Prokuratorzy, którzy podlegają Zbigniewowi Ziobrze, przyszli do biegłych, którzy wydali opinię ws. śmierci ojca ministra sprawiedliwości.
Prokuratorzy, którzy podlegają Zbigniewowi Ziobrze, przyszli do biegłych, którzy wydali opinię ws. śmierci ojca ministra sprawiedliwości. Fot. Dawid Zuchowicz / AG

Policjanci i prokuratorzy pojawili się u 15 biegłych, którzy wydali ekspertyzę ws. śmierci Jerzego Ziobry, ojca obecnego ministra sprawiedliwości – podaje Radio ZET. Jeszcze przed wygraną PiS rodzina polityka wytoczyła proces lekarzom. Po wyborach dołączyła się do niego prokuratura. . Prokuratura podejrzewa o poświadczenie nieprawdy w opinii i narażenie Skarbu Państwa na straty.

REKLAMA
Zbigniew Ziobro od kilku lat próbuje wyjaśnić sprawę śmierci swojego ojca. Uważa, że lekarze popełnili błędy, przez które Jerzy Ziobro zmarł. Nie potwierdziła tego opinia 15 biegłych, wydana na potrzeby procesu.
Prokuratura podejrzewa poświadczenie nieprawdy w opinii podejrzewa narażenie Skarbu Państwa na stratę. To dlatego, że ekspertyza kosztowała ok. pół miliona złotych. Odkąd polityk został ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, w sprawę zaangażowała się prokuratura.
Na razie śledztwo toczy się w sprawie, a nie przeciw konkretnym osobom. Ale to może się zmienić. Szczególnie po tym, jak policja i prokuratorzy przyszli do biegłych. Jako pierwsze poinformowało o tym Radio ZET. Od 4 marca 2016 roku Zbigniew Ziobro jest także prokuratorem generalnym.

W naTemat także pisaliśmy o śledztwie ws. śmierci ojca Zbigniewa Ziobry. Reakcja ministra była zaskakująca – zagroził pozwaniem autorki tekstu.
Kilka godzin po publikacji tego tekstu zaś pojawiło się w internecie oświadczenie Krystyny Kornickiej - Ziobro:

W tym roku minęło dziesięć lat od dnia, gdy mój mąż Jerzy Ziobro poszedł do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie tylko na badania. Ale już nigdy nie wrócił do domu. Zmarł 2 lipca 2006 roku. Gasł na moich oczach w miejscu, w którym powinien mieć najlepszą możliwą opiekę. Ale jej zabrakło.

Nie o moje osobiste pretensje tu chodzi, tylko o przyzwoitość i sprawiedliwość, o którą upominam się od lat przed sądami.

Straciłam męża wskutek rażących błędów lekarzy, którzy nie przestrzegali podstawowych standardów medycznych. Potwierdzili to w swych opiniach wybitni specjaliści z dziesięciu renomowanych klinik z całego świata. Ale dotychczas sąd brał pod uwagę wyłącznie opinię wydaną przez polskich biegłych, która była niejasna i wewnętrznie sprzeczna. Moje zastrzeżenia – po skardze ówczesnego Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta – potwierdził Sąd Najwyższy i uznał za konieczne ponowne zbadanie sprawy.

Korzystna dla mnie decyzja Sądu Najwyższego nie przybliżyła mnie jednak do wyjaśnienia śmierci mojego męża. Mam poważne obawy, że biegli ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, stając w obronie krakowskich lekarzy, chcieli zniechęcić mnie do dochodzenia prawdy perspektywą finansowej ruiny. Zażądali prawie 372 tysięcy złotych za 23 strony merytorycznej ekspertyzy, stanowiącej jedynie uzupełnienie pierwszej opinii, za którą wcześniej wzięli niespełna 300 tysięcy złotych. Wiedzą, że tymi kosztami sąd może mnie obciążyć.

Dlatego działania prokuratury w sprawie wyceny ekspertyzy, przekraczającej kilkadziesiąt razy koszty podobnych opinii w sprawach błędów medycznych, uważam za rutynowe i naturalne w sytuacji, gdy w grę może wchodzić przestępstwo wyłudzenia.

Pieniądze można mi odebrać. Ale siły i determinacji nie. Nie poddam się w walce o sprawiedliwość. Bo mam do niej prawo jak każdy. Nie mogę być traktowana gorzej z uwagi na funkcje pełnione przez mojego syna. On, jako prokurator generalny, wyłączył się z tej sprawy.

Mam nadzieję, że sprawiedliwości doczekam.

Krystyna Kornicka-Ziobro


źródło: Radio ZET

Napisz do autora: kamil.sikora@natemat.pl