na całym świecie zaczynają kwestionować tą tezę. Hiszpańskiego biznesmena milicja na Ukrainie szukała bowiem już od prawie miesiąca. Ponieważ jego zaginięcie zgłosiła obsługa hotelu z poddonieckiej miejscowości Makiejewka, w którym się zatrzymał. Gdy przez kilka dni nie pojawił się w swoim pokoju, w hotelu zaczęli podejrzewać, że stało się z nim coś złego. Wczoraj, w drugim dniu trwania mistrzostw Europy, wreszcie udało się go odnaleźć, niestety martwego. Milicja ujęła także trzy osoby podejrzane o dokonanie tej zbrodni.
Ukraińscy milicjanci podkreślają więc, że przybysz z Hiszpanii zginął już kilka tygodni temu, a teraz udało się tylko odnaleźć jego ciało. Niektórzy kwestionują więc opinię, że można go uznać za pierwszą ofiarę śmiertelną - rzekomo wszechobecnej w Polsce i na Ukrainie - przemocy wobec obcych. Agencja prasowa AFP, cytując ukraińskie organy ścigania informuje, że w rzeczywistości Hiszpan wcale nie był kibicem, a zwykłym biznesmenem, który zamierzał robić interesy z Ukraińcami. - Ten mężczyzna nie był kibicem piłki nożnej. Był on hiszpańskim biznesmenem. Przyjechał do Doniecka przed początkiem mistrzostw - poinformował prasę Igor Domine z donieckiej milicji.