
Przy warszawskiej strefie kibica kwiaciarnia zamieniła się na czas Euro w knajpkę z przekąskami i napojami, specjalista ds. projektowania sal konferencyjnych stał się sprzedawcą sportowych gadżetów, w Gdańsku zabrakło piwa, a liczba klientów barów i taksówkarzy podskoczyła kilkakrotnie.
REKLAMA
- Zarobiłem w jeden dzień 600 złotych na czysto - mówi mój kolega, o którym wspominałem w tekście o duchu przedsiębiorczości drzemiącym w Polakach. W piątek w kilku miejscach w Warszawie sprzedawał między innymi biało-czerwone peruki, czapki, parasole i szaliki.
O tym, że Euro mogło by być codziennie, przekonują się między innymi wrocławscy restauratorzy, którzy mówili "Gazecie Wrocławskiej", że liczba ich klientów wzrosła nawet o 400 procent. - W Poznaniu, Krakowie i Wrocławiu rzeczywiście restauracje mogły notować duże zyski, bo tam Strefy Kibica są właśnie w pobliżu starówek. W Warszawie nie odczuliśmy wzmożonego ruchu, przeciwnie, klientów było trochę mniej - mówi naTemat Grzegorz Mańkowski ze staromiejskiej Arkadii. - Kibice są w strefach, w pubach i w domach, nas trochę odcięto, jesteśmy daleko od centrum wydarzeń, więc i klientów mieliśmy nieco mniej - dodaje.
Dobry pomysł na biznes miała pani Honorata, która przy warszawskiej strefie kibica prowadzi kwiaciarnię. Na czas Euro zrezygnowała z kwiatów, wstawiła do lokalu lodówki i zajęła się sprzedażą… napojów i jedzenia. - Doszłam do wniosku, że kwiaty raczej się sprzedawać nie będą podczas mistrzostw. Mam wszystkie potrzebne pozwolenia, sprzęt chłodzący, mam nadzieję, że w środę otworzę tymczasowy snackbar - mówi.
Z doniesień mediów wynika, że narzekać nie mają na co również taksówkarze. Jak na konferencji prasowej podsumowującej trzy dni mistrzostw mówił Marcin Herra, prezes PL.2012, jeden z taksówkarzy, który zwykle robił dziennie 10 kursów, w dniu meczowym zrobił ich 37.
Polska górą?
Do Polski w ciągu mistrzostw ma przyjechać około miliona kibiców. Jak widać na przykładzie wrocławskich knajp, przyjezdni nie szczypią się raczej i nie boją wydawać pieniędzy. - Rosjanie szastali pieniędzmi na lewo i prawo. U mnie zamówili skrzynkę whisky na raz. Powiedzieli, żeby położyć na stole i tyle. To dla mnie prawie tysiąc złotych na czysto - opowiada "Gazecie Wrocławskiej" jeden z restauratorów. - Swoje też dostała kelnerka, która ich obsługiwała. Mówiła, że 200 złotych. Czyli pewnie tak naprawdę 500 - dodaje.
Zdaniem ekonomistów, cała Polska zyska dzięki Euro 2012. Jak wynika z raportu stworzonego pod redakcją dr. Jakuba Borowskiego z SGH, do 2020 roku polska gospodarka wypracuje prawie 30 miliardów złotych więcej, niż gdyby mistrzostwa się u nad nie odbyły. Rocznie ma nasz kraj odwiedzać pół miliona zagranicznych turystów więcej (dla porównania w tym roku ogólna ich liczba ma przebić 20 milionów), na samej turystyce Polska ma w tych latach zarobić 5 miliardów złotych. Rocznie przybywać będzie też średnio 8200 nowych miejsc pracy.
