Co druga akcja marketingowa w sieciach społecznościowych nie przynosi pożądanego efektu - informuje „Puls Biznesu”. O tym, dlaczego reklamy nas nie interesują i co zrobić, by nas nie denerwowały, a firmom przynosiły pieniądze rozmawiamy z ekspertem ds. komunikacji i e-commerce Pawłem Lipcem.
Łukasz Głombicki: Jakie zalety mają akcje marketingowe na portalach społecznościowych?
Paweł Lipiec: Przede wszystkim pozwalają dotrzeć do ściśle określonej grupy odbiorców. Co więcej, jeśli są dobrze przeprowadzone, pomogą w dotarciu do ważnych dla nas liderów opinii. Dobrze zaprojektowane działania są mocno wirusowe, co oznacza, że niejako samoczynnie rozprzestrzeniają się po sieci. Dzięki temu docieramy z lepszym, bo odbieranym przez konsumenta jako mniej nachalny, przekazem do większej liczby osób niż przy tradycyjnych działaniach.
Kolejną zaletą jest sam fakt, że działamy w internecie, w którym łatwo można sprawdzić efekty każdego podjętego działania, porównać, wybrać efektywniejsze działania. Jest to szczególnie wygodne dla sklepów internetowych, które dokładnie mierzą zyski z poszczególnych akcji.
Skoro tak, to dlaczego użytkownicy tych portali nie chcą klikać w reklamy?
Niska klikalność tradycyjnych form reklamy w internecie nie jest charakterystyczna tylko dla użytkowników serwisów społecznościowych. Zjawisko ślepoty banerowej jest znane nie od dziś i jest charakterystyczne dla wszystkich internautów.
Banerów i innych form reklamy graficznej w sieci jest (nadal) tak dużo i spotykamy się z nią tak często, że zwyczajnie się na nią uodparniamy. Część użytkowników instaluje dodatkowe wtyczki do przeglądarek internetowych, które blokują wyświetlanie reklam.
Dlaczego?
Dlatego, że serwowane w tradycyjnych (czytaj: przestarzałych) modelach, reklamy przeszkadzają w korzystaniu ze stron internetowych tak jak chciałby tego użytkownik. Przykładowo, jeśli usiłuję przeczytać artykuł na jednym z portali (o wszystkim) to migający, graficzny baner, który zawsze jest widoczny w górnej części strony (nawet po przewinięciu) rozprasza mnie i przeszkadza w czytaniu. Jeśli na tej samej stronie wyskakuje reklama, która przesłania mi treść (sic!) lub jest umieszczona w treści to ja wolę ten sam artykuł przeczytać bez tych wszystkich „rozpraszaczy”. Ludzie lubią sobie ułatwiać życie. Dlatego nawet reklama w tekście, która nie jest najgorszym rozwiązaniem, jest blokowana... bo można.
Rozwiązaniem mogą być niestandardowe kampanie, dobrane tematycznie do zainteresowań czytelnika oraz proponujące coś więcej niż „przeczytaj naszą ofertę”. Niestety takich działań cały czas jest jak na lekarstwo. Częściej takie niestandardowe, angażujące kampanie zobaczymy w serwisach społecznościowych.
Co powinno się zmienić, by z jednej strony użytkowników zainteresować reklamami, a z drugiej, żeby one przynosiły jakieś korzyści ich twórcom, firmom, które reklamują?
Mam wrażenie, że nie koniecznie coś się musi zmieniać. Wszystko zależy od tego, do kogo chcesz dotrzeć. Zauważ, że są takie grupy do których trafiają jedynie działania, które my uznalibyśmy za - nazwijmy to - „marketing ordynarny”. Tak samo jak są ludzie, którzy kupują brukowce, tak samo są tacy użytkownicy internetu - mniej świadomi, słabiej wykształceni - którzy nadal korzystają z przeglądarki z literką „e” w logo i klikają te „ordynarne” banery.
Jeśli chcesz dotrzeć do innych grup, do osób młodych, świadomych użytkowników sieci, często tzw. hard userów, którzy dla otoczenia są źródłem informacji o technologiach, to musisz się wysilić trochę bardziej.
Jeśli pytasz o kierunek jaki ja bym widział w rozwoju reklamy, to myślę, że należy tu wskazać działania niestandardowe, współpracę z liderami opinii, odejście od komunikacji „my do was” w stronę komunikacji „my z wami”, odejście od monologu (często nachalnego) w stronę dialogu i partnerstwa. Mimo wszystko jednak twierdzę, że to co nazywamy reklamą tradycyjną (nawet jeśli patrzymy tylko na internet) przetrwa zdecydowanie dłużej niż prasa drukowana, która umiera już od nastu lat i dokonać żywota swojego jakoś nie może.
Największy portal społecznościowy na świecie - Facebook, jeszcze przed swoim debiutem na amerykańskiej giełdzie miał problemy właśnie z reklamami, które kosztują, a nie przynoszą efektu. GM zrezygnował przecież z reklamowania się w ten sposób na Facebooku. Co powinien zrobić Facebook, by poprawić te wyniki?
Wydaje mi się, że wyzwaniem dla Facebooka jest raczej wymyślenie działającej sieci reklamy mobilnej, ponieważ rośnie odsetek osób korzystających z sieci (w tym z FB) przez komórki gdzie serwis nie emituje reklam.
GM zapewne wycofa sę jedynie z części płatnych działań. Na pewno nie zrezygnuje całkowicie z obecności na FB a ta, aby była skuteczna i miała sens, przeważnie musi być wspierana finansowo. Problem nie leży w samym Facebooku, choć na nim się odbija, a w agencji, która nie miała pomysłu na takie poprowadzenie marki, które będzie w stanie zaangażować odbiorców.
Zobacz, że nikt nie pyta co powinna zrobić telewizja abym nie zmieniał kanału lub wychodził do kuchni zawsze kiedy zaczyna się blok reklamowy. Nie toczymy dyskusji o tym, że pierwsza i ostatnia reklama w bloku są najdroższe, bo jak wszyscy dobrze wiemy, te dwie mają największe szanse na obejrzenie. Dlaczego nie rozmawiamy o prześmiesznym sposobie pomiaru oglądalności programów telewizyjnych?
Problem skuteczności działań na takiej platformie jak Facebook to nie problem Facebooka, tylko agencji. Zuckerberg udostępnia nam pewien ekosystem, w którym trzeba umieć się poruszać. Jeśli można prowadzić dialog z klientami marek działających w tak trudnej branży jak bankowość, to nie wierzę, że firmy mające produkty bardziej „sexy” nie są w stanie tego zrobić. Oczywiście cały czas pozostaje kwestia kompetencji...
Mówi się, że internet to przyszłość, że już niedługo nawet to, co oglądamy w telewizji, będziemy publikować w sieci. Nie ma innej opcji, by zachęcić klientów do kupna danych produktów, jak zareklamowanie jej. A ludzie reklam nie lubią, szczególnie, jak im się wyświetlają na pół strony. Czy jest jakaś alternatywa dla wkurzających reklam?
O alternatywach już trochę powiedziałem, jak się okazuje trochę wyprzedzając Twoje pytanie, ale... Po pierwsze są inne sposoby zwiększania sprzedaży poza reklamą. Wystarczy wymienić takie parametry jak polecenia znajomych, działania edukacyjne czy dotyczące społecznej odpowiedzialności biznesu. Nie tylko reklama produktowa wpływa na sprzedaż.
Skoro już wspomniałeś o przyszłości... Tak na prawdę już publikujemy w sieci to, co oglądamy (getglue, GoMisio), to co jemy (foodspoting), gdzie jesteśmy (foursquare, facebook places) i tak można by wymieniać jeszcze długo. Być może to jest właśnie przyszłość. Internet oparty na aplikacjach, pracujących w ekosystemie Apple (iOS) czy Google (Android).
Nieco uogólniając wcześniejsze myśli - podejrzewam, że reklama będzie ewoluowała w kierunku takich działań... nazwałbym je działaniami „miękkimi”. Trzeba pogodzić się z tym, że samo wyświetlenie konsumentowi nazwy produktu kilkadziesiąt razy w ciągu doby nie wystarczy, bo konsument jest już na ten numer odporny.