Wkrótce na lekcjach historii uczniowie będą dyskutować o katastrofie smoleńskiej. Taką wolę wyraziła minister edukacji Anna Zalewska. – Tylko jest jeden warunek: nie może być manipulacji z żadnej ze stron, muszą być fakty – zastrzegała. Nie powiedziała tylko, czy fakty to to, co mówi Antoni Macierewicz, czy to, co mówią naukowcy.
Prawo i Sprawiedliwość robi wiele, by utrwalić kult Lecha Kaczyńskiego i innych polityków PiS, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej. Do budowy kolejnych pomników i poprzedzaniu uroczystości państwowych apelem smoleńskich może dołączyć promowanie jedynej słusznej wersji w szkołach.
Pojawienia się tej tematyki na lekcjach historii chce Minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska. – Sama katastrofa nie jest kontrowersyjna. Ona wydarzyła się i należy podać fakty – mówiła, pytana o tę kwestię przez Agnieszkę Burzyńską. – Mam nadzieję, że kiedy będą młodzi ludzie dyskutować, będzie im dostarczona taka, a nie inna wiedza. Ja nie jestem historykiem, nie piszę podstaw programowych – tłumaczyła.
– Ale chciałaby pani, żeby to się znalazło też? Takie dyskusje? – dopytywała prowadząca "Burzy politycznej". – Tak, oczywiście – mówiła minister. – Uczestniczenie w bardzo trudnych dyskusjach bardzo rozwija. Tylko jest jeden warunek: nie może być manipulacji z żadnej ze stron, muszą być fakty. A młodzi ludzie muszą być uczeni żeby ze sobą dyskutować. Nawet bardzo emocjonalnie – stwierdziła Anna Zalewska w rozmowie z Fakt24.pl.
Władzy trudno jednak będzie uniknąć pokusy, by te fakty jednak sugerowały wersję zamachu, a nie wypadku. Bo PiS dlaczego miałoby odpuścić szkoły, skoro powołuje specjalną komisję, wprowadza zmiany w prokuratorskich śledztwach...