O niezdrowej fascynacji wyciskaniem pryszczy do niedawna rozmawiało się tylko z zaufanymi przyjaciółmi. Widok żółtawego "węża" z ropy wydostającego się z krosty jest tak obrzydliwy, że niektórzy nie mogą patrzeć na niego spokojnie. Ale są masochiści, którzy godzinami mogą patrzeć na rytuał oczyszczania skóry. Internet jak zwykle wychodzi takim ludziom na przeciw.
Dla dobra czytelników nie opublikujemy filmów zamieszczonych przez doktor Sandrę Lee, którą na YouTube można znaleźć też jako Dr. Pimple Popper. Wszyscy, którzy są kierowani niezdrową ciekawością zapraszamy pod ten link - oczywiście nie bierzemy odpowiedzialności za reakcje wywołane tym obrzydliwym widokiem.
Doktor Lee zdobyła sławę jako cudotwórczyni. Tak doskonale oczyszcza skórę twarzy, że zgłaszają się do niej najcięższe zaskórnikowe przypadki. Ludzie są jej wdzięczni, że mają zdrowo wyglądającą skórę, a ona jest szczęśliwa, że może się wyżyć. Bo kocha wyciskać. Pani Wągier oprócz kanału na YT prowadzi również Instagrama, gdzie zdjęcia i filmy z zaskórnikami w roli głównej mieszają się z jej selfie i fotografiami z wakacji i imprez.
Sandra Lee szybko znalazła naśladowców i powstaje coraz więcej kanałów, na których specjaliści pokazują, jak wyciskają ropę ze skóry twarzy. I mają setki tysięcy wyświetleń - choć Sandra ma miliony. Kiedy już fan zaskórnikowego masochizmu obejrzy wszystkie filmy Sandry Lee, może zabrać się za te publikowane przez Josefę M. Reinę czy przez Vikrama Yadava.
Okazuje się, że internauci nie oglądają tych filmów biernie. Wyciągają wnioski i marzą o równie satysfakcjonującym wyciskaniu pryszczy i wągrów. Zainteresowanie przyrządami do wyciskania jest tak duże, że ostatnio powstało wiele wideo recenzji i tutoriali, które objaśniają, jak korzystać z metalowych "wyciskarek", żeby nie zrobić sobie krzywdy.
Co ciekawe, dostępne na przykład w Rossmannie przyrządy błyskawicznie znikają ze sklepów. Za każdym razem z ciekawości patrzę na wieszak z akcesoriami do pielęgnacji twarzy i "narzędzia do usuwania zaskórników" - jest pusty.
Pryszczowe szaleństwo zaszło tak daleko, że amerykańska firma Blessed By Baking pochwaliła się ostatnio babeczkami, które wyglądają jak pryszcze. Jedlibyście?