Przemysław Tytoń swoją postawą w pierwszym meczu Polaków stał się bohaterem mediów. Tym bardziej, że z racji czerwonej kartki Wojciecha Szczęsnego, to właśnie on będzie bronił słupków przed strzałami Rosjan. Tymczasem są osoby, które występ Tytonia uważają za "wstyd" i hańbę dla całej kadry. Bloger i scenarzysta Erwin Wencel narobił niemałego szumu swoim wpisem po meczu z Grekami. Zapytaliśmy go, dlaczego przedstawia tak radykalne poglądy. Zapytaliśmy też dominikanina o. Tomasza Aleksiewicza czy żegnanie się przed meczem kompromituje Polaków.
Autor zaznacza, że zdaje sobie sprawę z tego, że będzie krytykowany. Jednak stoi twardo przy swoim. Utrzymuje, że Tytoń swoim gestem przed obroną karnego oraz wypowiedzią po spotkaniu, w której zaznacza, iż to Bóg pomógł mu obronić strzał Greka. Wencel jest zdania, że taką postawą skompromitował naszą kadrę w oczach zachodnich kibiców i piłkarzy. Dodaje także, że opowiadający jak modlił się za naszego bramkarza kard. Stanisław Dziwisz "drukuje wynik meczu". - Nie ma znaczenia, czy robi to "Fryzjer" czy Pan Bóg - pisze na blogu.
Czy pomeczowa wypowiedź Tytonia nie jest tylko nieszkodliwym gadaniem? Osoby niereligijne chyba się tym nie przejmą?
Erwin Wencel: Trzeba pamiętać, że podział w społeczeństwie to nie tylko wierzący-niewierzący. Są też inni. Wypowiedź Tytonia to akt nietolerancji, to sprzeczne z Konstytucją. To jego sprawa, że w coś wierzy. Ja mogę wierzyć sobie w Buddę, a on przekonuje mnie, że to tylko jego Bóg to zrobił. Powiedzmy, że ja modliłem się do innego boga o to, żeby Grecy nie strzelili. Czemu więc Bóg, a nie jakiś inny bóg to załatwił?
Jeśli Tytoniowi to pomogło, jeśli sam się tym zmotywował to czemu by mu tego bronić?
E. W.: Nie mam nic przeciwko rytuałom piłkarzy, niech ktoś sobie dotknie murawy czy się nawet przeżegna. Ale Tytoń zapewniał, że dzięki Bogu obronił. Wprowadzanie mocy nadprzyrodzonych do sportu jest złe, także dla katolików. Albo mamy całkowicie wolną wolę i robimy co chcemy oraz za to odpowiadamy, bo Bóg nie wtrąca się tylko później nas sądzi, albo utrzymujemy, że można coś załatwić u Opatrzności, że Bóg interweniuje. Trzeba się zdecydować.
Kard. Dziwisz kupił mecz?
E. W.: Chcę odpowiedzialności za słowa, które wypowiadają ważne osoby. Dziwisz teraz się reklamuje, bo wymodlił u Boga interwencję. Gdyby Tytoń nie obronił karnego to czy kardynał by się tak obnosił ze swoją interwencją? Sądzę, że nie. Racjonalne zastępuję się nieracjonalnym. Chciałbym się dowiedzieć, jak można z Bogiem coś załatwić.
Mówił Pan, że nic złego nie ma w tym, że piłkarz się przeżegna?
E. W.: Bo nie ma. To jest raczej błahostka. Gdyby skończyło się tylko na przeżegnaniu, to nic bym nie mówił. Ale bramkarz wciskał później, że boska interwencja mu pomogła. Wtedy już nie wytrzymałem. I pytam raz jeszcze dlaczego utrzymuje, że to akurat jego Bóg to zrobił a nie mój? A może ktoś prosił o to Jahwe i w ten sposób jest dyskryminowany.
Polacy i tak postrzegani są na zachodzie jako jeden z ostatnich bastionów katolicyzmu obok np. Słowacji czy Litwy. Obcokrajowcy odbiorą takie zachowanie Tytonia jako kompromitację Polaków?
E. W.: My sami musimy dbać o naszą opinię w Europie. Zresztą Polska to nie katolicki kraj. To kraj świecki, którego większość obywateli jest katolikami. A co z mniejszością? Organizujemy Euro, wszyscy jego uczestnicy powinni czuć się swobodnie, nie przytłoczeni katolicyzmem. Sport powinien być wolny od wszystkiego, nawet materialności. Tak się oczywiście nie stanie ale można by rozdzielić go od religii.
Sugeruje Pan, że Tytoń nawracał kibiców?
E. W.: Nie. Ale nie wierzę, że było to przypadkowe. Sądzę, że zrobił widowisko. Przecież jedną z zasad chrześcijaństwa jest dyskrecja. A nie obnoszenie się ze swoją religijnością. Co, jeśli w meczu z Rosją będzie musiał bronić karnego? Co, jeśli nie obroni? Gdzie wtedy byłby Bóg? Nie udało się z nim nic załatwić? Ludzie nie rozumieją mojego wpisu, uważają, że jestem nietolerancyjny. Nie dostrzegają, że to właśnie Tytoń i kard. Dziwisz zachowali się nietolerancyjnie, bo założyli, że to ich Bóg to sprawił.
O. Tomasz Aleksiewicz, dominikanin, wpis blogera uważa za absurd.Zapytaliśmy go, co myśli o takim podejściu. Czy rzeczywiście bramkarz przesadził?
Demonstrowanie religijności przez piłkarza jest złe?
o. Tomasz Aleksiewicz: Dzięki Bogu w tym kraju jeszcze nie ma zakazu przyznawania się do wiary. Taki gest nie jest niczym niestosownym, przecież to zgodne z prawem, Konstytucja na to pozwala.
Erwin Wencel zasugerował, że w ten sposób "ustawia się" wynik meczu…?
o.T.A.: (śmiech) Niech to zgłosi do prokuratury. Ale by wtedy było… Oczywiście, że nie da się w ten sposób ustawić meczu. Jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Piłkarze takimi gestami zapewniają sobie "komfort psychiczny" czy Bóg miał wpływ na bramkarza?
o.T.A.: Trzeba by zapytać Tytonia. Z tego co wiem bramkarz po meczu opowiadał, że mu to pomogło. Przecież rzut karny to "ryzyk-fizyk", rzucić się trzeba. Może Tytoń uznał to za palec Boży, może coś go tknęło i dzięki temu obronił. Ma jednak prawo do tego, by się żegnać przed interwencją i nikomu nie powinno to przeszkadzać.
Manifestacja uczuć religijnych w tak emocjonującym meczu kompromituje całą kadrę?
o. T.A.: Ja wciąż nie do końca rozumiem pobudek autora tego bloga. Wydaje mi się, że to subiektywne odczucia, które próbuje on zobiektywizować. Powtarzam, że nie ma w tym nic złego. To jakiś absurd. W imieniu "Wszechświatowej Izby Zwalczania Tytoniu" mógłbym protestować, że Tytoń promuje swoim nazwiskiem zabójczą truciznę. Miałby to tyle samo sensu co insynuacje, że zhańbił kadrę.
Bóg ma wpływ na drużynę?
Bóg ma wpływ na wszystko. Osoba wierząca, w tym także ja nie może go zanegować. Czy uda nam się dzięki niemu odnieść sukces na mistrzostwach? To się okaże.
"Tytoń zhańbił Polską reprezentację" - utrzymuje bloger.
Boisko to nie kaplica, a bramka to nie ołtarz, przed którym należy się modlić na klęczkach przed obroną karnego. Lepiej wykonać parę przysiadów na rozgrzewkę dla rozluźnienia mięśni CZYTAJ WIĘCEJ