Polscy kibole, bo zaczęli bijatykę z Rosjanami. "Rosyjscy szowiniści", bo okazali się prowokatorami. Prezydent Warszawy, bo pozwoliła na marsz, a media, bo podjudzały i szczuły. Lista oskarżonych w procesie o spowodowanie zadym przed meczem Polska - Rosja jest imponująca. A kto naprawdę jest winny?
Nikt nie ma wątpliwości, że burdy przed meczem Polska - Rosja zaszkodziły wizerunkowi Polski jako współorganizatora Euro 2012. Jednomyślności nie ma jednak co do tego, kto ponosi odpowiedzialność za wtorkowe zamieszki na ulicach Warszawy. Jedni są przekonani, że to polscy kibole rzucili się na Rosjan maszerujących w stronę Stadionu Narodowego. Inni winę zrzucają na rosyjskich kibiców, którzy mieli celowo sprowokować atak Polaków. Listę oskarżonych uzupełniają jeszcze prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz (bo pozwoliła na marsz), dziennikarze (bo podgrzewali atmosferę) i przedstawiciele Solidarnych 2010 (bo wystąpili z transparentem: "Polski prezydent zamordowany w Rosji").
"Przepraszamy za kiboli"
Pod naszym artykułem o internetowych przeprosinach dla rosyjskich kibiców rozgorzała dyskusja o winie i karze. Nie wszyscy bowiem zgadzają się z przesłaniem przepraszającego demotywatora, w którym napisano, że to polscy "idioci" bez powodu zaatakowali Rosjan. Taka jest jednak wersja dominująca. Zagraniczne media jeszcze przed pierwszym gwizdkiem na Stadionie Narodowym zdążyły orzec, że Polacy zaatakowali pokojowo maszerujących Rosjan. "Spokojny marsz rosyjskich fanów w pewnym momencie zaatakowali polscy kibole" - napisał dziennikarz stacji telewizyjnej Russia Today. Zagraniczni korespondenci na Euro 2012 w podobnym duchu komentowali na Twitterze.
Michał Pol, dziennikarz "Gazety Wyborczej" i Sport.pl, obserwował pochód rosyjskich kibiców idąc razem z innymi dziennikarzami na jego czele. Jego zdaniem to Polacy sprowokowali zamieszki. - Sfilmowałem to dokładnie. Na marszu byli normalni Rosjanie, pary, kobiety z dziećmi. Żadnych flag komunistycznych, dopiero na samym końcu zobaczyłem sierp i młot. Oni szli po jednym pasie ulicy, po drugim szli Polacy, a w środku szedł kordon policji. Polacy najpierw śpiewali "j***ć Rosję" i "ruska k***a", a kiedy marsz ruszył, co chwila wpadali na Rosjan, wyrywali im flagi, bili ich. Nagle zza pleców grupy wypadli rosyjscy kibice w kapturach i zaczął się sajgon. Ale to Rosjanie zostali sprowokowani. Gdyby nie było tej polskiej grupy, marsz odbyłby się spokojnie - relacjonuje.
Jako dowód winy polskich pseudokibiców służą relacje i nagrania z przedmeczowych zamieszek. Na filmie zamieszczonym poniżej widać na przykład, jak grupa Polaków rzuca się na maszerujących spokojnie Rosjan.
Rosyjscy szowiniści i "bufefetowa"
Nagrania można jednak interpretować w inny sposób. To pokazuje bójkę Wojciecha Muchy, dziennikarza "Gazety Polskiej Codziennie', z rosyjskimi kibicami. Dla "Gazety Polskiej" i portalu Niezalezna.pl to dowód na to, że Rosjanie byli nastawieni agresywnie i szukali starcia z Polakami. "Zadymy w Warszawie nie dokonali kibice, ale podszywający się pod nich rosyjscy szowiniści. Nacjonalistyczne organizacje w Rosji często działają pod przykrywką grup kibicowskich. Przykładem jest organizator pochodu, Wszechrosyjski Związek Kibiców (WOB)" - czytamy w artykule na Niezalezna.pl.
Zwolennicy tej teorii dowodzą, że to Rosjanie poprzedzili marsz buńczucznymi zapowiedziami o gotowości do walki z polskimi kibicami i zapowiadali, że będą nieśli czerwone flagi z sierpem i młotem. "To marsz rosyjskich bojówek przez Warszawę chroniony kosztem polskiego podatnika" - skomentował na facebookowym profilu naTemat Witold.
Oskarżeniom pod adresem Rosjan towarzyszą też najczęściej narzekania na prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. Samuel Pereira, dziennikarz "Gazety Polskiej" napisał na Twitterze, że zadymy można było uniknąć, gdyby nie "teksty Szprygina (szefa kibiców rosyjskich - red.), aprobata polskich władz dla swastyki i sama zgoda na marsz". W dyskusji na naszym portalu pojawiły się podobne głosy. "Przepraszać to powinna bufetowa - warszawiaków, za to, że wydała zgodę na ten bajzel" - brzmi jeden z nich.
"Media znowu nakręcały. Jak przed 11 listopada"
Ława oskarżonych jest jeszcze dłuższa. Wielu widzi na niej dziennikarzy, którzy już na kilka tygodni przed meczem z Rosją ostrzegali przed możliwymi zadymami, nie tylko między kibicami obu drużyn, ale też 10 czerwca na Krakowskim Przedmieściu, gdzie obchodzono kolejną miesięcznicę katastrofy smoleńskiej. "A kiedy dziennikarze i politycy przeproszą za szczucie jednych na drugich?" - pyta na Facebooku Remek. Dostaje się "Gazecie Wyborczej", "Newsweekowi" za ostatnią okładkę z zapowiedzią Bitwy warszawskiej 2012 i serwisowi naTemat, między innymi za to, że napisaliśmy jak wyglądał marsz rosyjskich kibiców w Helsinkach.
Listę oskarżonych śmiało można uzupełnić o co najmniej kilku współoskarżonych i współwinnych. "Napięcie podsycali Solidarni 2010 z transparentem: Polski prezydent zamordowany w Rosji" - napisała dziś "Gazeta Wyborcza". Bloger Azrael Kubacki dorzucił własną spis podjudzaczy i podżegaczy. "Możemy podziękować także tym, którzy judzili na Rosjan. Gazecie Polskiej, wPolityce. Gratulujemy - te zadymy to wasza robota..." - napisał na Twitterze dodając jeszcze Ewę Stankiewicz, która niosła transparent o morderstwie w Rosji.
Co najmniej kilku oskarżonych, długa lista zarzutów i równie okazały spis oskarżeń. Kluczowe pytanie brzmi: kto w tym procesie będzie sędzią? Każdy w swojej sprawie.
Reklama.
Udostępnij: 1
Dan Roan
korespondent BBC
Policja sformowała blokadę i czeka na przybycie maszerujących na stadion rosyjskich kibiców. Polscy chuligani czekają na nich.
Michał Szułdrzyński
dziennikarz "Rzeczpospolitej"
Wstyd mi za tych, którzy zaatakowali rosyjskich kibiców.
Michał Majewski
dziennikarz "Wprost"
Jedno hasło mieli obraźliwe Rosjanie wczoraj w marszu: Obciągaliście, obciągacie, będziecie obciągać.