Mają zlikwidować gimnazja, ale ciągle brak konkretów. Szefowa MEN Anna Zalewska ma zdradzić więcej szczegółów dopiero w połowie września.
Mają zlikwidować gimnazja, ale ciągle brak konkretów. Szefowa MEN Anna Zalewska ma zdradzić więcej szczegółów dopiero w połowie września. Fot. Wojciech Kardas / Agencja Gazeta
Reklama.
Zamęt może być jeszcze większy niż w przypadku sześciolatków. Na wielu frontach – i w gimnazjach, i w podstawówkach, i w samorządach, które w ostatnich dniach burzą się coraz bardziej. Jeśli, zgodnie z zapowiedzią minister Anny Zalewskiej w Toruniu, ma to nastąpić w przyszłym roku szkolnym, czasu robi się coraz mniej. A człowiek wreszcie chciałby mieć pewność.
Czy obecni szóstoklasiści na 100 procent zostaną w podstawówce? – Nie wiem. Dziś mamy obietnicę likwidacji gimnazjów. Wiemy na ten temat tylko to, co piszą w prasie, przepisów wykonawczych jeszcze nie ma. Wyczytałam, że mają być do końca roku kalendarzowego – usłyszałam dziś, jako rodzic, w jednej z instytucji oświatowych. A że rodzice wreszcie bardzo chcieliby wiedzieć, jak będzie? – Wiem. My też jesteśmy bardzo ciekawi. Na ten moment likwidacja gimnazjów jest obiecana. Nic więcej na ten temat nie wiemy – mówi pracownik.
– A co będzie z budynkami po gimnazjach? Mówi się coś o tym?
– Nie wiemy. Czytałam, że być może w niektórych umieszczą 7 i 8 klasy, jak nie będzie dla nich miejsca w podstawówkach.
Ustawa ma być przed świętami
Rodzice są zdezorientowani, tak samo jak nauczyciele i samorządy, choć minister Anna Zalewska zapowiedziała wprost, że rocznik, który zaczyna we wrześniu I klasę gimnazjum, będzie ostatnim. Jednak zbliża się wrzesień, a ciągle jest ogólny zamęt i niewiele więcej wiadomo. Na Facebooku MEN też widać, że rodzice chcieliby już wiedzieć, na czym stoją.
logo
Fot. Screen/Facebook
W czerwcu minister Anna Zalewska powiedziała, że chciałaby, aby ustawa została przyjęta przed świętami, o czym opowie w połowie września. Jeśli tak się stanie, do następnego września zostanie raptem 9 miesięcy - na przygotowanie podręczników do klas 7-8, a także całej podstawy programowej, na zatrudnienie nauczycieli, zrobienie miejsca dla 7- i 8-klasistów, przygotowanie pracowni fizycznych czy chemicznych, których dziś przecież w podstawówkach nie ma.
Czasu naprawdę cały ogrom... Jak z tego wszystkiego wyjdą dzieci?
Czy odejdą nauczyciele
Niektóre gminy w ciemno próbują się przygotowywać. Ale w tym czasie z gimnazjów już uciekają nauczyciele. Nikt nie chce zostać na lodzie. Znam taką nauczycielkę – choć woli pracę ze starszą młodzieżą, od września będzie uczyć maluchy i jest tym trochę przerażona. Nigdy wcześniej w szkole podstawowej nie pracowała. – Wahałam się, ale trafiła się okazja, a nie wiadomo, co będzie później – tłumaczyła.
Część znajomych rodziców, których dzieci idą w tym roku do I klasy gimnazjum, otwarcie przyznaje, że przy wyborze wcale nie kierowali się tym, czy szkoła jest dobra i jak wysoko plasuje się w rankingach. Celowo wybierali takie placówki, które stanowią zespół szkół razem z podstawówką. – Stwierdziliśmy, że tak będzie bezpieczniej, bo jest większe prawdopodobieństwo, że nauczyciele po prostu przejdą z jednej szkoły do drugiej i w gimnazjum nagle ich nie zabraknie – powiedziała jedna z mam.
Wychodzą też inne kwestie, o których wcześniej się nie mówiło. Niektóre gimnazja zastanawiają się, na przykład, czy w ogóle robić wcześniej zaplanowane remonty, bo teraz już się nie opłaca. Inne pobrały kredyty lub korzystają z dotacji unijnych. Jak to wszystko zwracać, gdy je zlikwidują? – Nie wiem, nie wiem... Nie wiem, co z tego będzie... – pani w jednym z okręgowych Związków Nauczycielstwa Polskiego jakby łapała się za głowę. – Po cichu powiem, że nauczyciele, jak mogą, to uciekają. Każdy musi też myśleć o sobie.
"Gazeta Wrocławska"
12 sierpnia

"Likwidacja gimnazjów może skutkować tym, że szkoły które w ostatnich latach dostały od Unii Europejskiej pieniądze na remonty czy pomoce naukowe, będą musiały teraz oddać gotówkę Brukseli. Tylko na Dolnym Śląsku chodzi o 75 mln zł. – Nie wiemy też co robić z gimnazjami, które dopiero starają się o dotacje - rozkładają ręce w urzędzie marszałkowskim. A ministerstwa milczą". Czytaj więcej

Miasta zabierają głos
Przeciwko likwidacji gimnazjów opowiedziało się właśnie ponad 70 procent samorządów należących do Związku Miast Polskich. "Na razie pewne jest, że jeśli pani minister wprowadzi w życie medialne show, jakie prowadzi, to w regionie trzeba będzie zamknąć około 800 gimnazjów" – mówiła Grażyna Hołyś-Warmuz, rzecznik prasowy oddziału śląskiego Związku Nauczycielstwa Polskiego, cytowana przez "Głos Szczeciński". Informacja o tym, że MEN prowadził debatę w kwestii edukacji jest zwyczajnie wyśmiewana:
logo
Fot. Screen/Facebook/MEN
Rodzice chcieliby też, na przykład wiedzieć, dlaczego MEN finansuje w tym roku podręczniki dla wszystkich klas szkoły podstawowej, z wyjątkiem 6, która ma być przecież najbardziej eksperymentalna.
Na stronach podstawówek dziś można znaleźć takie komunikaty:

"W roku szkolnym 2016/2017 bezpłatne podręczniki i materiały ćwiczeniowe otrzymują uczniowie klas 1, 2, 3, 4, 5. Uczniowie klas 6 kupują wszystkie podręczniki we własnym zakresie."

I jest jeszcze kwestia liceum. Jeśli reforma zacznie obowiązywać w 2017 roku, w I klasie LO tak naprawdę spotkają się trzy roczniki: 2003-2005, bo część z tych dzieci to sześciolatki. Jedne będą kończyć gimnazjum, drugie podstawówkę. Wtedy dopiero będzie tłok – również pokoleniowy w jednej klasie. A chaos jeszcze większy.

napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl