Tegoroczny budżet przygotował jeszcze poprzedni rząd, choć PiS wprowadziło w nim głębokie zmiany. Ale pierwszym planem wydatków i dochodów, za który w pełni odpowiedzialna będzie ekipa Beaty Szydło, będzie ten na 2017 rok. Już wiadomo, że deficyt będzie rekordowo wysoki.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości ma ogromne wydatki, a przecież spełnił dopiero część ze swoich szumnych obietnic wyborczych. Dlatego na 2017 rok zaplanowano rekordowy deficyt budżetowy. Ma wynieść niemal 60 miliardów złotych – informuje "Puls Biznesu".
We wtorek na nieformalnym posiedzeniu zajmie się nim rząd, w czwartek wydatkom i dochodom państwa będzie poświęcone już oficjalne posiedzenie Rady Ministrów. To będzie pierwszy budżet w całości przygotowany przez Prawo i Sprawiedliwość, bo projekt tegorocznego powstał jeszcze za rządów PO. Po wyborach został zmieniony – część dochodów przeniesiono na ten rok.
Ale i tak zaplanowany deficyt będzie większy niż tegoroczny o 5 miliardów złotych. Zaplanowano, że dochody państwa zwiększą się o 10 miliardów (do 324 mld). Z VAT budżet ma pozyskać o 11 procent więcej, niż w 2016 roku. Większa ściągalność podatków, która w kampanii była jednym z głównych haseł PiS, ma przynieść dodatkowe 10 miliardów.
Jeszcze w czerwcu pisaliśmy w naTemat, że Jarosław Kaczyński ma zdyscyplinowaną armię posłów i podporządkowanego prezydenta. Nic go nie zatrzyma. No, prawie nic. Bo niezależnie od tego ilu miałby posłów, nie oszuka kalkulatora. A ten pokazuje, że zaczyna brakować pieniędzy na pomysły PiS.
"Nie słuchajcie tego, co opowiadają, że się nie da w Polsce obniżyć wieku emerytalnego, że nie da się podnieść kwoty wolnej od podatku, bo się budżet zawali. To bzdury" – mówił Andrzej Duda podczas swojej inauguracji. Tymczasem bzdurami okazały się zapewnienia kolejnych polityków PiS, że na wszystko wystarczy pieniędzy. Nie wystarczy i przyznaje to już samo PiS.