
Najczęściej idą na medycynę. Za rok studiów w Polsce płacą prawie 50 tysięcy złotych. Ale to i tak dużo taniej niż w USA czy Wielkiej Brytanii. Dlatego z roku na rok coraz chętniej studenci z bogatych krajów azjatyckich przyjeżdżają do naszego kraju. Zdaniem ekspertów i tak mogłoby być ich więcej. Ale śledząc fora internetowe widać, że są w Polsce tacy, których zamożni studenci z Azji kłują w oczy.
Liczba zagranicznych studentów rośnie z roku na rok. W roku akademickim 2013/14 było ich w Polsce prawie 36 tysięcy; w kolejnym już 46 tysięcy, a w minionym 57 tysięcy. Oczywiście nie ma jeszcze szacunków, ilu ich będzie od października, ale to niemal pewne, że liczba ta wzrośnie.
Zagraniczni studenci w Polsce
1. Ukraina 30589
2. Białoruś 4615
3. Norwegia 1581
4. Hiszpania 1407
5. Szwecja 1291
6. Turcja 1205
7. Czechy 1119
8. Rosja 1042
9. Niemcy 1040
10. Litwa 917
11. Indie 896
12. Arabia Saudyjska 854
13. Chiny 846
14. Kazachstan 773
15. USA 717 Czytaj więcej
Patrząc na światową średnią u nas studiuje niewielu studentów z Azji. Ich liczba rośnie, ale i tak procentowo uczy się ich dużo mniej niż w innych krajach Unii Europejskiej. Więcej jest ich choćby w Czechach, na Węgrzech, Słowacji, Litwie, Łotwie, Estonii, a nawet Bułgarii. Podobnie jak Polska wypada pod tym względem również Chorwacja.
Drugi problem to to, że polskie uniwersytety i politechniki wciąż słabo wypadają we wszelkich światowych rankingach. Dwie najlepsze polskie uczelnie - Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński właśnie wypadły z 4. setki słynnego Rankingu Jiao Tong University w Szanghaju. – A skoro studenci z Azji mają do dyspozycji duże pieniądze, to chętniej wybiorą szkołę z wyższej pozycji w rankingu – uważa dr Siwińska.
Liczba ksenofobicznych incydentów rośnie i to jest niepokojące. Wydaje mi się, że jeszcze nie jest to moment, w którym sygnały dotarły do potencjalnych studentów z Azji odstraszając ich od studiów w Polsce. Ale jest to ten moment, w którym musimy zrobić wszystko, aby tych studentów ochronić. Podobny problem miała Australia, gdzie studiowało wielu młodych ludzi z Indii. Po serii ksenofobicznych incydentów Hindusi zrezygnowali z nauki w tym kraju. Dla Australii jest to duża strata - i biznesowa, i intelektualna.
– Połowa z nich nie jest w stanie wskazać, gdzie jest wątroba. A gdy takiemu studentowi uwagę zwróci lekarka, że coś robi nie tak, to obraża się i wychodzi. Wielu rezygnuje ze studiów na medycynie już po pierwszym roku, bo jest to dla nich za trudne. Niektórzy wracają do siebie, inni przenoszą się na jakiś łatwiejszy kierunek – takie opinie o studentach z Arabii Saudyjskiej krążą wśród lekarzy w internecie.
Na dużą liczbę studentów z Arabii Saudyjskiej liczył Olsztyn. Kilka lat temu miasto nawiązało współpracę z Saudyjczykami, przyjechało kilkaset osób na kursy przygotowawcze m.in. na naukę polskiego. Dziś zostało ich niewielu. – Znaczna część po skończeniu kursów postanowiła studiować w większych miastach – informuje rzeczniczka Uniwersytetu Warmińsko -Mazurskiego Wioletta Ustyjańczuk. Jak przyznaje, na pierwszym roku medycyny nie będzie ani jednego Saudyjczyka, na wyższych latach pozostało tylko 20.
Napisz do autora: tomasz.lawnicki@natemat.pl
