
Karol Strasburger stwierdził, że boi się o swoją przyszłość w Telewizji Polskiej. Jak mówi, chciałby, żeby jego praca została uszanowana.
REKLAMA
Czy Karola Strasburgera dotkną trwające od wygranych przez PiS wyborów czystki kadrowe? Prowadzący „Familiady” boi się o swoją przyszłość i o dalsze losy programu emitowanego od 1994 roku.
W rozmowie z „Faktem” prowadzący wyraził zaniepokojenie sytuacją.
- Mam nadzieję, że niezależność mojego programu jest przez władze TVP zauważana. Jeśli ktoś nagle uzna, że mu się to nie podoba i mój program spadnie z anteny, to będzie mi przykro. Wierzę, że we wrześniu podpiszemy jednak umowę - stwierdził.
Dodał, że ciężko pracował na swoją pozycję, przez ponad 20 lat. Jak mówi, nie jest prorokiem i nie wie co go czeka. Podkreślił, że nie występuje przeciwko nikomu - zależy mu tylko na jakości programu. Jak powiedział w wywiadzie z naTemat, "Ważne, że ludzie się śmieją. Mam teorię, że z moich dowcipów, a nie ze mnie".
źródło: Fakt
