Czalga (według niektórych źródeł czałga) pochodzi od tureckiego wyrazu Çalgı oznaczającego instrument muzyczny. To też gatunek muzyczny, który laikowi kojarzy się z tureckimi rytmami, opowiada głównie o miłości. Największą gwiazdą jest Azis – niegdyś transseksualista o nieskazitelnej cerze, kolorowych włosach i brodzie, w kusych spodenkach i błyszczących topach, z rzęsami jak firanki. Od kilku lat – macho.
Do czalgi ludzie bawią się w folk clubach, które często przypominają imprezownie z Ibizy. Rozmach tej kultury jest ogromny, a nasi twórcy disco polo przy bałkańskich twórcach mogą się schować ze swoją skromnością.
Ojczyzną czalgi jest Bułgaria. Kto był w wakacje w tamtejszych kurortach, z pewnością wie, o czym mowa. Kilka lat temu spędziłam wrzesień w nadmorskim Sozopolu, który jest stosunkowo mało turystyczny. Poszłam do Folk Clubu i to, czego tam doświadczyłam, zapamiętałam chyba na zawsze. Miałam to szczęście, że była ze mną osoba, która mówiła po bułgarsku i na bieżąco tłumaczyła mi słowa tych pieśni. Jedna z nich leciała tak: „kusa spódniczka, nic pod spodem, będziemy dzisiaj uprawiać miłość”.
Demony seksu
Niby nic szokującego, współczesna muzyka rozrywkowa nie boi się erotyzmu i lubi pieprzne teksty. Jednak w Folk Clubie, tak jak we wszystkich miejscach tego typu, nie było ograniczenia wiekowego. Widziałam tam staruszka, na oko 6 letnią dziewczynkę oraz ośmioletniego chłopca.
Chłopiec – ubrany na biało, tańczył energicznie między dorosłymi mężczyznami, widać było, że jest stałym bywalcem takich dyskotek. Dziewczynka stała na stole, a na biodrach miała różową chustę ozdobioną cekinami. Jej taniec nie pasował do jej wieku – był rytmiczny, falujący i o zgrozo – wielu odebrałoby go jako seksowny. Ten styl tańca nazywa się kuczek.
Klub był bardzo duży, muzyka głośna, nachalna, na jedno kopyto. Najczęściej wokalistki śpiewały o miłości i o seksie, raz puszczono gwiazdę Azisa, który twierdził do niedawna, że jest homoseksualistą, chociaż lokalne serwisy plotkarskie mają szereg dowodów na to, że ma żonę i dzieci. Ale na oficjalnych imprezach jeszcze kilka lat temu pojawiał się w towarzystwie kochanka.
Od około dwóch lat przestał farbować włosy i zaczął nosić bardziej męskie strojne, jednak wciąć uwielbia nagość. Oczywiście nie jest ulubieńcem krytyków muzycznych, ale ludzie go lubią, fascynuje ich historia jego ogromnego sukcesu. Kochają go zagraniczni studenci, którzy przyjeżdżają do Sofii na wymiany, a polskie serwisy co jakiś czas pokazują jego zdjęcia jako ciekawostkę.
Sztuczne rzęsy
Wróćmy do klubu z Sozopola. Jak tam wyglądali dorośli fani czalgi? Wszyscy identycznie. Panowie – białe spodnie, białe koszule, t-shirty i podkoszulki. Umięśnieni, opaleni, włosy na żel. Kręcąc biodrami w rytm seksownej muzyki przygryzali wargi patrząc na kobiety. A te wyglądały tak: czarne włosy lub blond, natapirowane, wysoko upięte, albo natapirowane i wyprostowane prostownicą. Często ich głowy ozdobione były doczepkami. W ich strojach dużo jest złota, mało materiału. Oczy: sporo eyelinera, sztuczne rzęsy, kryształki. Usta – mocno podkreślone.
W toalecie patrzyły na mnie z taką pogardą, z jaką patrzy się na kogoś, kto przyszedł na wesele w brudnym dresie. Pląsy rzadko odbywały się w parach, raczej taniec do czalgi polega na uwodzeniu ludzi, którzy stoją dookoła. Kręcenie biodrami, ręce w górze. Prawie wszyscy śpiewają sprośne teksty, klub faluje, pulsuje, jak „dzikie serce”. Jest w tym coś pięknego, ten wylewający się kicz ma ogromny urok.
Folk wszędzie
Żeby posłuchać czalgi nie trzeba iść do klubu. W Bułgarii są stacje telewizyjne i radiowe, które puszczają tę muzykę 24 godziny na dobę. W wielu kawiarniach i w restauracjach z głośników wydobywa się aksamitny głos Azisa. Mimo że czalga to sprawa bułgarska, niewiele różni się od serbskiego, czarnogórskiego i bośniackiego turbofolku. Teraz to kwestia języka i nazewnictwa, chociaż serbska muzyka powstała w latach 80. i przez dekadę Bułgarzy słuchali jej w tajemnicy, kiedy przed 1990 rokiem wszytko co zagraniczne było tam niedozwolone.
Czalga szuka inspiracji u sąsiadów. Choć można narazić się, wyrażając głośno opinię, że sposób śpiewania przypomina turecki zaśpiew, bo tak naprawdę jest to bułgarski zaśpiew. Samo środowisko czalgowe woli być określane jako pop - folk. Jednak specjaliści często upierają się przy czaldze, której korzeni dopatrują się w cygańskiej muzyce weselnej i ludowej bułgarskiej.
Każde miasto ma klub folkowy, z czego ten przemysł muzyczny czerpie pieniądze. W takich miejscach dobrze jest bywać. To styl życia, który jest podziwiany przez część społeczeństwa – styl mafijny. Często mówi się, że Bułgaria to nie jest państwo, w którym jest mafia, tylko mafia, która ma państwo. To stwierdzenie być może było bliskie prawdy w latach 90., ale teraz Bułgaria jest częścią Unii Europejskiej i zdrowy rozsądek podpowiada, że ta sytuacja uległa zmianie.
Wstyd
Styl wschodnich mafiozów wciąż kojarzony jest ze specyficzną odmianą luksusu. To pochwała pieniędzy, ciemnych sprawek, niebezpiecznych mężczyzn i „eleganckich” kobiet. Z biegiem lat teksty stały się bardziej pochwałą seksualności i miłości, często są też bardzo seksistowskie.
– Kiedy mieszkałam w Sofii rozmawiałam z ludźmi, którzy nie słuchają czalgi i się jej wstydzą. Uważają, że ta muzyka reprezentuje coś, z czym nie chcą się utożsamiać. Nie podoba im się to, że wykonawcy tego rodzaju muzyki są coraz bardziej popularni w Europie – mówi Ola, która była na wymianie studenckiej w Bułgarii trzy razy.
– Ci zwykli, wykształceni ludzie ubolewają nad tym, że muzycy tacy jak na przykład Azis stają się wizytówką Bułgarii w Europie. A ważne jest to, że czalga to nie tylko muzyka – to cały styl życia – sposób spędzania czasu, ubiór, mentalność. To wszystko jako całość jest problemem dla Bułgarów, którzy deklarują, że czalgi nie słuchają i mają niewiele wspólnego z jej odbiorcami – dodaje.
Jednak dla turystów kluby z czalgą i z turbofolkiem powinny być obowiązkowym punktem wycieczki. To doskonałe miejsca, żeby poczuć tę muzykę skomponowaną na klarnet, akordeon, zurnę i buzuki, która od kilku lat zaczyna łączyć się z innymi stylami muzycznymi, takimi jak techno, dubstep czy r’n’b. Ale czalga ma duży zasięg i wychodzi poza Bułgarię.
Turbofolk i czalga rządzą
Imprezy tego typu są w Albanii, w Macedonii i w Mołdawii. Serbski turbofolk usłyszymy też w Bośni i Herzegowinie i w Czarnogórze. Chorwacja przez wojnę bałkańską odcina się od Serbii i jest niechętna folkowi, jednak z pewnością znajdzie się tam miejsce, gdzie można się bawić do bałkańskiego disco.
Najsłynniejszym chyba klubem, w którym ze względu na turystów odbywają się różne imprezy, nie tylko turbofolkowe, jest Top Hill w czarnogórskiej Budvie. To miejsce robi ogromne wrażenie. Dyskoteka jest duża, błyszcząca, na światowym poziomie. Oczywiście warto pójść tam na tradycyjną imprezę i poczuć bałkańskie szaleństwo!