Techniki bibułkarskie z okolic Opoczna, wianki niczym z muzeum kultury wsi. Do tego piękny makijaż rodem z "Vogue'a" i stroje, które nawiązują do tradycji. Polska kultura ludyczna jest piękna, a my - omamieni "Słowianami Donatana" - łatwo o tym zapominamy. Projekt "Etno" charakteryzatorki Beaty Bojdy i fotograficzki Uli Kóski w ostatnich dniach podbija internet, mimo że powstał pod koniec 2015 roku. Słowiańskie piękno najwidoczniej docenia się latem, w żniwa. – Polska sztuka ludowa jest dla mnie nieustającym źródłem inspiracji – mówi Beata Bojda w rozmowie z naTemat.
Od jak dawna zajmuje się pani charakteryzacją i jak zaczęła się pani przygoda profesjonalnym makijażem?
Beata Bojda: Od siedemnastu lat jestem makijażystką, ale od prawie dziesięciu lat zajmuję się też stylizacją, która pozwala mi na szerszą kreację niż sam makijaż. Praca stylisty spowodowała, że moje zainteresowania, a co za tym idzie rozwój zawodowy, skierowały się w stronę projektowania. Od października będę kontynuować trzeci rok studiów w łódzkiej Wyższej Szkole Sztuki i Projektowania na kierunku projektowanie ubioru. Myślę, że dorastałam do tego, by projektować i realizować swoje wyobrażenie rzeczywistości, która dla mnie niezmiennie splata się z tradycją, ludowością, rękodziełem, indywidualnością.
Projekt ETNO został zrealizowany w zeszłym roku, ale dopiero teraz odniósł medialny sukces, dlaczego?
Projekt ETNO zrealizowałam specjalnie dla magazynu MAKE UP TRENDY. W zeszłym roku zostałam Artystą Roku w dziedzinie makijażu w konkursie organizowanym przez to pismo. To dawało możliwość stworzenia edytorialu w następnych wydaniach. Jako laureatka nagrody czułam, że muszę zrealizować coś naprawdę zaskakującego i oryginalnego.
We wcześniejszych pracach inspirowałam się już rękodziełem i wykorzystałam w swoich projektach między innymi koniakowskie koronki, więc sięgnęłam po papierowe kwiaty, z których w okolicach Opoczna robi się piękne pająki zawieszane pod sufitem. Urzekła mnie ich uroda, kolor, faktura i to, że tak naprawdę nic nie ograniczało moich projektów. Myślę, że cykl zdjęć, które wykonała dla mnie Ula Kóska, od początku cieszył się uznaniem, jednak dopiero artykuł jednego z najbardziej znanych portali modowych rozpętał burzę i nagle wszędzie widzę moje dzieło.
Jak zaczęła się Pani współpraca z Ulą Kóską?
Współpracuję z wieloma fotografami. Do pierwszej odsłony zaprosiłam Ulę, dalszą realizację fotograficzną zaproponowałam Ewie Żylińskiej. Zdjęcia już powstały i podobnie jak za pierwszym razem jest ich dziewięć. Można będzie je zobaczyć we wrześniowym Make up Trendy.
Pokazałyście, że kultura słowiańska, która w wersji nowożytnej kojarzyła się raczej z przaśnością i z teledyskami Donatana, może być subtelna i może być inspiracją dla świata high fashion. Jakie były główne założenia projektu?
Projektując poszczególne elementy składające się na końcowy rezultat, jakim są zrobione przez Ulę zdjęcia, kierowałam się swoją własną estetyką. Pochodzę z małego miasteczka na Śląsku Cieszyńskim. W moim domu wiszą obrazy świętych, mama należy do koła gospodyń wiejskich, więc od dziecka uczestniczyłam w obrzędach i różnego rodzaju ludowych działaniach. Podoba mi się sztuka ludowa. Jej prostota i bliski związek z naturą.
Projektując ETNO chciałam wykorzystać rękodzieło ludowe, ale ponieważ jestem studentką projektowania - mój projekt miał mieć wymiar ponadczasowy. Moim głównym założeniem było pokazanie wymierającego już rękodzieła, jakim jest bibułkarstwo. Pomogła mi w tym Edyta Cieślik Moczek, która zrobiła dla mnie te papierowe cuda, natomiast ja projektując kostiumy i makijaże starałam się stworzyć spójne dzieło.