
- We wtorek cofniemy się i spróbujemy grać z kontry. Nie podejmiemy ofensywnej gry – takie głosy dochodziły w ostatnim czasie z polskiego obozu. Do końca łudziłem się, że to takie mydlenie oczu, rozgrywka wyliczona na zaskoczenie rywala. Że jednak będzie inaczej. Ale chyba jednak nie będzie. O ja naiwny.
Te informację przekazał mi także Mateusz Borek z Polsatu. Roman Kołtoń, który dziś widział się z selekcjonerem, a rozmawiałem z nim w wieczornej audycji Radia TOK FM „Przy niedzieli o sporcie”, zna skład, ale nie chce go na razie ujawniać. Coś czuję, że mówił wymijająco, twierdząc, że Ludovic Obraniak, jeden z najsłabszych piłkarzy z Grekami, jednak wyjdzie w jedenastce. Kiedy jednak usłyszycie zawahanie w jego głosie, być może też wychwycicie, że to blef.
Niestety, tak pewnie będzie. Niestety, bo taka roszada dobitnie pokazuje, jak polska kadra chce zagrać z Rosją. Jednym słowem będziemy się bronić. Cofniemy się, licząc na to, że Rosjanie nie będą w stanie przełamać naszych zasieków. Zagęścimy środek pola w nadziei, że w tej właśnie strefie nasi wtorkowi rywale będą tracić piłkę. A jak już stracą, planujemy ich błyskawicznie kontrować.
