
Jak to możliwe, że instytucja publiczna, która powołana jest do świadczenia usług socjalnych, nie chce ponieść kosztów związanych z objęciem umów zleceń oskładkowaniem na ubezpieczenie społeczne? Kto ma stanowić wzór dla rynku, skoro nawet najważniejsze organy państwa nie respektują ustawowych obowiązków? Po co uchwalane jest prawo, jeżeli instytucje publiczne go nie respektują? Zamawiający musi zdawać sobie sprawę, że takimi działaniami uderza przede wszystkim w pracowników wykonujących zamówienie i ich bezpieczeństwo na rynku pracy.
Już chciałem dać popalić ZUS-owi, wysłałem trzy pytania do rzecznika, w tym "dlaczego ZUS nie chce zapłacić za ozusowanie umów?". Po godzinie przyszedł jednak mail z odpowiedzią: "problem nie występuje".
Już ponad 10 lat temu Grzegorz Dzik, założyciel, prezes i największy akcjonariusz firmy Impel. został okrzyknięty "wyzyskiwaczem", dla którego " ludzka praca jest nic nie warta". Sam przedsiębiorca przedstawiał sprawy inaczej. Jego firma gotowa jest ponieść zarówno koszty wyższych składek ZUS, a nawet zatrudnienia na etat i płacy minimalnej 12 zł za godzinę pracy, o ile znajdą się klienci gotowi uwzględnić te koszty w końcowej kalkulacji. Prym w żądaniach ciągłego obniżenia cen wiodą instytucje państwowe. To one organizując przetargi wstawiają do kryteriów jedynie cenę. Zachowania kryteriów społecznych (praca na etacie, gwarantowana płaca minimalna itd.) chciało jedynie 6 proc. zamawiających usługi.
Na "liście wstydu" opracowanej przez branżę outsourcingową znajdują się instytucje publiczne, które do nowych stawek i zasad podeszły z przymrużeniem oka. Tam pracownikom płacono poniżej stawki minimalnej, która od 1 stycznia 2016 roku wynosi 14 zł bez VAT.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl