
Podczas żadnego meczu Euro 2012 nie usłyszymy przeciągłego krzyku: "gooooooool!" z ust kobiety. Choć panie mogą jako reporterki prowadzić wywiady z piłkarzami i prezentować wiadomości sportowe, żadna nie zasiada w loży komentatorów. - To męski sport i kibice tego nie zaakceptują. Musicie się z tym pogodzić - mówi Tomasz Smokowski, szef sportu Canal+. Musimy?
REKLAMA
Choć Aleksandra Kauc może komentować łyżwiarstwo figurowe, a Iwona Pavlović taniec towarzyski, próżno szukać kobiet, których głos towarzyszyłby meczom piłkarskim. Dlaczego mężczyźni nie oddają kobietom mikrofonów?
- Nie chciałbym, żeby zabrzmiało, że przeciętny kibic sprowadza kobietę do roli opiekunki domowego ogniska, ale faktem jest, że piłka kojarzy się ze sportem wybitnie męskim - mówi Mateusz Borek, komentator Eurosportu i Polsatu Sport. Jego zdaniem to właśnie jest powód, dla którego wśród takich nazwisk jak Dariusz Szpakowski, Andrzej Justkowiak czy Tomasz Zimoch nie ma miejsca dla żadnej pani.
Jak do tej pory kobiety mogły komentować więc jedynie kobiecą piłkę. I to też w ramach eksperymentu. - Dziewczyny komentujące mecz dziewczyn to było coś świeżego, interesującego - przyznaje Tomasz Smokowski, szef sportu w Canal+. - Ale względy kulturowe decydują, że kobieta raczej nie będzie komentować męskiej piłki. Po prostu tak jest wszędzie na świecie. Musicie się z tym pogodzić.
Wśród komentatorów sportowych panuje przekonanie, że stacje radiowe i telewizyjne boją się zatrudniać do komentowania meczów kobiety, bo mogłyby po prostu złościć kibiców. - Nie chcą ryzykować. Jeśli kobieta będzie komentować, ze strony panów z pewnością pojawią się komentarze: "co mi ta baba będzie mówić, przecież wiem lepiej" - przekonuje Borek i dodaje, że kobiety nie muszą od razu komentować, bo te panie, które interesują się piłką nożną mogą zostać reporterkami lub prezenterkami telewizyjnymi.
I te nie mają jednak łatwego życia. Tomasz Smokowski przyznaje, że w stacji pracują panie, ale muszą przykładać się do pracy znacznie bardziej niż mężczyźni.
- U nas dziewczyny są reporterkami. Przeprowadzają wywiady, spotykają się z piłkarzami i trenerami. Przed każdym spotkaniem mówię im: musicie być świętsze od papieża. Pomyłka w waszym wypadku będzie przez kibiców komentowana tysiąc razy częściej, niż gdybym ja walnął jakąś gafę - mówi. - Kobiety w sportowych mediach muszą być nieskazitelne.
Paniom w sporcie jest trudno także dlatego, że po prostu nie mogą zapuścić się tam, gdzie bez problemu udałby się komentator - mężczyzna. Czyli do szatni, skąd można relacjonować sportowe emocje nawet na chwilę przed spotkaniem.
- Przy okazji meczów NBA wszedłem do szatni godzinę przed meczem. W Stanach panuje niepisana umowa z mediami, że można pokazywać zawodników przygotowujących się do akcji, ale zdjęcia, czy relacje wideo mogą prezentować koszykarzy tylko od pasa w górę. "Czarni bracia" chodzą w szatni rozebrani, w ręczniku, albo i bez ręcznika. Kobieta byłaby w takiej sytuacji powodem do skrępowania. Szatnia męska to nie miejsce dla pań - wspomina swoje doświadczenia Mateusz Borek.


