
W czwartek, w związku z meczem Polaków z Niemcami na Euro 2016, widzowie TVP jeszcze raz zobaczą "złych" Krzyżaków krzyczących... "Heil, heil, heil"! Powstały nie bez powodu w 1960 roku obraz w reżyserii Aleksandra Forda zawiera w sobie wiele wątków propagandowych, bo przecież sami komuniści wpadli na pomysł stworzenia największej ówcześnie polskiej superprodukcji.
W czwartek 16 czerwca, tuż przed superważnym meczem Polska-Niemcy, Telewizja Kino Polska pokaże w całości zwycięskie spotkanie Polska-Krzyżacy pod Grunwaldem – czyli epickich „Krzyżaków” Aleksandra Forda. Dyscyplina co prawda inna, ale emocje niemal równie silne! Szkocki trener Craig Brown przed meczem z Anglią pokazał kiedyś swoim chłopakom „Braveheart” z Melem Gibsonem – oby Lewandowskiego i jego kolegów zainspirowały wyczyny Zbyszka z Bogdańca. Czytaj więcej
Partyjni propagandyści zdawali sobie doskonale sprawę, że w Polsce około 1960 r. największe możliwości masowego oddziaływania na społeczeństwo, poza prasą, miała kinematografia, a nie telewizja. By zdobyć najszerszą widownię, a jednocześnie przekazać obywatelom określone treści, należało wyprodukować film fabularny, niosący znaczny potencjał treści propagandowych.
Film miał być ciosem wymierzonym przeciwko państwu zachodnioniemieckiemu, odbieranym jako przestroga przed Niemcami (ukazanymi w filmie jako Krzyżacy), „odwiecznie” stanowiącymi zagrożenie dla Polski. Obraz emanujący przesłaniem antyniemieckim był w pełni zgodny z ówczesną linią polityczną partii, z poglądem nieskrywanym nawet przez najwyższe władze państwowe, w tym Władysława Gomułkę. Wobec istniejących napięć na linii Polska – RFN, ale i ogólnej sytuacji na arenie międzynarodowej przełomu lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, była to produkcja bardzo potrzebna ówczesnym przywódcom Polski Ludowej.
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl
