Plotka niesie, że na stacjach Orlenu nie da się kupić "Gazety Wyborczej". Sprawdziliśmy,  jak to jest naprawdę.
Plotka niesie, że na stacjach Orlenu nie da się kupić "Gazety Wyborczej". Sprawdziliśmy, jak to jest naprawdę. Agata Grzybowska / AG

"Antoni Macierewicz formując oddziały Obrony Terytorialnej rekrutuje tak naprawdę oddziały Janczarów którzy będą bronić władzy PiS". "Na stacjach Orlenu chowa się pod ladę media, takie jak "Newsweek" czy "Gazeta Wyborcza", bo nowa władza ma w nosie wolność mediów". W ostatnich miesiącach pojawiło się tak wiele teorii spiskowych, że trudno się połapać, gdzie jest prawda, a gdzie fałsz.

REKLAMA
O ćwiczeniach żołnierzy Obrony Terytorialnej spróbuję napisać innym razem. Tymczasem podjąłem się zadania rozprawienia z innymi mitem, jaki ostatnio krąży po internecie – na stacjach Orlenu nie szanują wolności słowa i podle chowają przed ewentualnym czytelnikiem „Gazetę Wyborczą”. Jeśli klient jest zdesperowany i zapyta w kasie to owszem, sprzedadzą mu jeden egzemplarz, spod lady. Ale na półkach nie ma albo jest zakryte innymi tytułami – takie sygnały zgłaszają czytelnicy.
logo
Facebook
Faktem jest, że w marcu tego roku Orlen rozwiązał z Agorą umowę na ekspozycję tytułów prasowych należących do spółki. Od tej pory gazeta leży tam, gdzie ją położą pracownicy, w mniej lub bardziej eksponowanym miejscu. O tym, że gazety nie ma na stojakach i kupić ją można tylko „w drugim obiegu, spod lady” kilkukrotnie donosili internauci. Gazeta oczywiście na stacji miała być, ale dopiero, jak spyta się o nią w kasie lub przegrzebie przez resztę tytułów na stojaku.
Temat co jakiś czas pojawia się w sieci niczym kometa na niebie. Przyleci, narobi szumu w mediach i odleci. Postanowiliśmy sprawdzić, jak w wyglądała sytuacja w Warszawie i okolicach (sytuacja w innej części Polski może być inna). Na pierwszy ogień poszła stacja benzynowa w Jabłonnie. Podjechałem tam w sobotę, dla niepoznaki zatankowałem do motoru kilka litrów benzyny i poszedłem do budynku zapłacić. Patrzę na stojak – jest. I "Wyborcza”, i "Newsweek", leżały spokojnie, nic nie zostało zakryte. "Wyborcza” bratała się z ”Gazetą Polską Codziennie”, a "Newsweek" leżał między „wSieci” a "Focusem”.
logo
Facebook
Cóż, nie udało się już przy pierwszym podejściu dowieść, że ktoś niecnie walczy z wolnością słowa na stacjach Orlenu, ale jak to mówią – pierwsze koty za płoty. Wsiadam i jadę dalej. Kolejna stacja Orlenu, na którą zajechałem leży na trasie Warszawa-Łódź. Droga nazywa się „Autostrada Wolności”, jeśli tu by się okazało, że ktoś blokuje sprzedaż wybranych tytułów prasowych, miałbym świetny tytuł. Niestety, nic z tego. "Wyborcza" leżała sobie spokojnie na półce, nikt jej ani nie zakrywał, ani nie chował pod ladę.
Stacje Olenu w tym miejscu są dwie, po obu stronach drogi. Na tę bliźniaczą zajechałem wracając do stolicy. Wszedłem do sklepu, spojrzałem i... nie było „Wyborczej”! Ale co to? Nie, nie może być... Jednak leżała, jak wół, tylko gdzieś na dole. Podobnie jak inne tytuły gazet codziennych. Schylić się trzeba zarówno po tytuły sprzyjające władz, jak i te ją krytykujące.
Wróciłem do Warszawy i wpadłem na pomysł, żeby sprawdzić jeszcze jedną stację „na mieście” Także i tu nie udało mi się potwierdzić plotek, jakoby poszedł okólnik do pracowników Orlenu, by chować gazety pod ladę i nie eksponować ich na półkach. "Wyborcza" leżała i jakby uśmiechała się do mnie, żeby ją kupić. Zamiast tego poszedłem do pani, która stała za ladą, by zapytać, jak to jest, że gazety sobie spokojnie leżą na półkach, choć według teorii spiskowych nie powinny tego robić. – Słyszałam, podobno poszło kiedyś takie zarządzenie, ale kierownik powiedział, że ma to w nosie – śmieje się pani Iza.
Weekend ma jednak dwa dni, raz jeszcze postanowiłem dać szansę teorii spiskowej, szukając potwierdzenia ukrywania gazet.
I... nie znalazłem. Nie udało mi się przez dwa dni znaleźć ani jednej stacji, gdzie chowaliby „Gazetę Wyborczą” pod ladę. Czy Warszawa jest jakaś nietypowa? Może. Okólnik został odwołany? Niewykluczone. Jakby nie było, nie znalazłem w stolicy ani najbliższej okolicy żadnych dowodów potwierdzających tezę, jakoby ktoś na stacjach Orlenu walczy z wolnością prasy. A jak to jest w innych miastach? Czekamy na wasze opowieści.

Napisz do autora: pawel.kalisz@natemat.pl