Historia wydaje się wprost niezwykła i nieprawdopodobna. W możliwie najkrótszym skrócie można ją streścić tak: klub PiS w Zamościu wykluczył swoich radnych za to, że poparli prezydenta, któremu osobistego poparcia udzielił Jarosław Kaczyński, a który tym razem poparcia PiS miał nie dostać. Choć prezydent realizuje program PiS, co potwierdzają radni PO i innych opozycyjnych ugrupowań i większość z nich nawet nie ma nic przeciwko. A PiS tak. Spójrzmy na Zamość – jak absurdalny chaos w mieście może wywołać polityka.
Zamość to miasto, które pod koniec ubiegłego roku przyjęło uchwałę o tym, że nie zgadza się z działaniami rządu PiS. Większość radnych przyjęła ją w imieniu wszystkich mieszkańców, co obiło się szerokim echem w Polsce – do dziś Zamość jest jedynym miastem w kraju, który zdecydował się na taki krok. Radni PiS mocno wtedy protestowali. A dziś sami narażają wizerunek miasta na szwank. Ten PiS w tle chyba długo jeszcze będzie się z Zamościem kojarzył. Niejako na własne życzenie.
Bo patrząc z zewnątrz na to, co tam się dzieje, wyłania się jeden, wielki absurd, nie mówiąc o chaosie. Jest prezydent, który działa, miasto tętni życiem, mieszkańcy są zadowoleni. Ale nagle zaczęła wdzierać się tu wielka polityka, która zaczęła psuć jedność w lokalnym narodzie.
"Mój ukochany klub PiS"
Od blisko dwóch lat Zamościem rządzi Andrzej Wnuk, bezpartyjny przedsiębiorca, ale można powiedzieć, że namaszczony przez Prawo i Sprawiedliwość. Jarosław Kaczyński osobiście jeździł do Zamościa, by udzielić mu swego poparcia. W mieście mówią, że prezydent zawsze mocno podkreślał, jak blisko mu do tej partii, a nawet zdarzało się, że podczas oficjalnych spotkań używał określeń typu "mój ukochany klub PiS". Przyjął też 10-punktowy program tej partii, który – jak uważają jego zwolennicy – w ciągu półtora roku zrealizował niemal w 50-60 procentach.
Nie przeszkadzało mu to jednak, by na przykład, wziąć udział w otwarciu biura posła PO, Stanisława Żmijana w Zamościu. Taki już jest – mieszkańcy mówią, że otwarty na wszystkich. Nie dzieli społeczeństwa, nie antagonizuje. Polityka przez wielkie P schodzi na plan dalszy. Jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało – dobro miasta jest najważniejsze. Docenił to poseł PO.
Ale, jak się okazuje, nie wszyscy w PiS, co jednak w mieście wywołało sporo pozytywnych reakcji. Gdy "Kurier Lubelski" informował o sprawie, ktoś napisał w komentarzu: "Czyżby w PiS byli ludzie normalni?".
"Dlatego zagłosowałem za prezydentem"
Podczas głosowania nad absolutorium, klub PiS zarządził dyscyplinę partyjną. Inną, niż można byłoby się spodziewać sądząc po ostatnich relacjach na linii włodarz Zamościa – Prawo i Sprawiedliwość.
– To zostało narzucone z góry. Usłyszałem, że mamy wstrzymać się od głosu, choć nigdy wcześniej, jako członek PiS, nie słyszałem, by ktokolwiek w PiS mówił, że partia wycofuje swoje poparcie dla Andrzeja Wnuka. Nie widziałem żadnych argumentów przeciwko prezydentowi, dlatego zagłosowałem za. Nawet opozycja twierdzi, że on realizuje program PiS – mówi naTemat Piotr Małysz, radny PiS, który za złamanie dyscypliny został wyrzucony z klubu PiS.
Takich radnych, jak on, było 5 na 10 PiS-owskich. Za karę zostało wydalonych dwóch (bo już raz okazali nieposłuszeństwo), trzech dostało upomnienia. – Czuję satysfakcję, że było nas więcej. I cieszę się, że prezydenta poparła opozycja. Cały czas jednak identyfikuję się z PiS i nie mam zamiaru tego zmieniać – mówi Piotr Małysz.
O wyrzuceniu z klubu dowiedział się telefonicznie i nie ukrywa, że był mocno zdziwiony, ta decyzja wciąż jest dla niego niezrozumiała. – Koledzy powiedzieli: "My nic do ciebie nie mamy, ale taka jest polityka" – mówi.
"Nie chciał obsadzać stanowisk"
Jaka? To trochę tajemnica poliszynela, ale w Zamościu dużo mówi się o starciu dwóch sił – prezydenta miasta i posła Sławomira Zawiślaka. Krążą plotki, oficjalnie nikt nic nie wie.
– W kampanii wyborczej grali do wspólnej bramki, ale po wyborach Wnuk już nie słuchał tak Zawiślaka. Mówi się, że poseł chciał obsadzić swoimi ludźmi stanowiska, a prezydent nie chciał się zgodzić i obsadzał swoimi, i tu najprawdopodobniej doszło do rozdźwięku. Mówi się też, że prezydent przestał się tak mocno interesować programem PiS – mówi radny Adam Kutyla, członek SLD. On też głosował przeciwko, wytykając włodarzowi niegospodarność. Ale tego, co dzieje się w PiS nie może pojąć: – Nie mój cyrk, nie moje małpy. Najwyraźniej prezydent stał się niewygodny. Zawiślak chce trzymać władzę twardą ręką, chce mieć swoje rządy.
I pewnie tu jest pies pogrzebany. Lokalna wojenka, którą widać wyraźniej, gdy mieszkańcy chwalą prezydenta. – Niegospodarność była, ale on chce coś robić, to widać. Tego nie można mu odmówić – przyznaje Adam Kutyla. Mieszkańcy mówią, że ożywił miasto. Nie ma przemysłu, więc postawił na turystów. W Zamościu przybyło imprez, ciągle coś się dzieje, widać, że więcej ludzi przyjeżdża. Miasto ściąga inwestycje, jest zadbane, mieszkańcy podkreślają, że bezpieczne. Za granicą tak piszą:
"Zaczyna być jak w Sejmie"
– Nie widzę żadnych podstaw, by być przeciwko niemu i rzucać mu kłody pod nogi. Jest młody, stara się, działa bardzo dobrze, w mieście coś zaczęło się dziać. Nie zrobił nic takiego, by go krytykować. Ale może w PiS ktoś chciał mu pokazać żółtą kartkę? – to głos radnej z PO. Ona też poparła prezydenta. – U nas zaczyna być, jak w Sejmie. Kłótnie i bałagan – przyznaje Elżbieta Kucharska. Nic dodać, nic ująć.
– Ja dziś nawet nie wiem, kto jest opozycją, a kto koalicją – wtóruje Piotr Małysz. Ze swojej decyzji jest jednak zadowolony. Druga część zamojskiego PiS też. – Naszym zdaniem współpraca z prezydentem nie układa się najlepiej. Chcieliśmy zasygnalizować nasze stanowisko. Zrzeszamy się jako klub, żeby podobnie reagować. Ci, którzy wyłamują się po raz pierwszy czy drugi, przecież mogą pracować na własny rachunek. Zbliża się połowa kadencji, a tylko dwa razy narzuciliśmy dyscyplinę – mówi nam przewodniczący zamojskiego klubu PiS Jan Obszański.
Wszyscy liczą na to, że te utarczki skończą się dla wszystkich dobrze. To trzeba powiedzieć o włodarzach Zamościa – przynajmniej oficjalnie wszyscy, jak jeden mąż, powtarzają, że muszą wyciągnąć z tego jakąś lekcję. Tylko pozytywną, dla dobra miasta. I tego się trzymajmy. Na razie pewne jest tylko jedno – prezydent zostaje, poparła go większość radnych.
Andrzej Wnuk nie jest członkiem PiS, ale ma program dla Zamościa, który zgadza się z naszą Deklaracją Samorządowca. Jest pierwszym w powojennych czasach kandydatem na prezydenta urodzonym w Zamościu. Kocha to miasto i zna jego problemy.Czytaj więcej