Klaudiusz Pobudzin przestał być twarzą "Wiadomości" i został mózgiem "Teleexpressu". Dlatego sprawdziliśmy, jak wygląda program pod jego rządami. Wbrew pozorom, kultowy popołudniowy program nie przypomina tego, co wyprawia się w "Wiadomościach" TVP.
W "Wiadomościach" był symbolem nowej władzy. Klaudiusz Pobudzin, wychowanek uczelni o. Tadeusza Rydzyka pokazywał, jak daleko mogą sięgnąć manipulacje. Nawet w materiałach innych reporterów mierzono poziom w "Pobudzinach" (pisząc np. że materiał Ewy Bugały to "trzy Pobudziny").
Awans Pobudzina
Dlatego kiedy ogłoszono, że zasłużony dla nowej władzy reporter odchodzi z głównego dziennika TVP, by pokierować "Teleexpressem", mocno obawiano się o emitowany o godzinie 17. program. By przekonać się, czy te obawy są zasadne, obejrzeliśmy kilka ostatnich wydań popularnego (choć teraz mniej niż kiedyś) programu.
W ostatnim wydaniu pierwszym politycznym tematem było podpisanie ustawy reprywatyzacyjnej. Ale jemu poświęcono tylko chwilę (znalazł się czas na informację, że Hanna Gronkiewicz-Waltz podziękowała Andrzejowi Dudzie). Później jednak zajęto się innym wpisem prezydent Warszawy i wywołaną nim burzą.
Źli Niemcy
Segment poświęcony polityce międzynarodowej zaczął się od informacji o Grekach, którzy będą domagać się od Niemiec odszkodowania za straty poniesione podczas okupacji. Górnolotne słowa premiera Aleksisa Ciprasa zestawiono z krótkim stwierdzeniem Berlina, że Niemcy uważają sprawę za zamkniętą, bo w czasach RFN zapłacili Grecji 115 mln ówczesnych marek.
Później już teleexpressowa norma: grzybiarz, który przesiedział na drzewie 1,5 h, bo zaatakował go dzik, a także "Galeria Ludzi Pozytywnie Zakręconych"i pan Jan z Ułęża. W "Teleexpressie" widać wpływy nowej władzy, ale pewne elementy nie zniknęły. Tak, jak nie zniknął kącik muzyczny, czy suchary, którymi raczy widzów lektor.
Część prawdy
Dzień wcześniej program poinformował o opublikowaniu przez rząd zaległych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. I tylko tyle. Tak, jakby już wszystko było w porządku, a spór był zakończony. Nie poinformowano chociażby o posłach PiS czy rzeczniku rządu, którzy przekonują, że to nie obowiązujące orzeczenia, ale "dokumenty".
Później było o inicjatywie Zbigniewa Ziobry, który chce trzema latami więzienia karać za użycie sformułowania "polskie obozy zagłady". I znowu: pominięto mniej wygodną dla władzy część informacji. Bo ekstradycja oskarżonego zza granicy jest możliwa tylko wtedy, kiedy przestępstwo jest uznawane przez oba kraje. Tak jest z większością pospolitych przestępstw, ale nie z zakłamywaniem historii o II wojnie światowej. Plan Ziobry jest więc nierealny.
Bohaterowie
W "Teleexpressie" można też zauważyć oznaki coraz silniejszej na prawicy sympatii do Donalda Trumpa. Bo polityk, który nie ma absolutnie żadnej wiedzy o sytuacji międzynarodowej, jest przedstawiany jako ten, który ma plan na pokonanie ISIS. Nie powiedziano jaki to plan. To zrozumiałe, bo go nie ma. Jeszcze niedawno Trump mówił, że jego pomysłem na pokonanie terrorystów z ISIS jest uderzenie, którego nie będą się spodziewać. No geniusz, normalnie geniusz.
W dniu Wojska Polskiego głównymi bohaterami materiału byli, a jakże, Andrzej Duda i Antoni Macierewicz. O ile tego dnia na TVP INFO sporo miejsca poświęcono codziennej pracy zwykłych żołnierzy, o tyle w "Teleexpressie" skupiono się na promowaniu polityków PiS. Nie zabrakło też informacji o łaskawości władzy, która od nowego roku da żołnierzom podwyżki.
Sukcesy władzy
Drugi materiał o Święcie Wojska Polskiego, tym razem poświęcony defiladzie w Warszawie, i znowu w roli głównej wierchuszka PiS. No i trochę obrazków uzbrojenia. Po tym skupiono się na religijnym charakterze dnia, obszernie (jak na standardową długość materiałów w programie) zrelacjonowano pielgrzymkę na Jasną Górę.
W "Teleexpressie" zawsze znajdzie się się miejsce na pochwalenie zasług rządzących. Ot, chociażby transportu ropy z Iranu. Ale informacji, że po prostu staliśmy się beneficjentami sytuacji międzynarodowej, już nie było. Lepiej niech widzowie myślą, że to dzięki władzom Lotosu.
Dla regularnego widza "Wiadomości" obejrzenie "Teleexpressu" to jak przełączenie z TVP INFO na TVN24. Bo albo ktoś mocno ogranicza inwencję Pobudzina, i program nigdy nie dojdzie do poziomu jego materiałów, albo po prosu nowy szef nie zdążył jeszcze zaprowadzić swoich porządków.