Czerwony dywan i limuzyna w urzędzie to norma bo państwo nie może być tanie, tylko sprzątaczkom należą się dziadowskie pensje.
Czerwony dywan i limuzyna w urzędzie to norma bo państwo nie może być tanie, tylko sprzątaczkom należą się dziadowskie pensje. fot. Sławomir Kowalski / Agencja Gazeta

– Niech siedzą wśród zapachu psujących się fusów od kawy, gnijących resztek śniadaniowego menu. Niech toną w kurzu i papierach, bo nie opróżnimy tam ani jednego kosza na śmieci – za niedbalstwo urzędników ZUS przedsiębiorca z Olsztyna ukarał ich odmową sprzątania biur w czterech oddziałach.

REKLAMA
Poszło oczywiście o pieniądze. Ozusowanie umów śmieciowych oraz dwie, rok po roku, podwyżki płacy minimalnej miały być urzędowym sposobem na walkę z wyzyskiem najmniej zarabiających pracowników w Polsce. Tymczasem ZUS, dbający o poprawność rozliczeń i ścigający niepłacących składek, już jako podmiot zlecający sprzątanie własnych zachowuje sie jak kapitalista. Broni się przed podwyżkami stawek za sprzątanie przekonując: nic nas nie obchodzi, ile zarabiają sprzątaczki. Chcemy najtańszych usług i koniec.
Uczciwy jak ZUS
Pan Rafał, przedsiębiorca z Olsztyna, opisał własną historię starcia z urzędnikami. Jest właścicielem firmy sprzątającej, dającej zatrudnienie ponad 100 osobom. Niedawno wygrał kilkuletni kontrakt na sprzątanie czterech siedzib ZUS-ów: Białystok, Elbląg, Olsztyn, Płock. Pieniądze niemałe, bo 5 mln złotych. Sprzątacze ruszyli do pracy, a wkrótce potem pojawił się typowy problem. Począwszy od tego roku zaczęła obowiązywać wyższa płaca minimalna – 1850 złotych brutto miesięcznie. „Ozusowano” także składkami typowe w branży sprzątającej umowy-zlecenia.
Rafał, przedsiębiorca z branży usług sprzątania

Każdy z przedsiębiorców w branży sprzątającej zastrzega sobie w umowie prawo do renegocjacji stawek w umowie w przypadku kluczowych dla kontraktu warunków. To na przykład wysokość płacy minimalnej czy wyższe koszty pracy wynikające z urzędowego podniesienia składek. W przetargach kluczowym kryterium jest zazwyczaj cena i aby zdobyć kontrakt pracodawcy muszą dokładnie skalkulować swoje koszty. Ze względu na mocną konkurencję w branży marże są minimalne, a zarabia się na skali świadczonych usług.

Przedsiębiorca opowiada, że zgodnie z przepisami musiał podnieść wynagrodzenia pracownikom, a zaraz potem zwrócił się do ZUS z prośbą o negocjowanie warunków umowy. – Grajmy uczciwie, kto jak kto, ale ZUS powinien ponosić konsekwencje korzystnej dla pracowników polityki płacowej rządu – mówi. Myślicie, że chcieli rozmawiać? Gdzie tam, grochem o ścianę, kamień w wodę. Przekonywanie, że wszystko jest zgodne z przepisami nic nie dało.
Cztery miesiące temu opisaliśmy dokładnie ten sam problem, tylko w firmie Impel. Wtedy ZUS w Łodzi toczył zażartą walkę w sprawie raptem 500 złotych podwyżki dla czworga sprzątaczy. Wiceprezes spółki Impel Cleaning publicznie zawstydziła instytucję: – Nie chcecie ponieść kosztów związanych z wyższą płacą minimalną, objęciem umów zleceń składkami na ubezpieczenie społeczne? Kto ma stanowić wzór dla rynku, skoro nawet najważniejsze organy państwa nie respektują ustawowych obowiązków? Po co uchwalane jest prawo, jeżeli instytucje publiczne go nie respektują? – pytała w mocnym publicznym oświadczeniu. W ZUS-ie natychmiast zapaliło się czerwone światełko alarmu. W godzinę rzecznik prasowy instytucji przesłał oświadczenie, że „problem już nie występuje”.
Kara za uczciwość wobec pracowników
Co innego jednak Impel – największa firma w branży wyposażona w agencję PR i mająca sojuszników w organizacjach pracodawców, a co innego pan Rafał z Olsztyna. W walce sam na sam szybko doświadczył sprawiedliwości urzędu. Kiedy w ramach protestu wyprowadził sprzątaczki z urzędów, zaraz dostał pismo w innym tonie. Karę 800 tys. złotych za niedotrzymanie warunków kontraktu. – No cóż, będzie proces w sądzie – wzdycha teraz, ale nie zamierza odpuszczać.
Inaczej widzi sprawę Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ZUS według jego informacji przedsiębiorca miał szansę podpisać korzystniejsze umowy. – Wbrew sugestiom przedsiębiorcy, ZUS nie uchyla się od negocjacji wartości umów w związku z koniecznością poniesienia wyższych kosztów wynagrodzeń pracowników sprzątających budynki placówek Zakładu. Zaprzeczam jakoby ZUS nie reagował na prośby firm o renegocjacje kontraktów - stanowczo stwierdza Andrusiewicz.
Stanowisko ZUS

Interesuje nas nie tylko kwota jaką suma summarum płacimy wykonawcy, ale także standard zatrudnienia pracowników u wykonawcy i płacone im wynagrodzenie. W przypadku oddziału w Olsztynie przedsiębiorca otrzymał już nawet aneks do podpisu. Niestety aneks nie został finalnie podpisany. W przypadku oddziału w Płocku przedsiębiorca otrzymał propozycje nowych stawek dla pracowników. Niestety na propozycje nie odpowiedział. Z kolei oddziały ZUS w Elblągu i Białymstoku poprosiły przedsiębiorcę o przedstawienie do negocjacji umów z pracownikami, które to umowy rodziły wyższe koszty dla firmy. Tym samym firma pana Rafała sama postawiła się poza kontraktem z Zakładem Ubezpieczeń Społecznych, co dla nas jest sprawą dalece niezrozumiałą. Rodzi to również dla nas obowiązek obarczenia przedsiębiorcy karą za zerwanie umowy i konieczność wyboru nowej firmy sprzątającej.

Branża usług sprzątania słynie z cięcia kosztów aż do kości. To tam najwięcej jest umów śmieciowych, rozkwitały absurdy jak samozatrudnienie, w którym sprzątaczka zakładała działalność gospodarczą z własnymi narzędziami pracy: ubraniem roboczym, butami, parą rękawiczek, mopem, szczotką, szufelką i płynem CIF.
To jednak nie chciwi pracodawcy i cwani biznesmeni budują rynek pracy na śmieciowych umowach, ale klienci, w tym także instytucje państwowe. Chcą tylko najtańszych usług i tym samym tworzą warunki do wyzysku pracowników – przekonują pracodawcy branży. Postępowanie ZUS-u może wydawać się zrozumiałe. Zapytajcie się sami siebie, czy dla was cena zakupu dowolnej rzeczy nie ma w większości przypadków decydującego znaczenia. Jednak publiczne instytucje powinny świecić przykładem. Tymczasem w sektorze zamówień publicznych jest wiele podmiotów, które nie chcą współuczestniczyć w naprawie sytuacji na rynku pracy. Aż 15 proc. zamawiających nie chciało renegocjować kontraktów w związku z ozusowaniem umów zleceń od 1 stycznia 2016 – informują pracodawcy.
Marek Kowalski, Przewodniczący Rady Zamówień Publicznych przy Konfederacji Lewiatan

Zarówno ustawodawca, jak i uczestnicy rynku zamówień publicznych oraz pracy od kilku lat intensywnie działają na rzecz uporządkowania nieuczciwych praktyk wymuszania na wykonawcach kalkulacji znacznie poniżej płacy minimalnej w wynagrodzeniach. Przy znaczącym poparciu Ministerstwa Pracy staramy się eliminować takie działania. Prawdą jest, że najbardziej w takich zamówieniach cierpią pracownicy branż usługowych, takich właśnie jak sprzątanie. To kuriozalne, by cena za godzinę pracy była zaniżana nawet do 5 zł brutto, co dodatkowo promuje zatrudnianie na umowach śmieciowych!

Jako morał historii wypada tylko ponownie zaprezentować państwowych wyzyskiwaczy. Na "liście wstydu" opracowanej przez branżę outsourcingową znajdują się instytucje publiczne, które do nowych stawek i zasad podeszły z przymrużeniem oka.
logo
Kto korzysta z wyzysku... materiały Lewiatan

Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl