Przez ponad dekadę to ona była panią życia i śmierci. Słynęła z okrucieństwa, często własnoręcznie katowała więźniów politycznych. Ponoć umierała jako... gorliwa katoliczka. Losy płk. UB Julii Brystygier, znanej jako "krwawa Luna", opowie film "Zaćma". Premierę zapowiedziano na 26 października tego roku.
Fabuła filmu koncentruje się na okresie życia Brystygierowej, w którym sadystyczna zbrodniarka próbuje zerwać z niewygodną przeszłością. Jest druga połowa lat 50., a "krwawa Luna" nie jest już jedną z "twarzy" komunistycznego aparatu represji. Kończy się w Polsce stalinizm, następuje częściowa odwilż. Była już oprawczyni polskich bohaterów próbuje skontaktować się z prymasem Stefanem Wyszyńskim, którego wcześniej sama przesłuchiwała – hierarcha miał ją nawet nazwać "straszną kobietą". A ona, po latach, szuka porady duchowej...
W rolę zbrodniarki wciela się Maria Mamona, aktorka znana m.in. z takich filmów jak: "Pan Tadeusz", "Generał Nil", "Układ zamknięty" czy "Ziarno prawdy". Na planie towarzyszył jej Janusz Gajos, filmowy ksiądz Cieciorka. Na ekranie zobaczymy też m.in. Marek Kalita (prymas Wyszyński) i Małgorzata Zajączkowska (siostra Benedykta).
Reżyser Ryszard Bugajski, twórca m.in. głośnego "Przesłuchania" z Gajosem w roli głównej (1982), miał położyć nacisk na przemianę zbrodniarki, która – jak wiadomo – umierała w 1975 roku, będąc związana z personelem Zakładu dla Ociemniałych w Laskach. Tam miało dokonać się jej nawrócenie. Czy tak rozłożone akcenty nie "wykrzywią" obrazu Brystygierowej, którą należy uznać za jeden z największych szwarccharakterów systemu represji epoki stalinizmu? Przekonamy się już za kilka miesięcy.
Jakie wydarzenia ukształtowały przyszłą zbrodniarkę?
W wieku 25 lat, już jako doktor filozofii po studiach we Lwowie, związała się z ruchem komunistycznym. Wyszła za mąż za działacza syjonistycznego Natana Brystygiera, szybko jednak drogi małżonków się rozeszły, czego dowodem był rozwód. W kręgach komunistów uchodziła wręcz za "męczenniczkę" za sprawę, bowiem władze polskie, które zdelegalizowały Komunistyczną Partię Polską, kilkukrotnie więziły Brystygierową. Działania te, jak się zdaje, tylko ją utwierdziły, co do kontynuacji antypolskiej działalności.
Postanowiła wykorzystać fakt sowieckiej agresji na Polskę 17 września 1939 roku i... nawiązała współpracę z nowym okupantem. Wróciła do Lwowa, gdzie – już jako sowiecka obywatelka – pięła się po szczeblach kariery. Już wówczas donosiła na byłych współpracowników, także komunistów. Dziwił się temu po latach choćby Józef Światło, inny skruszony oprawca z MBP, który po ucieczce na Zachód, nadawał audycje w Radiu Wolna Europa.
Kolejne lata wojny to ciągły wzrost aktywności Brystygierowej. Najchętniej, jak inni ludowi towarzysze, widziałaby przyszłą Polskę jako sowiecką republikę, od 1943 członkini Związku Patriotów Polskich, rok później wstąpiła do Polskiej Partii Robotniczej.
Od końca 1944 roku pełniła kierownicze stanowiska w MBP. Relacje więźniów, którzy mieli z nią do czynienia, nie pozostawiają wątpliwości: znęcanie się nad przesłuchiwanymi sprawiało "krwawej Lunie" osobistą satysfakcję. Słynęła z wyrafinowanych metod wymuszania zeznań – bicie pejczem po genitaliach i ich miażdżenie za pomocą szuflady, miało złamać każdego. Zwolniona na fali amnestii 1956 roku, jako Julia Prajs (panieńskie nazwisko), próbowała zerwać z ciemną przeszłością. W jednej z notatek służbowych, sporządzonych już po jej odejściu, napisano, że miała "spore osiągnięcia w pracy operacyjnej". Komuniści przyznali jej zresztą całą masę medali za rzekome "zasługi".
Jeden z największych polskich bohaterów podziemia, gen. August Emil Fieldorfa "Nil", w przekonaniu "krwawej Luny" po prostu musiał zginąć. Przed jego śmiercią w 1953 roku komunistka wyraźnie ubolewała nad faktem, że niezłomny generał odrzucił propozycję współpracy z komunistami. – W pewnym momencie "Nil" wiedział za dużo, aby żyć. Musiał umrzeć. Pozostało tylko uzgodnić szczegóły, w jaki sposób usunąć generała z tego świata – tłumaczyła "Krwawa Luna".
Niektóre relacje mówią, jakoby po latach Brystygierowa zdała sobie sprawę z ogromu ludzkich nieszczęść, których była sprawczynią. Zbliżyła się do Kościoła, z którym zawzięcie walczyła jako szefowa Departamentu V MBP. W latach 60. była inwigilowana przez Służbę Bezpieczeństwa PRL.
Pochowano ją na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie, w otoczeniu innych zbrodniarzy - z Bolesławem Bierutem na czele. Niedaleko leżą bohaterowie podziemia niepodległościowego, ofiary stalinowskich katów. Część z nich ciągle spoczywa w bezimiennych dołach...