
– Wie pan co? To jest świństwo! – powiedziała dziennikarka "Faktów po Faktach" TVN24 Rafałowi Bochenkowi, gdy ten próbował tłumaczyć, czemu na wystawie poświęconej wejściu Polski do NATO pominięto istotne dla tego wydarzenia osoby. Katarzyna Kolenda-Zaleska nie uważa, by przekroczyła kompetencje, a wręcz przeciwnie – postąpiła słusznie, jak na dziennikarza przystało. Stacja TVN nie miała zastrzeżeń.
REKLAMA
Kolenda-Zaleska w rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl tłumaczy, że krytykując rząd za ignorowanie takich postaci jak Bronisław Geremek, zachowała się odpowiednio i wcale nie stanęła po żadnej stronie. – Tu chodzi o elementarną prawdę historyczną i nie udawajmy, że jest inaczej – mówi. – Kto jak nie dziennikarz ma prostować ewidentne manipulacje czy przekłamania – zaznacza.
Jej zdaniem spór jest na rękę osobom przekłamującym rzeczywistość i nie ma nic wspólnego z faktami. Przyznaje, że drażni ją tego typu hipokryzja i nie ma zamiaru udawać, że jest inaczej. – Starają się wmówić, że chodzi o jakiś spór ideologiczny. To nie jest prawda i proszę temu nie ulegać – stwierdza. Co do komentarza o "świństwie", Kolenda-Zaleska przekonuje, że zrobiła, to, co powinna była zrobić. – Nie uważam, że wyszłam z roli dziennikarza. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. To jest właśnie rola dziennikarza – wyjaśnia.
źródło: wirtualnemedia.pl
