Władysław Gomułka przemawia przed 400 tys. tłumem w Warszawie, 24 X 1956.
Władysław Gomułka przemawia przed 400 tys. tłumem w Warszawie, 24 X 1956. Domena publiczna / Wikimedia Commons
Reklama.
Towarzysz "Wiesław" miał w sobie coś z mówcy... Z pewnością lubił przemawiać publicznie, a i sprawowany przezeń ster rządów do tego zobowiązywał. To, że wykorzystywał przy tym jak tylko mógł słowa z klasycznego repertuaru PRL-owskiej nowomowy, jest równie - jakkolwiek to brzmi - zrozumiały. Dziś mowy Gomułki są częstokroć gwarantem dobrego humoru, kiedyś jednak zapowiadały przełom. – Idzie nowe - wieszczono. Odwilż była faktem, choć wyjątkowo krótkotrwałym.
Wtedy, 59 lat temu, na mównicę usytuowaną na trybunie przy Pałacu Kultury wszedł nowy sekretarz. Wcześniej spotkał się z Nikitą Chruszczowem, który specjalnie i niezapowiedzianie przybył do Warszawy, w związku z rysującym się kryzysem na szczycie władz. W drodze były już wojska sowieckie, które wyruszyły z baz wojskowych na terenie Polski. Było niebezpiecznie, ale udało się zażegnać kryzys - znamienity gość zaakceptował kandydaturę Gomułki, który zastąpił Edwarda Ochaba. Gomułka, podobnie jak Chruszczow, odważył się skrytykować swych poprzedników.

Towarzysze, obywatele, ludu pracujący stolicy! (...) W ciągu ubiegłych lat nagromadziło się w życiu Polski wiele zła, wiele nieprawości i bolesnych rozczarowań. Idee socjalizmu przeniknięte duchem wolności człowieka i poszanowania praw obywatela, w praktyce ulegały głębokim wypaczeniom. Słowa nie znajdowały pokrycia w rzeczywistości. Ciężki trud klasy robotniczej i całego narodu nie dawał nam oczekiwanych owoców. Wierzę, towarzysze i obywatele, głęboko, że te lata minęły bezpowrotnie w przeszłość.

VIII Plenum, na którym wybrano Gomułkę, miało okazać się przełomem, "otwierać nowy okres w dziejach budowy socjalizmu i dziejach całego narodu". – Kierownictwo partii nie chce i nie będzie rzucać narodowi pustych obietnic – obiecywał "Wiesław".
Kierował swe słowa nie tylko do klasy robotniczej, ale i chłopów, a nawet inteligencji. Chciał łączyć, nie dzielić. Przekonywał o bogatych zasobach gospodarki narodowej, o tym, że idą dobre lata, budowa "lepszego modelu socjalizmu". Nawoływań o zwiększenie wydajności pracy nigdy jednak za mało...

Pomóżcie partii i rządowi w wielkim dziele ulepszania socjalistycznej ekonomiki Polski Ludowej. Rozwijajcie gospodarską inicjatywę swych załóg, szukajcie wspólnie z nami najlepszych form udziału klasy robotniczej w zarządzaniu swymi zakładami pracy, podnoście wydajność pracy, zwalczajcie marnotrawstwo i obniżajcie koszty produkcji, wykorzystujcie wszystkie możliwości podniesienia produkcji przemysłowej i rolnej, aby jak najlepiej zaspokajać rosnące potrzeby mas.

– Produkować więcej, lepiej i taniej - oto jedyna droga wiodąca do dźwignięcia stopy życiowej klasy robotniczej całego narodu – podsumował Gomułka. Wspomniał nawet o "demokracji robotniczej", "dziele odnowy i wolności ludu". Przerywały mu gromkie brawa i okrzyki. Szczególne wiwaty zebrał podczas odwołań do błędów przeszłości. Przypomnijmy, już raz Gomułka dał się poprzednikom we znaki - w końcu 1948 roku wyleciał z PPR-u z hukiem, a prezydent Bierut wsadził go wkrótce za kratki za "odchylenie prawicowo-nacjonalistyczne". Minąć musiało kilka lat (w 1956 roku zmarł Bierut), zanim wrócił do łask.
Oczywiście były też wzmianki o międzynarodowej solidarności z innymi państwami bloku wschodniego, o braterstwie ze Związkiem Radzieckim. Ale zapowiedział też samodzielne podejmowanie decyzji w łonie PZPR, bez nacisków Moskwy.

Każdy kraj winien posiadać pełną niezależność i samodzielność, a prawo każdego narodu do suwerennego rządzenia się w niepodległym kraju, winno być w pełni i nawzajem szanowane. Niepodległe narody i suwerenne państwa budujące ustrój sprawiedliwości społecznej, ustrój socjalistyczny, scementowane wewnętrznie twardą i niezłomną wolą osiągnięcia tego celu, w sposób dla każdego kraju jak najbardziej właściwy. Muszą być jednocześnie jak najbardziej między sobą zwarte, muszą działać wspólnie i jednolicie na zewnątrz, na wielkiej arenie świata, aby wspólnym wysiłkiem i zdecydowaną postawą, wzmacniać ogarniającą całą ludzkość niezwyciężoną ideą pokoju i dążenia do pokojowego współżycia wszystkich narodów świata.

Wszystkich, którzy chcieliby nowej drodze do socjalizmu przeszkodzić, srogo przestrzegł. – Towarzysze, nie pozwalajcie reakcyjnym podżegaczom i różnym chuliganom stawać w poprzek naszej drogi. Wara im od czystego nurtu walki socjalistycznych i patriotycznych sił narodu. Pędźcie precz prowokatorów i reakcyjnych krzykaczy – apelował komunistyczny przywódca.
– Dość wiecowania i manifestacji, czas przejść co codziennej pracy – zakończył. Schodził z mównicy będąc na ustach wszystkich. Język władzy opanował do perfekcji.

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl