Sezon nad Bałtykiem –miał być rewelacyjny, ale słychać narzekania.
Sezon nad Bałtykiem –miał być rewelacyjny, ale słychać narzekania. Fot. Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta

Słyszę, że ostatni, upalny weekend sierpnia był najlepszy w czasie całego sezonu i to nie tylko pod względem pogody, ale także dla nadmorskiego small biznesu. Bo w ten weekend to był dopiero najazd. Ci, co zwinęli swoje budy i stragany choć kilka dni wcześniej, niech żałują. – Straszny był zwłaszcza sierpień. Pogoda całkowicie w kratkę. Ludzie uciekali, wszędzie można było znaleźć wolne pokoje. Dlatego postanowiliśmy przedłużyć sezon jeszcze o ten weekend – to pan J., sprzedawca poskręcanych frytek spod Władysławowa.

REKLAMA
Normalnie kończy biznes w okolicach 20 sierpnia. Oferuje kilkanaście smaków ziemniaka na patyku, ale w ten najupalniejszy ze wszystkich weekendów, ma ich tylko cztery. – Pokończyły się już tydzień temu, a kolejnych 5-kilogramowych paczek nie opłaca się kupować. Teoretycznie już nie powinno mnie tu być. Rok temu o tej porze miałem zamknięte – mówi. Jak ocenia sezon? Tak sobie.
– Media zrobiły szum na całą Polskę, że będzie najazd turystów, że nad morzem chcą zarobić i windują ceny. Myślę, że niektórzy chyba się przestraszyli i po prostu nie przyjechali. Powie to wielu właścicieli kwater, którzy non stop mieli wywieszone tabliczki z napisem "Wolne pokoje" – słyszę.
Widać je faktycznie, zwłaszcza w deszczowym sierpniu. Tak lało i wiało, że część sprzedawców nie przedłużyła sobie sezonu i zgodnie z planem, przed weekendem, zdecydowała się zwinąć biznes.
W niektórych miejscach zniknęły, na przykład, wielkie namioty ze wszystkim i z niczym, z najtańszą chińszczyzną, ale też ciuchami pod szyldem znanych marek. A także niektóre zapiekanki, bo lokalni piekarze na koniec sezonu nie dostarczają już takiego pieczywa. W sezonowym spożywczym brakuje podstawowych produktów, bo pracują tylko do końca sierpnia i już nie uzupełniają zaopatrzenia ("Zobaczymy, co będzie. Może wytrwamy jeszcze do końca tygodnia"). Makro we Władysławowie działa tylko sezonowo i też już się zamyka. – Gdyby poczekali do tego gorącego weekendu, pewnie mieliby żniwa, tylu ludzi zjechało. Ale, oczywiście, nie każdy mógł sobie na to pozwolić – słyszę.
Pogoda zrobiła swoje
Sądząc po prognozach, to miał być najlepszy ze wszystkich sezon nad polskim morzem. Już wiosną głośno było o tym, że Polacy boją się zagranicznych wojaży i tłumnie przyjadą właśnie tu. Media pisały, że trudno o pokój, a ośrodki wczasowe od dawna mają opłacone rezerwacje. Ceny wszędzie miały być jak z kosmosu. – Nie było widać aż takich tłumów, myślę, że było raczej normalnie. Nie potrafię ocenić, czy dla nas to był lepszy sezon niż rok temu. Dopiero będziemy go podliczać – mówi sprzedawca biżuterii w Jastrzębiej Górze. Bez wielkiego entuzjazmu w głosie.
Pogoda zrobiła swoje i w wielu miejscach bez problemu można było znaleźć nocleg. "Połowa wakacji za nami. W regionie tłoczno od przyjezdnych, ale nie ma problemu, żeby znaleźć w sierpniu wolną kwaterę. Ustka wciąż gotowa na przyjazd turystów" – to serwis "Głosu Pomorza". "Wakacje nad morzem? Jest sporo wolnych miejsc" – to "Głos Szczeciński" z połowy lipca. – W ubiegłym sezonie było więcej turystów. Choć w tym roku więcej mamy nad Bałtykiem zagranicznych gości – mówił gazecie Witek, który od kilku sezonów wynajmuje leżaki i kosze na plaży.
"Głos Szczeciński"

W tym roku nie ma problemu z wynajęciem pokoju lub mieszkania na wakacje nad morzem. Od Pobierowa do Świnoujścia, w każdej miejscowości są wolne miejsca noclegowe. Czytaj więcej

– Tak, w czasie wakacji były u nas wolne pokoje – słyszę w lokalnej organizacji turystycznej we Władysławowie. Sezon podsumują dopiero we wrześniu. Dziś jeszcze nie potrafią ocenić, jaki był.
"Gazeta Wyborcza Szczecin"
fragment artykułu "Sezon nad morzem? Dobry, ale... Nowi wczasowicze inaczej wydają pieniądze"

- Sierpień był nieudany - komentuje Jacek Lubiński z Campingu nr 78 Baltic w Kołobrzegu. - Mamy bardzo podmokły teren, a przecież ciągle lało. Kiedy wszystko pływało, ludzie po prostu uciekali. W lipcu było nieco lepiej. Mieliśmy momenty, że kemping był zapełniony i nie mogliśmy wpuszczać więcej ludzi. Zobaczymy, co przyniesie nam wrzesień. Czytaj więcej


Lepiej nawet o 20 procent
Nie oszukujmy się, generalnie było dobrze, nie ma co narzekać, w wielu miejscach bardzo się z tego cieszą. Prezes Pomorskiego Oddziału Polskiej Izby Turystyki, Remigiusz Dróżdż, przewiduje, że sezon może być lepszy nawet o 20 procent niż rok temu. To byłby ogromny skok. – U nas był tłum, nawet mimo tego, że nie było pogody. Nie było wolnych pokoi, ciężko było znaleźć nocleg prosto z ulicy. Rezerwacje są jeszcze do 15 września. Sezon był lepszy niż rok temu – przyznaje w rozmowie z naTemat Janusz Twajna z Lokalnej Organizacji Turystycznej w Darłowie. Aż miło posłuchać.
Tyle że – sądząc po zapowiedziach pełnych euforii – wielu spodziewało się gigantycznych kokosów. "Frekwencja duża, ale nie wszyscy są zadowoleni. Zmienia się klientela, daje się zauważyć więcej rodzin wielodzietnych" – pisze szczecińska Wyborcza. Cytuje m.in. Ewelinę Krasowską z lodziarni Słodka Pokusa w Międzyzdrojach, która mówi wprost: "W stosunku do ubiegłego roku ten jest gorszy. Ludzi nadal przyjeżdża bardzo dużo, ale są to głównie wielodzietne rodziny, które liczą się z każdym groszem".
Oman zamiast Egiptu
Czyli jak zwykle. Jedni się cieszą, inni narzekają. A przecież tylu Polaków miało zrezygnować z niebezpiecznych, zagranicznych wojaży, by jechać nad Bałtyk.
Nie wszyscy zrezygnowali. Wybrali tylko inne kierunki. – Odnotowaliśmy nawet wzrost wyjazdów o 5-8 procent, a sezon na zagraniczne wycieczki jeszcze się nie skończył. I już dziś możemy powiedzieć, że będzie to lepszy sezon niż w zeszłym roku. Powiedzmy wprost – nigdzie nie ma tak pięknych plaż jak na Bałtykiem, ale jeśli jest pogoda. Ceny też mają znaczenie – mówi Marek Kamiński, szef Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystyki.
I podlicza: – Średnia cena pobytu Polaka na wakacjach w Polsce w standardzie pensjonatu to mniej więcej 135-140 zł. Razy siedem dni pobytu to wychodzi około tysiąca złotych. Za jedną osobę. Porównując ceny hotelu trzygwiazdkowego, bo do takiego standardu większość Polaków jest przyzwyczajona, w Polsce wychodzi około 400 zł za nocleg. Wychodzi suma wyższa niż za granicą. A jeszcze okaże się, że przy 7-dniowym pobycie przez 5 dni pada...
logo
Fot. Screen/Twitter
W tym roku, oprócz Grecji, Bułgarii czy Hiszpanii, Polacy odkrywali m.in. Oman. Jak mówi Marek Kamiński to w pewnym sensie alternatywa dla Egiptu. – Nieprawdą jest, że Polacy rezygnowali z zagranicznych wyjazdów i zamiast tego wybierali Bałtyk. Ale prawdą jest, że po prostu więcej Polaków w tym roku wyjechało na wakacje.

napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl